Strony

piątek, 13 stycznia 2017

Dziczek TaDziczek (1)

Chciałabym, aby to było jasne. Posty o TaDziku nie mają być absolutnie jakąkolwiek zachętą dla nikogo do trzymania dzika w domu. Nawet bardzo małego dzika. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że z malutkiego, kilogramowego cudnego stworzonka wyrasta potem wielki, kilkusetkilogramowy (do 350 kg!)  „potwór” – nie mniej cudny, oczywiście, niż ten maleńki, co dopiero się urodził. Poza tym nie można udomawiać dzikich zwierząt, bo robi się im w ten sposób krzywdę. Jednak czasem po prostu nie ma wyjścia…

Mały Tadzik znalazł się u mnie z powodu wyższej konieczności - na czas ratowania mu życia. Dziczek został przejęty przez wrocławską fundację Ekostraż, a było to tak:

Pewna mama szła sobie z dzieckiem w wózeczku na spacer i przy drodze (koło podwrocławskiej miejscowości) zobaczyła leżące jakieś stworzonko. Stworzonko wyglądało na całkiem nieżywe. Tego samego dnia wieczorem, a więc po wielu godzinach, mąż tej pani po powrocie do domu powiedział jej, że idąc drogą, słyszał z rowu jakieś piski. Ona natychmiast skojarzyła, że to pewnie to nieżywe stworzenie…
I faktycznie, pobiegli tam oboje i znaleźli ledwo żywego maleńkiego dziczka. Malutki musiał błąkać się tam cały dzień!
Zadzwonili po pomoc do fundacji Ekostraż, maluch został zaraz przejęty i pani Edyta – wolontariuszka Ekostraży spytała mnie, czy nie chciałabym spróbować takiego doświadczenia, czyli opieki nad małym dzikiem. Powiem szczerze, że najpierw się przeraziłam, a potem… ucieszyłem się niesamowicie! Po Harrisonku miałam całkowicie złamane serce. Było mi bardzo źle i smutno, mimo że jak wiadomo piesek ten znalazł wspaniałą rodzinę. Niemniej gdy poczułam przed sobą nowe wyzwanie, ciepło roztopiło mi ściśnięte troską serce. 
Małego przywiozła pani Edyta w wielkim transporterze, który spokojnie mógłby pomieścić wielkiego psa. Wyszło z niego coś maleńkiego, mniejszego od małego kotka (jakieś kilo dzika). Absolutnie przecudnego! Miało pasiastą piżamkę w barwach jesieni, zgrabne raciczki, urocze uszka i cieniutki nitkowaty ogoneczek! Wyszło z wielkim piskiem i kiedy pani Edyta podawała mi to do rąk, z przerażeniem zobaczyłyśmy, że mały stracił przytomność – myślałyśmy, że już odszedł… 
Jejku, to już? – przeraziła się pani Edyta, a ja z nią. Głowa maluszka wisiała całkowicie bezwładnie. Poruszyłam ją palcem – opadła na drugą stronę i znowu smętnie zawisła… Zamarłyśmy i zaczęłyśmy nasłuchiwać z uchem przytkniętym do ryjka. Dziczek oddychał. Uff! Wtedy jednak pomyślałam sobie, że moje doświadczenie z dzikiem może być bardzo krótkie…
Owinęłam maluszka ręcznikiem,  wsadziłam sobie to zawiniątko za pazuchę pod połę bluzy. 
Napełniłam termofor wrzątkiem i przycisnęłam nim malucha z drugiej strony. W ten sposób nosiłam go tego dnia do północy, ani razu nie wyjmując. Mały zapadał w twardy, nieprzytomny sen, spał, rzęził, a z jego nosa wychodziły bąbelki. Miał katar i ropę w oczach. Drżał. Był kompletnie wyziębiony, miał tylko trochę ponad 36 stopni, podczas gdy właściwa dla niego temperatura to 42. Lekarz wysłuchał u niego zapalenie płuc. Podawałam mu kozie mleczko z żółtkiem, ale pił go niewiele, po kilku łyczkach znów odpływał w sen. Tak spędziliśmy pierwszy wieczór. Na noc niechętnie odłożyłam TaDziczka do pudła z kocami i termoforkiem. W nocy wstawałam kilka razy, żeby podać mu troszkę mleczka i sprawdzić, jak się miewa. Żył.
Bardzo chciał żyć.  








