Strony

sobota, 1 września 2012

We Wrocławiu się dzieje: Święto Mąki

Dzień dobry. :)


W poprzednią niedzielę we wrocławskim ogrodzie botanicznym po raz piąty odbyło się Święto Mąki. Sympatyczny piknik rodzinny, na którym można było zjeść pajdę pysznego wiejskiego chleba ze smalcem, kupić pieczywo, miody, sery, rękodzieło, a przede wszystkim pospacerować po ogrodzie. Nie byłam tam całe wieki. Idziecie ze mną? Zaczynamy!



Ogród botaniczny mieści się częściowo w obrębie najpiękniejszego historycznego miejsca Wrocławia, na Ostrowie Tumskim. W tle widać kościół św. Krzyża. Tuż obok jest katedra św. Jana Chrzciciela.

Idziemy alejką ozdobioną ceramicznymi maskami wykonanymi przez młodzież z MDK we Wrocławiu. Może ktoś ma dość swojej twarzy i chce założyć którąś? Czasem warto. 



Stoiska z pychotami nie są liczne, ale trudno przejść obojętnie obok tych pachnących wiktuałów!



Czyż może być w takich okolicznościach przyrody coś pyszniejszego niż taka wielka pajda wiejskiego chleba ze smalcem i ogórasem? (Ech, a jednak odmówiłam sobie; czy nie powinnam dostać medalu albo coś??) Wy jednak częstujcie się do woli!



Trwają zabawy dla dzieciaczków. Uwielbiam dziecięce rysunki!




Po zrobieniu zakupów można przejść się po ogrodzie. Rosną tu stare, olbrzymie drzewa. Niektóre mają ponad 4 metry obwodu. Zachwycają mnie. 



Czy wiecie, że tzw. nenufary czy też inaczej lilie wodne to są grzybienie? Wg wykazu zamieszczonego obok stawu są ich tu 43 rodzaje!



Bardzo mi się podoba we wrocławskim ogrodzie botanicznym, głównie ze względu na jego dzikość. Lubię takie klimaty.



Przystanek na ławeczce przy stawie jest bardzo relaksujący. Fontanna działa kojąco na zmysły. 



Jeszcze tylko sesja zdjęciowa w uroczych zakątkach i czas na zakończenie tej przygody. 



Zanim to jednak nastąpi - przyznacie sami - zasłużyliśmy na kawę mrożoną. 



Pan Karol Linneusz nie pił kawy od ponad 230 lat! Poczęstowałam go, niech też coś ma z... życia. ;)



A to nasze zakupy. Chciałabym, aby istniała dieta chlebowa. Jadłabym wtedy taki chlebek na śniadanie, obiad i kolację, aż by zostały z niego tylko ziarenka maku. :) (je też bym zjadła, w końcu baleroniarstwo to mój ulubiony sport obok jogi embrionalnej podkołdrowej - to ostatnie określenie wymyśliła ania.m., nie wiem, czy dobrze pamiętam to określenie).



Dziękuję za wspólną wycieczkę, za miło spędzony czas. 
Wspaniałego humorku na weekend!


79 komentarzy:

  1. A w Elblągu jest Święto Chleba...
    W całej Polsce wszyscy o mące i chlebie myślą o tej porze ? :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, to moje ukochane miejsce:) Tam również chodziłam na wagary, miałam blisko bo chodziłam do pobliskiego 14-go LO:)

    OdpowiedzUsuń
  3. przypomniałaś mi o pieczeniu chleba, latem nie piekę aby nie nagrzewać kuchni ale dziś..czemu nie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mi ochoty narobiłaś na chrupiący chlebek , upiekłabym dzisiaj , ale suszę pomidory i piekarnik mam zajęty:)
    Dziękuję za smaczną wycieczkę:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Alez mi zapachnialo..swojski chleb, smalec i ogoras- czegoz chciec wiecej! Tesknie za ta pyszna kombinacja ;-) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za fajną wycieczkę ,pieczywo wygląda smakowicie , jeszcze zdjęcia z ogrodu botanicznego aż zachęcają do ruszenia tyłka z domu :)
    Pozdrawiam cię Ilona

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekny ogrod botaniczny. Szkoda, ze w naszym nie odbywaja sie takie fajne festyny, chyba jednak jest na to za maly.
    Ale mi zrobilas smaka na chleb ze smalcem i ogorem kiszonym!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie relacje :-)))
    Byłam raz w życiu w Waszym Ogrozie Botanicznym .... jest wspaniały, nie można się nudzic - cały dzień i nie tylko.

