Strony

niedziela, 23 kwietnia 2017

Koci plan tygodnia

Napisałam na fejsie:

Sobota dniem (częstszego) karmienia kota! - wymyśliły Ptysia z Balbisią.

Babinka i Ptysia.

Ewa podchwyciła i powstał nam taki koci plan tygodnia:

😻😻😻😻😻😻😻😻

Kiedy przyjdzie sobota, nakarm każdego kota! 

A gdy nadejdzie niedziela - każdego futrzanego przyjaciela! 

W poniedziałek kotu po pięć działek.

W każdy wtorek dużo je futrzasty stworek,

a gdy przyjdzie środa, nie nakarmić kota szkoda.

Kot apetytu dostał w czwartek, a więc wszystko w domu zżarte,

i dlatego w każdy piątek z kuchni schodzi nawet wrzątek!


🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱

Stefa i Balbi.
Zapraszam Was do zabawy w tworzenie kociego planu tygodnia. Nie żeby od razu na cały tydzień! Pomysły na pojedyncze dni mile widziane. :)

Dacie się zaprosić do zabawy?

PODPIS


czwartek, 20 kwietnia 2017

Podstępny spis lokatorów

Kiedy Ania - Pantera - przyjechała do mnie, aby odebrać swoją nową psiocórkę Toyę, miałyśmy tu malutki blogowy zlocik, na którym pojawiła się też Edytka z Edytkowa. Z tą dziewczyną łączą mnie bardzo przyjacielskie, wręcz ciepłe relacje. Jakoś tak się nam ułożyło, że się lubimy i wspieramy.
A kto bogatemu (w uczucia) zabroni!
Widziałyśmy się tego dnia pierwszy raz, i to naprawdę szczęście, że się udało! Mimo że podałam Edycie swój adres, trafienie do mnie okazało się łamigłówką z pułapką na samym końcu drogi!

Mała, ale konieczna dygresja. Moi dziadkowie mieszkali w Ziębicach i ich dom przy Klasztornej to sentymentalne miejsce mojego dzieciństwa. Ta pachnąca drewnem klatka schodowa...



No i główny bohater mojego wpisu: spis lokatorów! Kiedyś takie spisy wisiały w każdym domu...


Ten spis przeżył wszystkich swoich mieszkańców, a ponieważ wisiał tam na jednym zardzewiałym gwoździu, uratowałam go przed zaginięciem i wylądowaniem na śmietniku. :)
Potem leżał u mnie w szufladzie i zwyczajnie się marnował, któregoś dnia podjęłam więc męską decyzję i zawiesiłam go obok swoich drzwi!

I na to właśnie trafiła Edyta, szukając mojego domu po adresie, jaki jej podałam...
Niby numer się zgadzał, tak jak i ulica, ale przecież na liście lokatorów mojego nazwiska nie ma!
Stała więc i kręciła głową z niedowierzaniem: chyba pomyliłam adres!
Zresztą niech sama o tym opowie:

Zmuszona ruszyć ętelektem  napisałam do Gosianki, bo wiedziałam że Pantera ma u niej być.
Pantery jeszcze nie było, ale otrzymałam zaproszenie Za Moje Drzwi. W sensie drzwi Gosianki, he, he.
Jak się słusznie domyślacie, zaproszenie przyjęłam. Ale do Gosianki nie tak łatwo wejść. Na ścianie obok drzwi wejściowych wisi dla zmyłki zabytkowa tablica ze spisem lokatorów. Wlazłam na schody, poczytałam, nazwiska Gosianki nie znalazłam, Uznałam, że nr domu nie ten, to poszłam zwiedzać Bartoszowice. Zwiedziłam przody, polazłam na tyły w poszukiwaniu hamaka dla Hokusa i nic. Zapytałam o adres tubylczą jednostkę płci żeńskiej i nazad wróciłam pod spis lokatorów. Dla większej zmyłki w okolicy nie było żadnego auta z germańską rejestracją, którym to autem Pantera miała swą nową psiocórkę do Germanii zawieźć. Dla wyjaśnienia: mnie nie dziwiła obecność tablicy ze spisem lokatorów, bo ja hodowana w czasach z tablicami jako norma byłam, natomiast zdziwiło mnie, że ktoś takową jeszcze posiada. :) Zatem jestem znów pod Gosiankowymi drzwiami i decyduję, że wchodzę. Decyzja była słuszna, bo chwilę wcześniej do rzeczonych drzwi zapukała drobna kobietka i, o ludzie, rzeczone drzwi rostworzyła jej Gosianka we własnej osobistej osobie!