Wikipedia podaje, że:
Warchlaki rodzą się z otwartymi oczami i przez pewien czas pozostają w barłogu, ogrzewając się wzajemnie ciałami. Młode dziki są bardzo nieodporne na niskie temperatury i jak na parzystokopytne mocno uzależnione od troskliwej opieki matki. W ciągu pierwszych dni walczą o miejsce przy sutkach, ale później ustala się już hierarchia karmienia. Po kilkunastu dniach ruszają za matką i rozpoczynają samodzielne żerowanie. Ssą lochę przez 3 miesiące. Po 10 miesiącach wyglądają już jak osobniki dojrzałe. Dziki w naturze dożywają 40 lat.

Malutki nie miał szans przeżyć bez zewnętrznego ogrzewania i karmienia mleczkiem.

Na następny dzień Tadzik (został ochrzczony dzięki Wam) zaczął rządzić w naszym domu.
I tak już zostało!





Fika z Miką oraz Ptysia zareagowały na niego wielką ciekawością, choć też stresem. Mika na naszych oczach nasikała w przedpokoju... Ze stresu, co to za zwierzę w jej domu! Potem było już super. Zdjęcia niektóre kiepskie, ale to niezapominania pamiątka, więc idą jak leci. :)










Dziczek miał dziwne, głębokie ranki symetrycznie na obu nóżkach. 




























































CDN.

PODPIS

I jeszcze, do kompletu, kilka filmów z fejsa. :)






81 komentarzy:

  1. Entuzjazmujemy się bezustannie;)
    Gala Anonimia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały słodziak, a pizamka bardzo mi się podoba. PsieCiotki zaakceptowały, z zdjęcie z Hokusem nos w nos mnie zachwyciło.
    Jesteś wieka Gosiu i możesz mnie wydziedziczać, zdania nie zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śledziłam wieści o Tadziku od samego początku, ale nie znałam jego historii tak dokładnie, jak to teraz opisałaś. To niesamowite doświadczenie i bardzo cieszy że TaDziczek to taka mała pociecha. Smuci jedynie że już się tak oswoił że nie dałby rady przeżyć w dziczy, ale wszystko co zrobiliście dla niego i co jeszcze dola niego zrobicie to najlepsze co mogło go spotkać. Mam nadzieję że będziecie mogli go odwiedzać co jakiś czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może o tak, ale wiesz... On musi zdziczeć, nauczyć się tego na nowo. Może pojedziemy popatrzeć z daleka...

      Usuń
  4. Bardzo wzruszający post , a TaDzczek skradł moje serce. Ogladam i śledzę non stop na fejsie :D
    Wyobrażam sobie jak wiele troski , czasu i zmęczenia kosztowało doprowadzenie maluszka to tak znakomitego stanu !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się napatrzeć na te cudne obrazki! Niech zdrowieje, mały TaDziczek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gosiu, uratowalas Malucha, a on sie odwdziecza ...z pasja:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Tadziczka miloscia dozgonna. Ciesze sie ze maluszek zdrowieje. Mysle ze w azulu spotka wspolbratyncow i bedzie szczesliwym dzikiem na nadzorowej wolnosci gdzie nie zagrozi mu zaden szalony czlowiek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowita historia, a mnie najbardziej zdziwiło, że mały dziczek jest taki malutki:):):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale maleńka kruszynka z Niego.
    Ma szczęście, że znalazł dobrych Ludzi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosia - nastepne zycie uratowane, mozesz nie przestawac byc dumna (i MCO takze samo)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedni Ludzie robią co w Ich mocy, a drudzy: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1666792853621322&id=1457362487897694

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, widziałam to i dokładnie tak pomyślałam jak ty. Teraz, gdy jest u mnie taki maluch wiem, widzę, że to wrażliwe stworzenie, a jego ból i strach są tak samo ogromne jak ludzkiego dziecka, które poddane byłoby podobnemu działaniu. Serce mi się rozrywa na kawałki. Wstyd mi, że mieszkam na ziemi z podobnym potworem. A ilu takich...

