Strony

czwartek, 20 grudnia 2012

Kocia radość i odpowiedzi część 3.

Witajcie, Mili Czytacze!

Dziś, przy okazji debiutu (oskarowego zapewne) filmu o radości kotów (z psem w roli głównej) z naszego powrotu do domu, odpowiadam na pytania Oliwki z  Młyna w Toskanii. Długo się, dziewczyno, naczekałaś. Przepraszam! :)
Wychodzi na to, że nie umiem napisać rach-ciach, zawsze muszę polać duuużoo wody! :(
Nie umiałam też powstrzymać się, żeby nie umieścić tu jeszcze kilku zdjęć z gór.
1.Co (lub kto) Cię skłoniło do pisania bloga?
To była dość nagła i nieprzemyślana decyzja. Chciałam mieć takie miejsce, gdzie będę mogła prowadzić kronikę dni, zbierać wspomnienia po wyjazdach, recenzje przeczytanych książek i filmów, a przede wszystkim, gdzie będę mogła umieszczać zdjęcia, bo to zaczęła być moja pasja, a zbieranie ich do albumu w komputerze przestało mi wystarczać. Blog przerósł moje wyobrażenia, wciągnął mnie i uzależnił. Przeżyłam dzięki niemu wiele wspaniałych chwil. Poznałam wielu cudownych ludzi. Zmieniłam się. To ciekawe i rozwijające doświadczenie.


2. Jak długo piszesz i ile razy czułaś że masz już dość?
Niedługo minie 11 miesięcy mojego pisania. Nie czułam jeszcze, że mam dość, raczej zaczęłam zastanawiać się, czy to doświadczenie do czegoś mnie doprowadzi. Smutkiem napełnia mnie myśl, że to może być koniec moich możliwości, że już więcej się nie rozwinę. Mam wprawdzie nowe pomysły i to dodaje mi chęci do kontynuowania tej pracy/zabawy, choć nie wiem, czy coś z nich wyjdzie.

3. Kim chciałaś być, kiedy byłaś mała?
Piosenkarką. Namiętnie śpiewałam do rączki od skakanki, często wzruszając się tekstami piosenek Ireny Santor, Sławy Przybylskiej, Haliny Kunickiej, Jerzego Połomskiego, Piotra Szczepanika... Niestety kompletnie nie mam słuchu i do dziś śpiewam raczej "na rybkę".



4. Co robisz, kiedy masz chandrę?
Działam konstruktywnie, czyli np. idę na masaż, do kina, rozmawiam z bliskimi osobami, lub destrukcyjnie: jem słodkie, głównie lody, które uwielbiam. Czy trudno zgadnąć, co robię częściej? Niestety nie, widać te lody po mnie. Dobrze widać!

5. Potrawa-horror z dzieciństwa.
Pasek tłuszczyku przy szynce - tego nie lubiłam i to musiało być odcięte. Mam z tym związane bardzo przykre wspomnienie. Któregoś razu zjadłam ze smakiem kanapki z szynką i pomidorem, a mój Tato wykrzyknął z satysfakcją: widzisz, nic nie czułaś, jednak lubisz szynkę z tłuszczykiem! Jak łatwo się domyślić, schował ten biały pasek tak, abym go nie widziała. Co wtedy poczułam? Dezorientację. Zdradę. Poniżenie. Co pomyślałam? Że nie mogę sobie ufać, że najwyraźniej sama nie wiem, co dla mnie dobre, że się nie znam nawet na tym, co lubię. Czego mnie to nauczyło? Że nie zasługuję na szacunek, że widocznie nie jestem warta, aby respektować mój gust, że najbliższa osoba może mnie oszukiwać, że nie mogę sobie ufać, że nie mogę sobie ufać, że nie mogę sobie ufać, że nie mogę sobie ufać...