    Jestem właśnie przed śniadaniem, aż ma się ochotę schrupać te zjęcia :-)))

    PS. Mąka Wrocławska - najlepsza od wieków.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdjęcia pooglądam za kilka dni(nie otwierają się) ale chlebek ze smalcem i ogóraskiem chcę już;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem od czego to zależy, z tymi zdjęciami! Czy ktoś to wie??? Czemu te się nie otwierają?

      Usuń
  10. Do Ogrodu chodzę na Święto Dyni, panuje już wtedy jesienna aura i jest pięknie do bólu

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, medal należy Ci się bez wątpienia!!! :))
    Zapach świeżo upieczonego chleba, jest niezwykle kuszący :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aniu we Wrocławiu nigdy nie byłam oprócz tych wędrówek z Tobą -dziękuje Ci za to Wrocław jest naprawdę piękny ! pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowna wycieczka, od razu przypomnialy mi sie Noce i Dnie, dzieki tym nenufarom oczywiscie, a widok chleba i pozostalych frykasow to prawdziwa uczta dla oczu...

    OdpowiedzUsuń
  14. MNIAM!!!! Właśnie Grzesiek robi śniadanko, a tu takie przysmaki. Ja tam bym się skusiła na pajdę chlebka i ogórasa. Mam nadzieję, że moje śniadanie będzie również smaczne (a jeszcze nie byliśmy na zakupach i G czaruje coś z resztek lodówkowych) ;-)
    Miłego weekendu, pozdrowienia i głaski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ten Grzesiek! Co za świetny facet!:))
      Kotki ucieszyły się na Wasz przyjazd?

      Usuń
    2. Wariowały z radości, nikt mnie tak nie wita jak one :-)))

      Usuń
  15. Fantastyczne są te wrocławskie ogrodowe imprezy.
    Niestety nie udało mi się być na święcie mąki.
    Miło przynajmniej pooglądać zdjęcia;-)
    Buziaki i dobrego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu, ten ogród to jedno z moich ulubionych miejsc we Wrocławiu. Maski obfotografowałam kiedyś ze wszystkich stron ;-) Świetna relacja. A Linneusz z kawą rozbawił mnie na całego! I baleroniarstwo tez, to moja ukochana dyscyplina :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow, niezłe święto ! Żeby tak w każdym mieście je obchodzono ;D
    To fajnie, że poczęstowała Pani Karola Linneusza :P Na pewno mu smakowało :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talusiu, mówmy sobie tutaj, na blogach, na "ty" - to taki zwyczaj, nie krępuj się. Chyba że masz z tym duży problem, to mów jak chcesz:)

      Usuń
    2. O to bardzo fajnie :D Właśnie zastanawiałam się jak do CIEBIE ( :P ) mówić (pisać) ;] Dziękuję za zwrócenie mi uwagi :p

      Usuń
  18. Cudna wyprawa! A do diety chlebowej też się przyłączam :D Nie wyobrażam sobie jak można nie jeść chleba i tych ziarenek z niego... Do tego masło i sól - wystarczy!
    A tak na marginesie - od razowego chleba się nie tyje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, potem będzie na mnie :P
      Razowy, żytni, pełnoziarnisty tylko wspomaga przemianę materii i dobrze działa na jelita. I to nic, że ma więcej kalorii niż pszenny.
      Poza tym chleb to nasze naturalne jedzenie od wieków, więc nie powinniśmy z niego rezygnować. Ja się tego trzymam :)
      A rezygnować z czegoś co jest tak przyjemne to unieszczęśliwianie się! A to gorsze niż pilnowanie się z jedzeniem :D
      W tajemnicy Ci powiem, że tego samego zdania jest mój lekarz rodzinny - przeciwnik wszelkich diet :)

      Usuń
    2. Twój lekarz ma rację, a nawet świętą rację. Ja niestety dietami rozwaliłam sobie metabolizm i teraz mam pod górkę. Gdybym mogła dawać rady młodym kobietom, to przestrzegałabym je z całego serca przed wszelkimi dietami. Można jeść zdrowo, mniej, ale wszystko. Ech, ....