      Usuń
  12. Zazdroszcze Ci tych doswiadczen z warchlaczkiem, taka szansa trafia sie... nawet nie raz w zyciu, to wiecej niz szostka w totka. Ale masz racje, male dziczki maja zyc w lesie, gdzie ich miejsce, a nie na salonach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie tylko TaDzik ale również Pani skradła moje serce. Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  14. Gosianko, jak zawsze bez pukania, uchyliłam Twoje Drzwi i ... wszystkiego mogłabym się spodziewać, ale nie spotkania z TaDziczkiem! :)cudownego, pełnego wzruszenia i radości szalonej, że jego Anioł wiedział kogo szturchnąć, by uratować życie. Śmiałam się w głos, jak dawno nie, a scena siusiania spowodowała spazmy i bezdechy ... no i miałam zapewniony ekologiczny demakijaż, za co serdecznie dziękuję pozdrawiając z życzeniami najlepszymi :) Guśka (dla ukochanego wujka całe życie była Dzikiem, miałam czasami wrażenie, że zapomniał mojego imienia;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ekologiczny demakijaż" - świetne! Dziękuję za to, że napisałaś o swoich uczuciach podczas oglądania zdjęć i filmów. To dla mnie wiele znaczy. :)

      Usuń
  15. Już nie potrafię napisać coś, aby się nie powtarzać. Powiem tylko na stojąco: CHAPEAU BAS <3 _<3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani nie musi nic pisać, wystarczy, że grzeją doopki u was dwa moje kotki. :)

      Usuń
  16. Tadziczek jest wspaniały , cieszę się że czeka go dobre życie....

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja w ogóle nie mogę sobie wyobrazić, że Ty byś TaDziczka nie wzięła :) Wyobrażam sobie, z jaką obawą, i jakim drżeniem serca patrzyłaś na ten cudny ryjek, tuląc go za pazuchą do siebie. Tak, taki TaDziczek niemowlaczek to zdarza jeden na milion :) Cieszę się, że mogłaś tego doświadczyć i poprzytulać to cudeńko. Oj, niełatwo będzie się rozstać. A może Cię pozna, jak go odwiedzisz ? To by dopiero było cudne przeżycie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z TaDzikiem jestem na bieżąco:) To bardzo charakterny chłopaczek, więc opieka nad nim to naprawdę spore wyzwanie.
    Podziwiam Was - Ciebie Gosianko i TCO - niezmiernie.
    I chyba mnie już nic nie zaskoczy, ale ciekawa jestem, kto jeszcze zawita ZMD :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obstawiam bocianka, nietoperzyka, kilka jeży, sowy, liska , wilka i niedźwiadka :)
      Żyrafy i słonia nie, bo raczej rzadko w naszej szerokości geograficznej błąkają bezpańsko się po lasach i łąkach ;)

      Usuń
    2. Kilka jeży? No tak, Gosianka da radę! :))

      Usuń
    3. są mniejsze od TaDzika, więc na pewno da radę ;)
      jeszcze sarenka by się przydała :)

      Usuń
    4. Taaa, jaszczurki, węże...
      Gosianka na pewno się ucieszy :/

      Usuń
    5. a co masz do jaszczurek i węży ?? :))))))

      Usuń
    6. Ja? Nic! One są przecież takie przytulaśne :)))

      Usuń
    7. Taa szczególnie wondż boła jak się wokół szyi owinie😁.
      Gosianko oswoiłaś TaDziczka, niemniej jednak jak patrzę na filmiki, to widzę, że to jednak dzikie zwierzątko i ma zapędy dyktatorskie jak na tak potężne (w przyszłości) zwierzę przystało. Nic więcej nie napiszę, bo mnie wydziedziczysz, ale Ty wiesz...😊

      Usuń
    8. Zostańmy przy pieskach i kotkach, bo... mnie wydziedziczy MCO! :)

      Usuń
  19. Jak zwykle spłakałaś moje oczy, Gosiu:)
    Nie wiedziałam jak to dramatycznie wszystko wyglądało.
    TaDziczek skradł wiele serc, cała moja rodzinka zagląda do Ciebie i cieszymy się każdym zdjęciem i każdym niusem:)
    No i oczywiście jak zwykle napiszę - jesteś Wielka sercem i duchem, Gosiu ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. TaDziczek jest rozczulający ... to jego chrumkanie - odgłos niespotykany w naszych domach :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Gosia jest Ci dane superowskie doświadczenie, jak fajnie, że kiedyś tam trafiłam Za Twoje Drzwi i mogę to obserwować!