6. Książka, jaką zawsze chciałaś przeczytać, ale nigdy nie miałaś czasu.
Hmm, kolejne pytanie z niełatwą odpowiedzią. Bardzo dużo czytałam aż do momentu, kiedy... zaczęłam prowadzić bloga, który zżera mi cały wolny czas. Zawsze chciałam przeczytać Biblię, choć nie wiem, czy można ją nazwać "książką". Nigdy nie dałam rady przebrnąć przez Stary Testament, mimo że mam tam kilka ulubionych ksiąg. Jest wiele takich książek, których nie dałam rady przeczytać, bo nudziły mnie lub były dla mnie za trudne. Przychodzi mi do głowy "Doktor Faustus" Manna.

7. Książka, jaką chciałabyś kiedyś napisać.
To pytanie, wbrew pozorom, jest dla mnie bardzo osobiste. Nie odpowiem na nie, ale jest taki temat...


8. Czego nie umiesz, a chciałabyś się nauczyć?
Jest całe mnóstwo takich rzeczy, najbardziej jednak przeszkadza mi w życiu, że jestem antytalentem do nauki języków obcych. Nie mam słuchu, jak już pisałam, i to chyba przez to. Chciałabym też nauczyć się precyzyjniej wyrażać swoje myśli.

9, 10, 11. I na koniec: twoje trzy życzenia do złotej rybki.
Tu z pomocą przyszedł mi Marek Aureliusz, o którego znanym powiedzeniu natychmiast pomyślałam.
Rybko, złota rybko…
1. Daj mi cierpliwość, bym pogodziła się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie.
2. Daj mi siłę, bym zmieniała to, co zmienić mogę.
3. I daj mi mądrość, bym odróżniła jedno od drugiego.
Takie malutkie, skromnie życzonka, przyznajcie sami :)


Dość tej spowiedzi! Teraz cierpliwych i życzliwych (bo nagranie jest beznadziejne, kręcone telefonem) zapraszam na film. Składa się on z trzech krótkich części. Pierwsza przedstawia radość Rufiego z naszego powrotu i dzieje się w garażu (dlatego jest tak ciemno), w drugiej, już w kuchni, pojawia się Książę, a w trzeciej występuje cała trójka uradowanych futrzaków.
Doprawdy jestem zdumiona, że kobieta w tym filmie ma taki dziecinny głos, nie poznaję siebie, ale wyprzeć się tego nie da...



Spokojnego, ciepłego w uczucia dnia! :)

PODPIS

PS. Zauważyłam, że zaczynam już poddawać się presji świąt i mimo wcześniejszych, rozsądnych planów dokładam sobie zadań do wykonania. Dobrze, że zdałam sobie z tego sprawę! Nie dam się! Nie dam! :))


57 komentarzy:

  1. Kocia radość w wydaniu psa, bo koty obrażone były. Chociaż ja się na zwyczajach kotów nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Koty zdecydowanie obrażone, bo w końcu jakim prawem porzuciłaś je na tak długo. Skandal :-).
    Mój Reksio jak usłyszał Amisię z niezrozumiałych powodów zaczął obwąchiwać fotel:-)
    Ołbinianka na wygnaniu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać po komentarzach, że nie tylko na Twojego Reksia tak działa głos cieszącego się Ruficzka :))

      Usuń
    2. Przepraszam za pomyłkę imienną-jak przyjadę do domu to w zamian za to wygłaszczę Rufiemu jego cudne uszy :-)

      Usuń
    3. Nic nie szkodzi!
      A tak w ogóle, to witam Cię serdecznie w gronie komentatorów :)

      Usuń
  3. Anko, Kunickiej bylo Halinka, a nie Irena.
    Tak szczerze i calym soba cieszyc sie potrafi tylko pies, co za szlochy i spazmy z radosci, ze mama i tato wrocili do domu!
    Zapraszam Cie na swoj blog na uroczyste odebranie niespodzianki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panterko, dzięki za zwrócenie mi uwagi na błąd. Dopiero wieczorem będę mogła pohulać po budyniowym świecie, to wtedy wpadnę do Ciebie :))