      Usuń
    3. Aniu, ale pewnie wszystko można naprawić, co? Trzymam kciuki! :*
      A zamiast diet to najważniejsza jest zasada MŻ - mniej żreć ;) i się ruszać :)

      Usuń
  19. Och, jestem zachwycona. Cudowne święto.
    Prześliczne zdjęcia i cudowny post.
    Mogłabym w czymś takim uczestniczyć cały dzień i jeszcze trochę...
    Dzisiaj piecze się chleb, pachnie w całym domu.
    Kocham ten zapach i chleb z chrupiącą skórką.
    Miłej soboty i niedzieli.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniały pomysł na posta - taka wycieczka po ogrodzie... Fajnie Ci to wyszło, i te smakołyki...mnie osobiście kusi taki chlebek z miodkiem do kawy:-D chociaż smalec z ogórasem też lubię. A co do jogipodkołdrowej;-) mnie się to kojarzy ze sporą dawką ruchu hihi więc jest jak najbardziej sportem...często wyczynowym;-). Udanego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ależ piekne zdjęcie...fontanna piękna!!! świetne sa takie pikniki tudzież festyny...niestety moje miasto nie przewiduje;(
    Miłego dnia;)

    OdpowiedzUsuń
  22. mam kilkumiesięczna przerwę w pieczeniu chlebusia...ale jesienia zacznę:)))...ale śliczne miejsca nam pokazłaś...hmm..mam cud-miskę ...ide zrobić drożdżówę...może rogaliki??????...a co tam wiwat balerony!!!!!!męczę sie z szafką ,lodówka.....muszę słuchac piły -drewno na zimę:(((...mam prawo do kalorii!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qrko jedz, bo za chwilę będzie u mnie wpis antybaleroniarski i wtedy to już koniec z baleronami, a wiwat laski:)

      Usuń
    2. to gdzie ja sie biedna podzieję:((((((???????

      Usuń
    3. Będziesz zadawać szyku na mieście! Z taaaką figurą:)

      Usuń
  23. Szkoda że nie wpuszczają z psami:)nawet nie pamiętam kiedy tam byłam,może na święto dyni wybiorę

    OdpowiedzUsuń
  24. uwielbiam Ogród! moja best friend mieszka po drugiej stronie ulicy. szczęściara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aniu po twkiej wycieczce możesz być pewna że będę miał banana na ustach :)
      Raafał vel lipton_ER

      Usuń
    2. Jak mi miło, że tak Ci się przysłużyłam Rafale:)

      Usuń
  25. oczywiście, że wiem - grzybienie białe, zwyczajowo nazywane także nenufarami lub liliami wodnymi. Bardzo blisko spokrewniony z grzybieniami są też grążele, chociaż ich kwiaty nie są tak efektowne jak tych pierwszych.
    Bardzo ważne święto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ivo, jak już pisałam, Ty dużo wiesz i mówię to z prawdziwym uznaniem:)

      Usuń
  26. Zapachniało nawet, akurat przyniosłam chleb do domu....

    OdpowiedzUsuń
  27. W Warszawie też jest święto chleba,kiermasze chleba,dni chleba...
    To dobrze,ze propaguje się ideę dobrego i zdrowego pieczywa.
    Tych na polepszaczach w takich miejscach szczęśliwie się nie spotyka.
    Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  28. Dzieki za super wycieczke i spacerek. lezka w oku, ech! Jak tylko moglam sama jezdzic do tzw miasta to jezdzilam do Ogrodu Bot. Od czasu jak zabral mnie Tato do pani Zosi O. od kaktusow (pamietam jak flancowala kaktusieta) w Ogrodzie i zapadlam! Do Ogrodu musialam isc conajmniej raz do roku. Tam sa zawsze cudowne rosliny, no i DRZEWA do ogladania, znaczy gapienia sie na :))

    a te chleby to juz w ogole! W Lidlu tu sprzedawali porzadny zytni chleb. Przestali i nie mam gdzie dobrego chleba kupowac....

    przynajmniej sie napatrze na Twoim blogu!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mówiłam, że jadę do "miasta", mając na myśli cokolwiek poza Biskupinem:) Do dziś tak mówię. Drzewa mnie zachwycają zawsze, a tamtejsze są wyjątkowo wielkie. Kiedy byłam nastolatką uwielbiałam chodzić po uliczkach starego Biskupina i podziwiać drzewa, których tam, jak wiesz, jest wieka różnorodność. Wybierałam też najpiękniejsze domu, marząc, że w nich zamieszkam. Wciąż mam ulubioną uliczkę, a na niej 3 domy-marzenia z wielkimi ogrodami przy parku nadodrzańskim. Domy są niewielkie.
      Ech, rozmarzyłam się...