    OdpowiedzUsuń
  22. Byliś, som i bendom ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie dziwię się, że TaDzik skradł serce Twoje i Czytelników. Paszcza się sama uśmiecha patrząc na filmiki. Myślałam, że w suniach odezwie się instynkt łowiecki i będą próbowały polować, a sunie jak matki, wylizują, obwąchują. Tadzik słodki i rozkoszny jest. Będzie trudno się z nim rozstać,ale jego miejsce w lesie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu doszliście skąd te ranki na przednich nóżkach?

      Usuń
    2. Nie ma jak dojść do tego. Nóż? Żyłka? Nie wiadomo!

      Usuń
  24. Gosiu, a nie moglibyście tak z TCO wyjechać do jakiejś gustownej leśnej chatki w jakimś malowniczym miejscu i zamieszkać tam z Tadziem? Patrz: cudowna, niesamowita, niepowtarzalna (?) Simona Kossak. ;)
    Na przykład tu można pooglądać i poczytać: http://www.styl.pl/magazyn/news-z-kossakowki-do-bialowiezy-droga-do-szczescia,nId,1844689

    A poza tym jesteście obłędni! :)

    ♥♥♥♥♥♥
    :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowne jest to zdjęcie z dzikiem! Twój pomysł, Jolu, bardzo mi się podoba. :)

      Usuń
  25. Zeżarłabym Tadzika z kopytkami, flaczkami oraz piżamką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i wyszło tfuu szydło z wora!
      a niby taka wegetarianka jesteś :P

      Usuń
    2. Sonic, z ust mi wyjęłaś! ;):)

      Usuń
    3. Ksan, Tadzika wyjęła? ;)
      No właśnie, to dowód na moje uczucia, 25 lat przerwy i nie oparłabym się Tadzikowi.

      Usuń
    4. przerwy w jedzeniu piżamek ? :P

      Usuń
    5. Rucuanko, miało być TO.
      To było kopytko ;)

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Tak naprawdę to są raciczki. :)

      Usuń
  26. TaDziczek z dnia na dzień coraz większy i głośniejszy, ale to dobry znak :) Jest uroczy i wie czego chce. Zuch chłopaczek-warchlaczek.
    A Ty, Gosiu i TCO macie WIELKIE SERCA I ANIELSKĄ CIERPLIWOŚĆ, ŻE O SILE NIE WSPOMNĘ. Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Gosiu, Tadzik zawojował nas bez umiaru :-) To nadzwyczajne co robicie oboje z MCOnym. Podziękowania należą się także parze młodych, którzy zadzwonili po Ekostraż. Tadzikowi po prostu pisane jest długie i szczęśliwe życie.
    Jeszcze jedna, bardziej komercyjna ze tak powiem, korzyść. Tadziczek na db przyciągnął do nas nowych wielbicieli :-) Potencjalne nowe domy dla zwierzaków Gosi :-D

    OdpowiedzUsuń
  28. Też jestem fanką Tadzika i od czasu kiedy zamieszkał w ZMD tym bardziej ponure są te wszystkie historie: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1048251328654524&id=325356154277382
    https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1046885558791101&id=325356154277382
    :(

    Dorota M.

    OdpowiedzUsuń
  29. Gosiu nie mam fejsa więc sie dowiedziałam dziś.Na mój wieczorny brak humoru nie mogło być nic lepszego.Jest mniejszy od Ptysi a FikiMiki to przy nim wielkie psy.Gosiu jestaś Wielka.