      Usuń
  4. Psia radość fantastyczna, kocia reakcja - bezcenna. Mój Salem jak wracamy skądś po dłuższym czasie czeka na nas zawsze w przedpokoju i wydaje pełne wyrzutu raz po raz MIAUU, MIAUU, MIAUU;) I maszeruje do kuchni do miski :D

    Śliczny masz zwierzyniec, naprawdę. A życzenia do złotej rybki faktycznie takie skromne i malutkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwierzaki dały czadu ;) każde na swój sposób :))
    Zawsze można liczyć na Rufiego, że się ucieszy, jak to psy. A koty, no cóż .... obrażalskie paskudy ha ha.
    Co do głosu, to zawsze jest tak, że my w naszej głowie słyszymy siebie inaczej, a potem doznajemy szoku, gdy nasz głos odtwarzany jest z nagrania. Jak kiedyś ktoś mi to tłumaczył, ma to związek z budową naszej, ogólnie rzecz biorąc czaszki.
    Trzymaj się zatem ustalonego pierwotnie planu, co do świąt :))
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
  6. hihihiAniu widzę ,że i u was po powrocie do domku trzeba się przywitać ze zwierzyńcem:))...miałam kiedyś kotkę,która jak wracaliśmy to tak miauczała jakby ktoś ja ze skóry obdzierał..i już nie opuszczała mnie na krok...mieszkaliśmy na poddaszu..i jak wracałam po kolejne bagaże na dół to z 4.pietra schodziła ze mną..wciąż krzycząc....bała się abym jej znów nie zostawiła....dziś koty także się cieszą....ale zaraz pędza do misek:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, muszę nakręcić film pt. "Powitanie z miską", to będzie przebój!

      Usuń
  7. Koty pełna arystokracja :) Rufi widać że szczęśliwy :) z Waszego przyjazdu :)
    Nie daj się świątecznemu szaleństwu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koty obrażono-radosne;) Mój Kruczek ma coś z kota, gdy wracam, też najpierw się obraża na mikrosekundę, a potem - potem sama radocha psia, zwykle wskakuje do mnie do auta, gdy tylko uchylę drzwi;) Pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję doskonałego wzroku, który pozwala Ci zaobserwować tą mikrosekundę! :))

      Usuń
  9. Aneczko! Właśnie przed chwila odtworzyłam u siebie Twój filmik i musze Ci powiedzieć,że zrobił on furowę wśród moich zwierzątek! Najpierw koty powskakiwały na moje kolana, dziwiąc sie tym odgłosom, dobiegającym nie wiadomo skąd. Potem nagle zwiały, przeraziwszy sie tego obcego psa, który wydawał z siebie dziwne piski. Następnie nadbiegła Zuzia i przekrzywiajac głowkę to w lewo, to w prawo zaglądała pod stół, za komputer, pod łóżko - wszędzie, byleby tylko znaleźć tego psiego kolegę i go pocieszyć w jego płaczu...:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))
      Olgo, moja yorczyna wysunęła łepek spod kołdry i zaczęła szczekać, gdy usłyszała Rufika :)Musiałam ściszyć głośnik:)

      Aniu, oby ludzie potrafili tak szczerze pokazywać uczucia radości,jak robią to psiaki :)

      Usuń
  10. to Ty całkiem młoda blogerka jesteś, nie zaglądałam do archiwum ale po popularności to mi blog wyglądał na co najmniej trzy lata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co się będzie działo po trzech latach! Strach się bać! :)

      Usuń
  11. oj znam te zwierzęce radosci, podobnie reaguje nasz kroliczek kazdego dnia, gdy Anita wraca ze szkoly. Bzyczy jak mucha i biega wkolo nog jak szalony. Rufik chyba baaardzo sie stesknil, kotki pewnie tez, tyle ze inaczej to okazuja. Kochane zwierzaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, też pomyśl o jakimś filmiku, chciałabym to zobaczyć!