      A chleby będziemy zimą piec - może się skusisz:)

      Usuń
    2. Jakbym mogla to pewnie bym przyleciala na dzien - po chleb i pogadac :))
      w naszym ogrodzie byl las. Jeszcze sporo go zostalo, w rogu ogrodu. Byly tam calkiem rzadkie okazy drzew, jakies srodziemnomorskie sosny i inne cosie. Jak jeden iglak zagrazal domowi to nie wolno bylo goo sciac...nie mowiac juz o swierku przed sama kuchnia!

      a jedno drzewo, ktore zawsze wiosna podziwialam to magnolia tak na Gierymskich - Pankiewicza ? Wyczolkowskiego?... nie pamietam.

      a co do "miasta"..moja Mama kiedys, daawno, daaawno przechodzila przez ulice w Rynku, vis a vis Feniksa i wlazla na MILIcjanta, ktory ja pouczal, ze jak to tak mozna, nie na pasach etc etc. czy ani jest stad. na co Mama, ze nie, ze ze wsi. No to prosze dowod osobisty...no jak to? Przeciez Pani we Wroclawiu mieszka. Mama - jaki Wroclaw, prosze pana ja na Biskupinie mieszkam. Pan milicjant - a to co innego, ale niech juz pani takich rzeczy nie robi, bo moze pania cos przejechac :)))))

      Usuń
  29. Cudne klimaty w Twoim Wrocławiu:)...nie byłam tam już..całe wieki... Chlebki pysznią się cudnie i do tego miodzio...mniam...
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  30. mmm pyszny, naturalny chlebuś i takie widoki! wspaniały dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Marzenie: dużo chleba w pięknym ogrodzie!U mnie święto Gruszki, więc inne mogę podziwiac tylko z daleka. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Aniu, zamawiam sobie Ciebie jako przewodniczkę, jeśli wyląduję kiedyś w Twoim mieście. Dasz się namówić?

    Uściski, Aniu. :)

    PS. Matko, zaczęłam pisać ten komentarz z godzinę temu, ale coś mnie rozproszyło i musiałam na chwilę przerwać. Tyle że później zapomniałam, gdzie byłam i jakoś tak bezwiednie polazłam dokądś znowu, a dokładnie do Chaty Magody. I wsiąkłam, bo choć nie ma nowych wpisów, to odkryłam, że pani Jagoda pokazuje swoje fotki na swoim... flogu. ;) Aniu, jeśli nie trafiłaś jeszcze do Chaty Magody, to gorąco polecam. A! No i właśnie przeglądając fotki na... obcym blogu-flogu, i tak myślami zabłądziłam do Anki Wrocławianki, i przypomniałam sobie, że przecież to u Ciebie gościłam! Ach, te wirtualne czary!
    No to jeszcze buziaki i miłej niedzieli. :)

    JolkaM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam, znam Chatę Magody. Odwiedzałam ten blog, kiedy jeszcze nie myślałam nawet o swoim. Przeczytałam go chyba od początku. Bardzo mi pasuje tamtejszy "klimat", wartości jakie prezentują gospodarze, ich miłość do zwierząt, no i świetne zdjęcia. Szkoda że już tak rzadko piszą. O flogu nie słyszałam i zaraz lecę zobaczyć co to:)
      Miłej niedzieli Jolu:)))Ja jutro popełniam kolejne szaleństwo, podyktowane sercem. Będzie dobrze:)

      Usuń
    2. A poza tym już nie mogę się doczekać jutra i szaleństwa. :)
      I, już dawno miałam to napisać, podziwiam Twoją pracowitość i systematyczność. Jesteś TheBestAnka! :)

      J.

      Usuń
    3. Efekty szaleństwa będą widoczne na blogu dopiero za jakiś czas:)) Jutro dzień w podróży, a i obawiam się, że szaleństwo nie jest takie, jak możesz przypuszczać:) Możesz być zawiedziona?
      Ech, miało być jutro bez postu, ale w takiej sytuacji wrzucę coś specjalnie dla Ciebie:))...

      Dobranoc!

