Strony

czwartek, 17 sierpnia 2017

Relaks dla znękanego ducha

Powrót do tych zdjęć jest jak medytacja, jak odpoczynek. 
To już ostatnie obrazki z majowego (!) pobytu nad naszym urokliwym polskim morzem, 
które (poza sezonem - bez tłumu ludzi) nie ma sobie równego. 
Zdjęć czekało na ten post... 180! 
Znalazłam sposób, aby niemal wszystkie tu Wam pokazać. 
Niektóre kolaże zachwycają mnie szczególnie, tak jak ten z różnymi śladami na plaży.
Maluję - bo lubię, a nie - bo umiem. To jest mój głęboki relaks. 
W domu nie potrafię znaleźć na to czasu, poza tym koty chodzą po farbach 😀, 
a tam, w domku czekał na mnie gotowy stół i wystarczyło usiąść, chwycić pędzel i bawić się. 













Tu siedziałyś z Jolką. Na pniu zostały potem kudłate ślady jej sweterka w ulubionym kolorze rudo-brązu. 

A podstawę wieży Eiffela znalazł na plaży Igor, syn Joli. 







Czyż nie urocze?

Mój zmarzluszek. Przypominam, że to był maj - zimny maj.


Kamienie pomalowane werniksem. 
























Gdy odjeżdżaliśmy na plaży był istny raj. 
Ciepło, nie gorąco, z leciutkim wietrzykiem.
Woda lśniła w słońcu, falowała łagodnie - jak na jeziorze w spokojny dzień. 
Była ciepła. Brodziłam po niej wypatrując bursztynków.
Przyznaję: serce mi wyło z żalu, że muszę opuścić to miejsce. 






Jeśli się los odmieni, jeśli plany powiodą, to we wrześniu znów tam będę.
Czego i sobie, i Wam (?), życzę.


PODPIS