Ciąg dalszy tu: http://edytkowo.blogspot.com/2017/04/relacja-z-urlopu.html

Jeszcze jeden humorystyczny akcent związany z tą listą miał miejsce tego dnia. Maria - kolejna uczestniczka zlotu, która też zwróciła uwagę na spis, odczytała moje nazwisko na pierwszym miejscu, a zapewniam Was, że nie nazywam się Mieczysław Szczygieł. :)


Na moich drzwiach wisi teraz też śliczny wianek zrobiony osobiście przez moją sąsiadkę z dzielnicy, panią Anię. Jeszcze raz dziękuję. :)



Kto z Was pamięta czasy list lokatorów?
No i pamiętajcie, żeby nie dać się zwieść podstępnemu spisowi, kiedy będziecie trafiać Za Moje Drzwi. :)

PODPIS


niedziela, 16 kwietnia 2017

Fadzik na swoim

Nie sądziłam, że mój syneczek Fadzik tak dobrze da sobie radę w nowym domu!
Głowę bym dała, że Magda będzie miała z nim więcej problemów.
Przez cały czas starałam się ją nastawić na dużo gorsze sytuacje, a powiem Wam: jest dobrze!!
Za chwilę o tym poczytacie, ale pozwólcie, że chwilę wspomnę, jak było.
Kiedy Fadzik trafił do Ekostraży, był kąsającą kupką strachu, której nie dało się dotknąć!
Kilka dni trwało, zanim w ogóle można było zawieźć go do weta!
Opiekowała się nim Maja i to ona pierwsza obcowała z tym dzikusem.
Kiedy Fadzik trafił do mnie, nie można było nawet na niego spojrzeć, by nie uciekał w popłochu.
Wyciągnięta w jego stronę ręka oznaczała dla niego zagrożenie i znak: uciekaj, bo będzie bolało!
Nie wiem, co uczynił mu ten człowiek, który trzymał szczeniaka na krowim łańcuchu, ale to go nauczyło, że ludzie są okrutni i źli.
Przez 16 dni u mnie przełamywał się po troszeczku, ale w chwili, gdy wiozłam go do Łodzi, do Magdy, Fadziczek był wciąż bardzo nieufny, o dotknięciu go poza określoną sytuacją na łóżku nie było mowy, zapinanie szelek to był koszmar, więc bałam się, jak on zniesie przeprowadzkę, jak Madzia da sobie radę...
Wygląda na to, że niepotrzebnie, bo wszystko idzie nad podziw dobrze!
Najważniejsze, że kochany maluszek pisze do mnie listy! Hura!!!

Ledwie wczoraj raniutko Fado pożegnał się ze swoimi ciociami, którym naprawdę wiele zawdzięcza.
I Mice, która wychowała go jak mama, i Fikuni, która niczym dobra ciocia bawiła się ze swoim podopiecznym.




Wsiedliśmy do samochodu, gdzie maluch był całą drogę idealnie grzeczny, nawet nie drgnął!




U Magdy jakby zrozumiał, że tu jest jego miejsce. 
Nie uciekał, nie wpadł w panikę. Bohater normalnie!


Już wieczorom zaczął do mnie pisać! Kochany skarb!