      Usuń
    4. He he, a cóż ja bym mogła przypuszczać w sprawie szaleństwa w Twoim wykonaniu! Tutaj się nie da niczego przewidzieć, kobieto kochana, więc i się niczego nie przewiduje, tylko wchodzi w ciemno. :) I w ciemno się trzyma kciuki za powodzenie szaleństwa tego.
      A skoro post niedzielny (z przeproszeniem pozostałych podczytywaczy ;) specjalnie dla mnie, to dziękuję i hurra!, bo oczywiście już podejrzałam, że jest w sam raz koci jak na moje upodobania. :)

      A co do Twojego wmurowania, to za diabła nie rozumiałam wczoraj, w czym rzecz, ale już nie zawracałam Ci głowy. Dziś, kiedy się dokładnie przyjrzałam stronie na Magody flogu (rozśmiesza mnie ta nazwa niezmiennie), się wreszcie połapałam. I należy się małe sprostowanie: to mój pierwszy wpisik na... obcym blogu, bo oczywiście Tymiankowy nie jest obcy ani trochę. :)

      Dobrej podróży, Aniu. I szybko wracaj, szalona. ;)
      JolkaM

      Usuń
    5. Teraz przyznam się Jolu, że ja nie rozumiem:(
      Wmurowało mnie piękno tego zdjęcia, ten widok, psy, piękna dziewczęca sylwetka gospodyni, magia i czary...
      I nie wiem o chodzi z tym wpisikiem? Przecież piszesz u mnie, ku mojej radości od dawna?
      A Tymiankowy blog jest nadblogiem blogów i tam należy/trzeba/musi się/ zostawić zawsze komentarz:)

      Wróciłam:) Nie sama:)

      Usuń
    6. He, he, ja chyba jakaś wiedźma jestem, bo chyba tak już mniej więcej od obudzenia dzisiaj domyślam się tego szaleństwa. :)

      A z tym wmurowaniem i nierozumieniem to nam wyszło takie zabawne qui pro quo, zabawne i niegroźne. Teraz, kiedy się wczytałam uważniej, widzę wyraźnie, że link był linką do zdjęcia, które Ci się tak spodobało i chciałaś mi je po prostu pokazać (nawiasem mówiąc, i mnie zauroczyło). Ja zaś skupiłam się na tym, że akurat się pojawił obok na pasku zaakceptowany już przez Jagodę mój komentarz do innego zdjęcia, podpisany oczywiście moją ksywką. A że akurat wspomniałaś o podnoszeniu oglądalności przez JolkaM, to mi się tak jakoś splątało i wyszło... szydło z worka. :)

      Uściski Tobie i pogłaski przyległościom, szczególnie tej, której jeszcze nie znamy. :) Jak ja Cię lubię! :)

      J.

      Usuń
  33. Odpowiedzi
    1. Czytasz mi w myślach. Właśnie miałam tego szukać i pooglądać przed snem. Idę.

      Usuń
    2. :)

      Koniecznie przed snem, już nie przeszkadzam, Aniu.

      J.

      PS. Swoją droga, jak fajnie, kiedy tak całkiem od ręki się porozumieć... Prawie jak bez słów. :)

      Usuń
    3. Zdjęcia na flogu świetne, ale najbardziej wmurowało mnie to: http://magoda.flog.pl/wpis/5269045/przed-domem/

      (już wiem, kto mi robi oglądalność! JolkaM!)
      :*

      Usuń
  34. Piękny Wrocław, super impreza. Tak pomyślałem sobie, jak maka jest ważna w naszym życiu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Chętnie wwąchałabym się w święto chleba:)
    A zdjęcia fontanny jak science fiction.

    OdpowiedzUsuń
  36. To mnie ominęło, niestety.
    W Ogrodzie botanicznym wieki całe nie byłam, pieknie sie na Twoich zdjęciach prezentuje, czuje sie zachęcona:)

    Słyszałaś o parku miniatur we Wrocławiu?

    OdpowiedzUsuń
  37. Te chleby są niesamowite, oj podobało by mi się tam...;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Chętnie sama wzięłabym udział w takim święcie.Przed sobą mam dwie podobne imprezy może uda mi się na nich być.
    Zazdroszczę ogrodu botanicznego, w ogóle ten Wasz Wrocław to piękne miasto, które ma sporo takich miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  39. Karol Linneusz z kawą:)
    Wycieczka super, chętnie bym chapsnęła te obwarzanki.
    Wrocław zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  40. Jest jest tylko zmieniłam adres http://natias.blogspot.com/

    w pracy faktycznie już lepiej. Zaczęłam sobie radzić i jestem zadowolona, że nie zrezygnowałam. W sobotę byłam nawet sama :) Jestem zadowlona oby tylko tak dalej a będzie super...
    Dziękuję za pamięć :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)