Jego szczytowym osiągnięciem było siedzenie na widoku - na parapecie, na podłodze - podczas mojej obecności w kocim pokoju. Pisałam o nim cały czas szczerze i prawdziwie. To kot nieufny, syczący na moją rękę do ostatniego dnia - kot trudny, nie dla każdego. Raczej dla konesera, który takie typy lubi. Wolę przegiąć w opisywaniu charakteru w "złą" stronę, niż wprowadzić kogoś w błąd.
Okazuje się, nie pierwszy raz, że takie koty też mają swoich amatorów, a wręcz są dla nich szyte na miarę!
********
6.03.2018 tak pisałam na moim profilu na FB.
To już nie trzymam was w niepewności i napiszę teraz jedno zdanie:
Dymek i Dumka mają wspólny dom!!!
Właśnie wracam spoza Wrocławia. Wzięłam urlop, aby osobiście zawieźć kotki. Warto!! Po stokroć warto! Wspomnieniem tego przedpołudnia będę grzać serce przez najbliższe lata. 😍😍😍 Pewnie mojej wnuczce będę opowiadać o tej wspaniałej osobie i tym cudownym miejscu, które miałam okazję poznać.
Więcej wkrótce! Dom taki, że jak to się mówi, mózg staje!
Pierwsza część opowieści o tym, jak Dumka i Dymek dom znalazły, i jaki to dom!
Basia trafiła na ZMD z cztery miesiące temu i spodobało się jej na tyle, że została. Kiedy Za Moimi Drzwiami pojawił się Dymek, coś jej w sercu drgnęło... Ostatni kot w rodzinie też był czarny. Pan mąż nie chciał najpierw o kocie słyszeć, a potem, po 11 latach, gdy nerki odmówiły kotu posłuszeństwa, pan mąż gotów był zrobić wszystko, aby go ratować, w tym szukać po całej Polsce weterynarza, który kotu nerki przeszczepi! Takie oddanie!
Basia zobaczyła Dymka, poczytała, co to za łoś* z niego - jeszcze bardziej serce jej drgnęło, bo na pogłaskanie poprzednika czekali z mężem pół roku, no i zadzwoniła do mnie.
Powiedziała zdanie, które, założę się, jest marzeniem każdej z osób szukających domu dla kotów: chciałabym adoptować kota, ale nie jednego!
Dymek miał w poprzednim DT koleżankę, z którą się dogadywał, ale niestety nie była ona już dostępna. Na szczęście wtedy pojawiła się u mnie Dumka i choć koty miłością do siebie nie zapałały, to odważna kotka miała od początku dobry wpływ na „Łosia”.
*********
To od dziś kolega Dymka-Łosia i Dumki, psiak staruszek, wyrzucony w fatalnym stanie przez swoich "wspaniałych" ludzi do lasu, gdy oślepł i stał się zbyteczny. Był w tak okropnym stanie, że nie wiadomo było, czy przeżyje. Przeszedł operację, a potem długo czekał na dom, aż dowiedziała się o nim Basia i wzięła go do siebie. W ciemno! Tylko słysząc jego historię! Myślała, że padnie na miejscu, gdy go zobaczyła, bo to terier, a teriery od zawsze były w tej rodzinie! Przeznaczenie!
Teraz ślepy staruszek ma życie jak w Madrycie. Ogromnie kocha swoich państwa.
*********
Część trzecia opowieści o domu Dumki i Dymka, zwanego Łosiem, który chyba Łosiem zostanie na stałe.
To kolejne mieszkanki tego cudownego miejsca: kurki zielononóżki! Przepiękne te stworzenia mają rajskie warunki i obiecane dożywocie! Podgrzewany kurnik! Kurki są śliczne, czyściutkie i widać, że nie boją się ludzi.
Bardzo bym chciała mieć kurkę, a raczej dwie.