      Usuń
  12. Jak dla mnie Ruficzek wygrywa ze swym szczęściem :D. Kayron to w ogóle tyłkiem się odwrócił :D.
    Jak przyjeżdżam do rodziców to Maja tak piszczy ze szczęścia i skacze, że czasem mam wrażenie, że pęknie z tej radości :D. Myślisz, że pamięta, że to m.in. ja ją odbierałam z tymczasowego domu wujka gdzie ktoś ją porzucił?

    A Ty masz młody głos boś młoda! Filozoficznie stwierdzam ;))

    A ja do tych życzeń złotej rybki dorzucam, by Anka wierzyła w siebie i była od nowego roku niepopraawną optymistką! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Maja kocha Cię bezwarunkową, psią miłością:)
      E tam, młoda! Tego nie kupuję, ale optymistką będę, bo wierzę w siebie! O!

      Usuń
  13. Głos w filmie jest bardzo ciepły, miły, kobiecy. Radość Rufiego wzruszająca. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Psy są jednak bezkonkurencyjne w okazywaniu radości, nie ma to tamto :))
    A z tym tłuszczykiem, to nieźle sobie nawkręcałaś, a tatuś chciał tylko dobrze, chciał przekonać Cię, że tłuszczyk wcale nie jest taki zły, a Ty się do niego tylko uprzedziłaś:) Ale jest w nas ktoś taki, ko nie lubi przegrywać i posuwa do główki takie wkręty "nie mogę sobie ufać". Wiesz już czyj to głos? :)
    Mój syn kiedyś, jak był malutki, to jadł tylko to, co nazywało się frytki, kotlet, naleśniki i masło orzechowe. Więc wszystko co ugotowałam, musiało się tak nazywać, bo inaczej nie jadł :))

    A co do złotej rybki, to każdy z nas jest dla siebie taką złotą rybką, mogę się obdarować tym co chcę, jak tylko chcę:)
    A ludzie siedzą na brzegu i czekają tak długo, aż to zrozumieją, po czym wracają do domu i żyją dłuuuugo i szczęśliwie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd Ty wiesz co chciał mój Tato? Doprawdy, zrobiłaś to samo, co on. Możecie sobie podać rękę. Proszę Cię na przyszłość, abyś nie kwestionowała moich uczuć. Skoro tak to czuję, to widocznie tak jest. Mam wierzyć Tobie, Ty wiesz lepiej co powinnam czuć? To tak, jak mój Tato w sprawie szynki.
      Mimo tego znaku zapytania powyżej, nie chcę na ten temat dyskutować.

      A psy rzeczywiście są mistrzami w okazywaniu radości. Rufi cieszy się tak każdego dnia, jak wracam z pracy :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Skąd wiem? Między innymi z własnego doświadczenia, z życia i trochę wyczytałam z fusów po kawie:)

      A czy ja wiem lepiej?
      Nie napisałam, że wiem lepiej, ja napisałam tylko to, co ja o tym myślę, czy nie od tego są komentarze?
      "A na przyszłość.."- przyszłości już nie będzie, bądź spokojna, bo jak mam tu wejść i napisać tylko, że "jesteś wspaniała", żeby nikogo nie urazić jakimś głębszym przemyśleniem, to szkoda mi na to czasu.
      W tej kwestii akurat zgadzam się z Tawerną Koci Pazur.

      Pozdrawiam serdecznie i już nie psuję Ci zabawy:))

      Ps.
      Polecam też wszystkim zastanowić się nad okłamywaniem dzieci w kwestii św. Mikołaja, ba jak się kiedyś dowiedzą, że to tylko przebrany tatuś, to mogą mieć z tego powodu traumę do końca życia i nikt im już nie przetłumaczy, że chcieliście dla nich dobrze... :))

      Usuń
    4. Acha, a więc tak to zrozumiałaś. Ok. Trudno.