15.04.17:

Ciociu Gosiu!
Byłem grzeczny.
Jak mama zapinała szelki, to tylko dwa razy beknąłem, ale cichutko. :D
I na dworze też jej pokazywałem, jak iść i którą działkę powinna nam kupić.
Siadałem przy tej działce parę razy, to chyba zrozumiała, nie?
I wszyscy mówili, że jestem ładny. Nawet dwaj panowie w dresach, co brzydko mówili, to na chwilę przestali i powiedzieli "no samo cudo", a potem znowu mówili brzydko. :D

Jak wróciliśmy, to poczułem się trochę bezpieczniej.
Dostałem też kawałek karczku, bo mama piekła. 
Wiem, gdzie leży - na lodówce; ale nie dosięgnę....
No i powywalałem wszystkie przysmaki z miski, jeden jest w kuchni, jeden w pokoju i przedpokoju, bo jeszcze nie wiem, kiedy mi się zachce i gdzie wtedy będę...
Dobra, kończę, bo łóżko się samo nie wyleży.
FaDzik





Dziś znowu mimo licznych zajęć maluch pamięta o cioci.

16.04.17

Witamy Ciocię!
Jest tyle do opowiedzenia, że szok!
Koło 2. w nocy Dzikusek zabrał się za suche. Chrupał i chrupał, potem łaził i łaził.
Po 6. wyszliśmy, ładnie poczekał z siusianiem i kupkaniem.
Ja wróciłam do łóżka, a on się położył na moich nogach 😊 
Spacerki idą chyba dobrze. Czasami idzie przy nodze, czasami ogląda się, czy oby jestem, a czasami widzi człowieka i jest strach. Ładnie omija drzewa i inne przeszkody.
Na inne psy reaguje raczej bezemocjonalnie, z małymi wyjątkami. Dzisiaj dał się wylizać labradorowi.
Apetyt ma.
Ani razu nie warknął, ani nie straszył ząbkami.
Wącha mi włosy, jak mu zapinam szelki 😁
Większość dnia spędził w przedpokoju, teraz zajmuje łóżeczko.
Mieliśmy gościa dzisiaj, bał się i uciekał na początku, potem zaglądał do pokoju.
Aaa, i w nocy też memłał tę pozostałość kostną, co ją przywiózł ze sobą😃

OK, na razie tyle 😊 
Odezwiemy się jutro 😊

Wesołych świąt!🐏🐰🐣


Magdeł and Fadeł 👧🐗


Ja nie wiem, jak to się dzieje, że trafiają do mnie tacy wspaniali, genialni, dobrzy i odpowiedzialni ludzie!
Magda, dziękuję Ci!!!
Fadzik - pisz do nas. :)


Edit. 18.04.2017

No już dobrze, przecież piszę.
Jeju nie można się nawet przespać bo już coś chcą.
Jestem zapracowany!
Miałem spotkanie z wiewiórką i jeżem.
Ta pierwsza darła się na mnie, a jeż gapił się.
Ja też się gapiłem.
I tak razem żeśmy się gapili, a mama się śmiała. Oczywiście nie miała przy sobie telefonu żeby mi zrobić zdjęcie, a taka okazja może się już nie powtórzyć. Wielkie dzięki za nic! 😤
Odkryłem nową zabawę. Jak mama i taki jeden co tu był idą ze mną, to biegam dookoła nich i oni się śmieją.
Jak kiedyś ich obwiążę smyczą to nie wiem czy to będzie takie śmieszne :D 😈
Badziewie jakieś leci z nieba i jestem brudny i mama mnie ręcznikiem wyciera. W sumie chyba lubię to. Nie wiem jeszcze.
Wszystkie psy mnie myją, ja już nie muszę :D🛀
Wysyłam te fotki, które mi łaskawie zrobiono :P bo ja ciągle pozuję tylko fotograf jakiś niemrawy😥
 
Pozdrawiam ☺
Fadełek 🐶





PODPIS

Jutro zmienia też dom na stały nasza Chmurka...





Czaruję, aby ta zmiana była dla niej dobra, aby ta koteczka żyła w szczęściu jeszcze długie lata!
Oba te zwierzaki, i Fado, i Chmurka to dla mnie bardzo emocjonujące historie.
Nigdy ich nie zapomnę, tak wiele mi dały!





piątek, 14 kwietnia 2017

Jak oni kochają!