Dostałam od Basi pyszne, świeże jajka! Koty za jajka - OK! Jestem na tak. :)
***********
Część czwarta będzie krótka:
Łoś i Dumka mają hektarowy ogród i dom za Wrocławiem, leżący przy bocznej, szutrowej drodze. Wkrótce będą miały klapkę w drzwiach werandy, aby zawsze mogły wejść do domu. Oczywiście na razie nie będą wypuszczane, muszą się przyzwyczaić do miejsca. Łoś na pewno dłużej niż Dumka. Gdy je przywiozłam, Dumka była gotowa do zdobywania domu, a czajnik łosiowaty zaszył się natychmiast pod szafką. Wyjdzie pewnie za parę dni. ;)
Biedak, znów musi się przyzwyczajać. Dobrze, że już ostatni raz.
Moje wychwalanie przed Basią zalet Dumki nie było potrzebne, bo to odważna i kochana kicia, ale i tak jej serce ukradł śliczny czarnuszek. Twierdzi, że takie właśnie trudne lubi! ♥️
Aż mi się chce płakać z radości!
*********
Część piąta i ostatnia!
Basia i jej mąż to ludzie z wielkim sercem. Mają cudny, spokojny dom. Basia kocha ogród i pracuje w nim z wielkiej pasji. Koty uwielbiają towarzyszyć ludziom przy pracach ogrodowych, więc mam olbrzymią ufność, że te dwa bezdomniaki zmieniły swoje życie na superdobre! Dodatkowo mają zapewnioną opiekę sąsiadki - w razie czego.
Będziemy dostawać wieści.
Już wiem, że wszystko przebiega zgodnie z oczekiwaniami: Dumka jest przebojowa, Łoś siedzi pod szafką.
Niech sobie siedzi, ile chce! Niech będzie, jaki chce! - mówi Basia! 😍
Moje zadanie spełnione i życzę sobie zawsze takiej cudnej pewności, że znalazłam swoim podopiecznym taki szyty na miarę dom.
The end!!
PS Dodatkowo Basia zbiera ptaszki, jak ja.
*I kto by pomyślał, że nazwanie kota "łosiem" załatwi mu dom. ;)
Edit: 8.03.2018
Nasze DD:
„Noc zapadła i przyszła pora na Łosia. Dumka śpi. Łysa się dziś wołowiną podlizała. Koty chyba zadowolone.” Jak myślicie? Dobrze się ta „Łysa” sprawuje??
EDIT: Losy Dumki i Dymka okazały się jednak bardziej skomplikowane. Dumka wróciła za moje drzwi, a jej miejsce zajął... Bonifacy!
https://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/posts/1579383558846645:0
https://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/posts/1579548208830180
https://www.facebook.com/ZaMoimiDrzwiami/posts/1579548208830180
Łysa powinna dostać medal za tak dobre sprawowanie :-)
OdpowiedzUsuńo kurczaki, jestem pierwsza. Podium mi się trafił :-)
OdpowiedzUsuńGosiu, żeby zawsze się tak Twoim podopiecznym udawało :)
OdpowiedzUsuńOboje Łysi złoci medaliści jak nic! A mnie zatkało, jak już wczoraj ( a może przedwczoraj?) zobaczyłam Łosia na wysokim kuchennym stanowisku ;)
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Jakie piękne zakończenie historii i piękny, ciepły dom. :) Tylko się boję, by ten trochę dzikusek - nie uciekł w świat! ale może nie...
OdpowiedzUsuńPiękna historia i Łoś "na" a nie "pod", oby tak zawsze.
OdpowiedzUsuńDomek szyty na miarę tych cudnych kotełków....niech im się wiedzie 😀
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała i budująca wiarę w ludzi historia.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na nowym, kociska!
Do życzeń przyłączają się: chrapiąca na moich kolanach Miłka i drzemiący na drapaku Heksor. Nie przyłącza się psisko Bartek, który akceptuje wyłącznie "swoje" koty :)
To chyba najpiękniejsze co może się przytrafić w Twojej "robocie"!
OdpowiedzUsuńTaka wspaniała nowina rozjaśnia, rozwesela każdy dzień, nawet taki szarobury jak dzisiejszy!