      Usuń
  15. Rufi to aż skakał z radości:)czego nie można powiedzieć o reszcie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Za wspaniałe zdjęcia i reżyserię oraz wspaniąły dobór obsady filmowej miło nam oznajmić że CociOscar wędruje dziś do rąk własnych Anki Wrocławianki :)
    podpisano
    Jednoosobowa kpituła konkursowa :)
    z poważaniem
    Rafał vrl lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanfary! Co za dzień! Nagroda od Pantery i CociOskar:))

      Usuń
  17. Kocia radość jest Kocia, a głos masz całkiem normalny jak dla mnie ;)... Piękne zdjęcia. No i nie daj się zmanipulować (przed)świątecznie... :).

    OdpowiedzUsuń
  18. Rufi to się naprawdę cieszył, nawet Ci prezent koniecznie chciał dać.Ale kociska były wyraznie obrażone - zero radości. Ja się im nie dziwię - pojechała a ich nie wzięła!!! Mój jamnik to wprawdzie się w pierwszej chwili witał i aż piszczał, ale w chwilę pózniej przypominał sobie, że jest obrażony na mnie, odchodził z wielką godnością i siadał do mnie tyłem. Jeśli podeszłam wtedy do niego od strony mordki- natychmiast odwracał się do mnie tyłkiem.Najczęściej potrafił tak siedzieć 3 godziny. Potem przychodził, trącał mnie noskiem i zaglądał w oczy.
    Miłego;)
    P.S.
    Nie daj się zwariować z okazji świąt - one są po to, żebyś wypoczęła i robiła to, na co masz ochotę. I dlatego uwielbiałam wyjeżdżać na święta,
    a teraz doszliśmy wspólnie ze ślubnym do wniosku, że święta- dzień jak co dzień, robimy co nam do głowy wpadnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna sprawa! Mam nadzieję, że i ja z moim ślubnym do tego dojrzejemy, ale w tym roku dzieją się różne złe zdrowotne rzeczy w rodzinie i tradycji musi stać się zadość.
      Pozdrawiam

      Usuń
  19. no widać pasję w tych zdjęciach:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. co, Droga Koleżanko? :) Bo nie rozumiem... :)

      Usuń
    2. po prostu - piszesz, ze fotografowanie to Twoja pasja - i widać to w zdjęciach, które robisz:))
      są przemyślane, ciekawe i niebanalne:)))

      Usuń
  20. Nooo, koty rzeczywiscie umieja sie cieszyc z powrotu Panstwa, hrehreher zawsze tak jest?
    bo co do psow, to psy skladaja sie z bezwarunkowej milosci i...czekania. I jak juz sie wroci - czy to po 10 minutach czy 10 dniach to radosc z nich wylazi kazdym atomem, CBDU i widac na filmie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, Rufi cieszy się tak każdego dnia, jak wracam z pracy, ale pieśni śpiewa tylko dla mnie! :))

      Usuń
  21. Kajtus to cię powitał, nie ma co! Ale takie to są te kocie powitania, one strasznie tęsknią, a potem pokazuja nam ze wcale nie, idzie sobie niegrzeczni... Dostało nam sie powrocie z wczasów od Tigusia raz, oj dostało...