To piszę ja - Mika. 


Sami posłuchajcie, co tu się za tymi drzwiami wyprawia!


Ja FaDzik kocham cię, Mikuś, najmocniej na świecie


i błędnym wzrokiem patrzę na ciebie całymi dniami!


Ja ciebie kocham, Mikuniu! - tym razem mówi mi Balbina.


O, nie! Ja ciebie kocham bardziej! - to ponownie FaDzik. 


Co ty tam wiesz, Balbi, ja jestem najdłużej z Miką, ja ją kocham najmocniej! 
- Fikunia nie wytrzymała. 


Ja kocham, ja kocham, ja bardziej, ja, ja! - krzyczą Balbinka i Fado!


Nie fikaj, mała! - Fika straciła cierpliwość. - Ja mam pierwszeństwo w kochaniu Mikuni!


Kiedy ja ją kocham, buuu!! Kocham tak bardzo, że nawet oddałabym jej kawałek mięska!
 - Balbinka odchodzi zgaszona. 


Co wy wiecie o miłości! 


Ja jej nawet nie kocham, ja ją uwielbiam! - FaDziczek śle Mice najmiłośniejsze spojrzenie. 
Ja bym jej oddał dwa kawałki mięska!


Phi! - Balbinka jest niewzruszona. - Ja bym to mięsko dla niej nawet pogryzła!


Mikuniu, tak cię kocham, że pogryzę mięsko za ciebie, dobrze, kochana?


Jesteś moją idolką, ukochana! - nie ma umiaru Balbinka.


Wymyślę coś, wymyślę... - mruczy pod nosem FaDziczek.  


Tymczasem Balbina triumfuje.


- Pogryzę nawet, pogryzę... - mruczy i oblizuje się.


Czy teraz wierzysz, że to ja cię kocham najgoręcej, Mikuniu? 


Nie słuchaj jej, ja też to mięsko za ciebie pogryzę, 


ale dziko, dziko pogryzę, jakem FaDzik!
- słucham i uszom nie wierzę, co ten dzieciak wymyśla!


Jesteś najpiękniejszą mamuśką na świecie! - wyznaje mi Balbinka.


Pamiętam dzień, kiedy mnie pierwszy raz powąchałaś pod ogonkiem,  


kiedy pierwszy raz poczułam na swoim nosku twój nosek


i kiedy pielęgnowałaś mi uszko, bo było chore...


I teraz kocham cię i nie opuszczę na krok! 
- Balbisia rozmarzyła się na dobre, aż mi się jakoś tak rzewnie zrobiło...


I ja cię kocham, siostra! Nie zapominaj o tym!


Dziko pogryzę, dziko pogryzę!! - nie ustaje Faduś.
Naprawdę dziko pogryzę za ciebie mięsko.
Dwa razy!
Ja ciebie kocham bardziej od nich! Prawda, Mikuś??


Mika, czy ty to słyszysz? Jak ta mała pierdółka da sobie radę w świecie?
- pyta mnie zamyślona Fika.


Cóż zrobić, musi dać radę. Wierzę w niego - wzdycham ciężko.


Tak ciebie kocham, Mikuniu, ech, gdybyś ty znała głębię mej miłości... 
- Balbi wpadła w trans wyznań!


Dziko pogryzę, dziko! Dwa razy! - mruczy pod nosem Faduś. 


Już wiem! - woła FaDziczek. 
Wiem, jak ci udowodnię, że kocham cię najmocniej, mocniej od Balbiny!


Ja to mięsko za ciebie dziko pogryzę, dwa razy pogryzę, a nawet połknę!


Ech, ty pierdółko, ty... - myślę, ale łezka się w oku kręci ze wzruszenia. 


Co za żenujący spektakl!


Jak żyć w tym domu!

PODPIS

Ostatnie słowo należy jednak do Chmurki:


Jak ja was wszystkich nienawidzę! Ech!

*******************************************************************