Strony

niedziela, 18 marca 2012

Inspiracja: wrocławska restauracja

Dziś zapraszam na obiad do jednej z wrocławskich restauracji. 
Może kogoś zainspiruje któraś z potraw? 
Starter: kaczka wędzona w boczku, na pumperniklu oraz osobno wspaniały, świeży chlebek z masłem ziołowym. 
Przystawki: smażone przegrzebki zawijane w kolendrę i speck z karmelizowanym jabłkiem - smaczne i pięknie podane, placuszki z kapusty kiszonej z pieczonym rostbefem podane na sosie podobnym do tatarskiego - fajne i sycące, a placuszki to coś wspaniałego, warto powtórzyć w domu.
Zupa chrzanowa z grzankami - pyszna, delikatna w smaku, słodko-kwaśno-pikantna, rozgrzewający krem buraczany z goździkami podany z pierożkami - bardzo oryginalna potrawa, nigdy nie jadłam nicyego podobnego, mnie smakowała, choć nie lubię goździków, MójCiOn uznał, że niezjadliwa. 
Dorada z dzikim ryżem i grillowanymi warzywami - dziki ryż był wyjątkowo smaczny (podobno po ugotowaniu pieczony jeszcze w piecu i na tym polega jego sekret), dorada z sałatką ze świeżych  warzyw - udana.
Brownie z musem z białej czekolady i limonki, torcik malinowy  - obie potrawy podane na naszą prośbę z gałką lodów waniliowych - poezja smaku!



Żeby nam nie było za beztrosko, w domu przywitały nas czekające wiernie dwa wyrzuty sumienia:


Jak mogliście nas opuścić na tak długo! No jak?!


18 komentarzy:

  1. I słusznie wyrzuty pytają ;-)))
    Sami smakołyki jedzą,
    a wyrzuty o suchym pysku ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. że opuścić to jedno, ale jak mogliście jedzenia ze sobą nie przynieść :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedzonko pyszne mniam mniam - kocie wyrzuty napewno dostały jakiś smakołyk - Miłego Dnia :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, powinniście wziąć koty ze sobą, a nie tak - sami i tylko jedzenie im w głowach. Zaintrygowała mnie zupa chrzanowa, bo uwielbiam sos chrzanowy.Ostatnio wciąż robię krem buraczony, bo upraszczam sobie pichcenie, stosując mrożone, tarte buraczki, ale nie dawałam do nich gożdzików, a gożdziki, podobnie jak cynamon i curry - kocham.Tylko jak znam siebie, to po przystawce już miałabym dość, ostatnio nie nadaję się do zjedzenia obiadu z 2 dań,no chyba,ze "na raty", w odstępie kilku godzin.
    Miłego, ;)
    P.S.
    Czy to aby nie restauracja "Ratuszowa"? Tam zawsze był super-hiper barszcz czerwony.
    Za granicą mój jamnior zawsze był z nami w restauracji, nawet najbardziej wykwintnej, a pan kelner przynosił mu miskę z woda i jakiś psi smakołyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy mogę podawać nazwę, ale przecież napisałam tylko dobrze (zgodnie z prawdą), więc nikt nie powinien mnie ścigać. Restauracja nazywa się "Mennicza Fusion" i jest w hotelu Granary na ul. Menniczej:-) Trafiliśmy tam po poszukiwaniach w necie jakiejś nowej restauracji i jedzenie jest faktycznie pyszne.
      Zazdroszczę Ci mało pojemnego brzusia:-)

      Usuń
    2. Ja po prostu ciągle nie mogę do siebie dojść po tej sierpniowej operacji.Jest pewien limit, ustalony przez moją wątrobę, który określa mogę bezkarnie zjeść. To samo dotyczy i tego, co mogę zjeść i jak długą mogę mieć przerwę między posiłkami. To jest koszmar- nie ma czego zazdrościć. Najlepiej się czuję gdy jem bezcukrowe sucharki i popijam owocową herbatą.Kartofle z wody też mi służą.Widzę w tym wszystkim duży pozytyw - zrobiłam się tanią żoną, w dziedzinie jedzenia.
      Miłego, ;)

      Usuń
    3. Ojej, to faktycznie przykre! Nie wiedziałam, że miałaś operację. Życzę zdrówka!;-))

      Usuń
  5. Biorę zupę chrzanową,bo jestem jej wielbicielką i przegrzebki.
    Pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż mi ślinka leci na te frykasy ;))
    Wyrzuty sumienia bardzo wymowne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. mmm jakie pyszności! zjadłabym ten krem z pierożkami ;D i deser :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ło matko i w dwójke tyle zjedliście...hihihi...to faktycznie długo musiało was nie byc...trzymam str,zwierzyńca:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam wszystkie placki, a takich z kiszonej kapusty nie znam - muszę poszukać przepisu.
    Faktycznie długo to musiało trwać, ten deser tp może trzeba było już w domu, w arystokratycznym towarzystwie

    OdpowiedzUsuń
  10. dziękujemy :)
    dziś sobie plażowaliśmy, zdjęcia wrzucimy jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocury świetne ! :D

    Ahh, ten krem barszczany... ale mi narobiłaś nim smaku...

    OdpowiedzUsuń
  12. Uczta dla oczu!
    I tylko dla oczu, bo reszta ciała na "odwyku" :-)) zwanym przez sadystów dietą.
    Stęsknione koty - bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepyszne zdjęcia! Chętnie wybiorę się do tej restauracji.

    Mina Ami w oknie wiele mówiaca:) Co za życie, przecież wiadomo gdzie jest centrum świata;)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  14. I nie ma tu mojego komentarza! ;))
    Już jest. ;D

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)