    OdpowiedzUsuń
  22. Skórka przy szynce, skąd ja to znam ;)
    Lody lody, kto ich nie lubi :) Po Pani wcale nie widać miłości do nich, oj wcale! ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziękuję za te odpowiedzi, miło ze znalazłaś chwilę, żeby je napisać - wiem jak to jest kiedy człowiek po uszy wpadnie w bloga-pożeracza czasu :) Mam nadzieję, że ten entuzjazm do bloga Ci nie minie - ja po trzech latach poczułam, że potrzebuję przerwy, i przerwa (z przerwami) właśnie trwa :(
    Jako że czas jest przedświąteczny, życzę Ci, żeby duża Anka już nigdy przenigdy nie czuła się jak mała Ania oszukana przez tatę (na pewno zresztą w jak najlepszej intencji). I żeby Twoje wszystkie życzenia się spełniły :)
    Pozdrawiam serdecznie, Oliwka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy lata to bardzo długo. Nie wiem, czy aż tyle wytrzymam, z resztą, to ma być dla mnie przyjemność, więc nie zamierzam nic na siłę wytrzymywać. :)
      Dziękuję Ci bardzo za życzenia, już teraz radzę sobie całkiem dobrze, więc nie ma obawy, abym tak się czuła,
      Ja też Cię serdecznie pozdrawiam i spokojnego czasu życzę!

      Usuń
  24. trzy zyczenia - swiete slowa Aniu:)))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. O kurka! Więc to gorylek (a raczej to, co z niego zostało, a który przyjechał do Was z Kacperkiem Rudzikiem! Oglądałam filmik w pracy, bez głosu, i się zastanawiałam, co Ci tam Ruficzek tak demonstruje. :)
    Kocia radość mnie rozbroiła, szczególnie entuzjazm Kayrona. Ach! Te piękne plecki Księcia, i to otrzepywanie się po głaskach! Uwielbiam koty. :)

    Białe paski przy szynce, tak! Też to miałam. Właściwie to wciąż mam. I te ohydne białe kawałki w kiełbasie. A przecież tak ciężko było ją zdobyć! No nie mogłam, po prostu nie mogłam... I pamiętam, jak raz, rezydując u jednej ciotki w mieście (bo ja ze wsi - byłam i jestem), wydłubałam wszystkie skwarki z jajecznicy i po kryjomu wrzuciłam je za szafki w kuchni. Wiem, wiem. :( No naprawdę nie mogłam tego przełknąć! Brr!

    A Marek Aureliusz i jego trzy życzenia... Tak, to by załatwiło wszystkie sprawy...

    JolkaM

    PS. I mówisz, że nie dasz się, nie dasz? Tak ani trochę, wcale a wcale? ;)

    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, trochę się dam... Tak jest, kurna, zawsze! :)

      Za szafki w kuchni wrzuciłaś? he he, ale muszyska musiały się tam zagnieździć :)) Dobra robota, Jolu! :))

      Usuń
  26. Pies cieszy się na zewnątrz a koty do środka :))

    Zupa mleczna! Uuuuuuh!...to było nie do przełknięcia.
    I nic się nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  27. Normalnie mogłybyśmy śpiewać do skakanki w duecie!!!! a lody to moje jedno z uzależnień :))

    OdpowiedzUsuń
  28. koty witają Was po królewsku :) czyli z iście kocią godnością, żaden kot się przecież nie zniży do merdania ogonem dlatego fajnie, że macie też psa :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Jestem stałym czytaczem ale bardzo rzadkim komentowaczem :-)
    Czytam Ciebie od czasu ogłoszenia spisu powszechnego u Amisi.Czytam codziennie z racji stylu pisania oraz pokrewieństwa.Ja wrocławianka ołbinianka -od czterech lat na wygnaniu :-).
    Pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wszystko już rozumiem, i ja pozdrawiam wieczornie :-)

      Usuń
  30. A ja świątecznie
    ***
    Życzę Wam
    nadziei,
    własnego skrawka ziemi i własnego nieba,
    i codziennie świeżego pachnącego chleba:
    i pachnącej kawy ,
    i przyjaciół wielu;
    mnóstwo życzliwości;
    zdrowia i miłości;
    pogodnych świąt zimowych,
    zwolnienia pospiechu
    i nabrania dystansu do tego, co wokół;
    niech się snuje kolęda i te Święta sławi,
    a Boża Dziecina , niechaj błogosławi.

    Dorota

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)