OdpowiedzUsuńDumko, Dymku, powodzenia w oswajaniu Personelu! :)*
Super wiadomość Gosiu, cieszę się razem z Wami.
OdpowiedzUsuńAle się cieszę.Kolejny domek znalazły razem dwa kotki.I to jaki.
OdpowiedzUsuńNo i co ja mogę więcej napisać, niż: to cudownie!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo razem z Tobą:)))
Toż to mały raj. :) Świadomość, że można trafić na takich ludzi-chodzące-skarby naprawdę sprawia, że dzień staje się lepszy. Widać Łosiczek i jego towarzyszka nie mogli lepiej trafić.
OdpowiedzUsuńCieszę się, kiedy tu zaglądam tym bardziej, że u mnie od kilku dni ponownie zrobiło się kocio. Nawet teraz ciężko pisać, bo maleństwo zasłania klawiaturę, robiąc sobie kąpiel na moim brzuchu, kiedy piszę ten komentarz. :) Niedługo zresztą o kocinie napiszę, tak fajnie przypomnieć sobie, jak to jest, gdy opiekuje się mruczkiem. :)
Pozdrawiam!
Cudownie, że trafiły do takiego domku! Mam nadzieję, że będzie im tam jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńdobre wieści;D
OdpowiedzUsuńNapiszę tu, Małgosiu,bo nie korzystam z fb- pozwolę sobie na zwrócenie się do Ciebie, po imieniu, bo jakoś tak głupio w "kociej społeczności" "paniować":)Chcę się odnieść do obróżek-jestem zdecydowanie na NIE! Zwłaszcza po osobistym doświadczeniu mojej kotki-na szczęście wszystko skończyło się o wiele lepiej niż na zamieszczonym przez Ciebie zdjęciu na fb,ale mogło jeszcze gorzej:( W pierwszym roku swojej obecności w moim domu,kotki(mam 2)dostały "pod choinkę" śliczne obróżki z zawieszkami z ich imionami i moim numerem telefonu-mimo,że mam okna i drzwi balkonowe zabezpieczone,bałam się,że jednak może się zdarzyć im nieprzewidziane wyjście-stąd ten numer. No więc są Święta,choinka...i całe szczęście,że my w domu! Koty zaciekawione drzewkiem oczywiście się po nim wspinały,skakały itp. I nagle jeden z nich zaczepił obróżką o gałąź...i zawisł na niej:( Jak wspomniałam-szczęście,że byliśmy w domu! Uwolniliśmy wiszącego,szarpiącego się i duszącego się Nekusia,a chwilę potem oba kotki-z obróżek.Ufff- nigdy więcej obróżek! Kiedyś też pisałaś o uchylnych oknach-więc tylko dodam,że kot znajomej zaklinował się w takim oknie-na szczęście kolega Jej syna widział to ze swojego bloku i natychmiast do Szymona zadzwonił-chłopak wypadł z pobliskiej szkoły i uratował kotka. Założyli potem blokady,które i ja mam:)Ze zwierzakami jak z dziećmi-trzeba wyprzedzać ich możliwości o kilka kroków:)Pozdrawiam! Jola
OdpowiedzUsuńTo chyba najpiękniejsze co może się przytrafić w Twojej "robocie"!
OdpowiedzUsuńทางเข้า D2BET
Gclub
Wspaniała opowieść! Razem z Tobą cieszę się, że te koty znalazły taki fajny dom :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że są na świecie ludzie, którym nie jest obojętny los zwierzaków i pomagają im całym sercem. Dziękuję, że jesteś!
OdpowiedzUsuńI enjoyed over read your blog post.
OdpowiedzUsuńYour blog have nice information, I got good idea from this amazing blog.
I am always searching like this type blog post. I hope I will see again…
ดูหนังออนไลน์
Wszystko na tym blogu jest takie pięknie. Szkoda że dopiero dziś tu wszedłem.
OdpowiedzUsuń