    OdpowiedzUsuń
  30. Cóż tu można jeszcze o Tadziku rzec? Ja nie mam słów i okropnie Ci zazdroszczę tego doświadczenia, jakkolwiek jest męczące.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uroczy Tadziczek, nie moglam napatrzeć się na zdjęcia i filmiki! Pierwszy raz w życiu widze takie maleństwo. Mialo bardzo duzo szczęścia w nieszczęściu. a jak dobrze przyjęty przez inne czworonogi :) Niesamowite! :):):)

    OdpowiedzUsuń
  32. Miał chłopak szczęście, że trafił na Ciebie Gosiu i Twoje terapeutki domowe.
    Niech mu się szczęści i niech dożyje w zdrowiu tych swoich 40 lat.

    OdpowiedzUsuń
  33. Wracaj do zdrowia Tadziczku,nie mogłeś trafić lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  34. Spieszę donieść że dziś za dwie szósta rano widziałam TaDzika na TVN-nie :-D
    Było podane źródło zdjęć i filmów -Za Moimi Drzwiami !

    OdpowiedzUsuń
  35. Zapomniałam że te kolanka mogły mieć rany od odmrożenia ...

    OdpowiedzUsuń
  36. wiesz Gosiu, że kibicuję Ci zawsze i cieszę się ogromnie, że udało Ci się malucha na nogi postawić! na długo jeszcze ten antybiotyk zapisany?
    i wiesz co mnie rozbawiło i wzruszyło? brzusio Tadzika :) drobizna taka i chudzina był, teraz okrąglutki się robi :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Widać wyraźnie różnicę między nowo przybyłym Tadzikiem a obecnym, prawda Elu? Kolory na grzbiecie wyrazniejsze no i ten brzuszek :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Odchuchałaś go biednego. Ech, Gosianko...♥

    OdpowiedzUsuń
  39. codziennie na fb śledzę poczynania TaDzika i reszty zwierzaków..... Jest przesłodki, dobrze, że trafił na dobrych ludzi i został uratowany, a na dom tymczasowy trafił najlepszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie przypuszczałabym, że zwierzęta domowe tak dobrze przyjmą dzika... :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Podobno dziki przychodzą na świat z końcem lutego - początkiem marca. Tu się coś musiało namieszać i biedny TaDzik był na straconej pozycji... Wspaniale, że udało się go odratować i będzie żył na prawie-wolności. Nieustająco czytam i podziwiam i się zachwycam...
    Carla Kraków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest, że Tadzik urodził się w bardzo złym momencie.

      Usuń
  42. Cud miód ten TaDziczek. I pomyśleć że są tacy co polują i często nawet takich maleństw nie oszczędzają :/ kto wie czy te ślady na łapkach, nie są od metalowej pętli jakiegoś kłusownika :/ oby się Tadzikowi od teraz dobrze i długo wiodło.

    OdpowiedzUsuń
  43. Pomyślałam o tym samym, co Carla, że chyba TaDzik urodził się nie w porę. Tak samo było z zajączkiem (na szczęście jedynym), który trafił do nas w zeszłym roku, bardzo wcześnie, na samym początku marca. To jeszcze nie pora na wykoty, przynajmniej nie na naszych terenach. Mały prawdopodobnie nie miał nawet tygodnia, a być może tylko dzień lub dwa. Niestety, osoba która go zabrała, nie zdawała sobie sprawy, jaką krzywdę mu wyrządziła. Zajączek przeżył zaledwie jeden dzień. Rozumiem więc, co czułaś, kiedy z Tadzikiem było tak źle. Jednak jemu trzeba było pomóc, a zajączek na wolności miał dużo większe szanse...
    PS. Też się zastanawiam, jakie następne zwierzę do Ciebie trafi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś dziki miały jeden MJ, potem ze względu na Dokarmianie je przez myśli wych – dwa mioty, a teraz zdarzają się i trzy. Tadzik musi właśnie być takiego trzeciego miotu. Nie mam pojęcia czy inne Warchlak i są w stanie przeżyć nawet jeśli są z matką. One są bardzo wrażliwe na zimno a przy temperaturach - kilkanaście stopni nie mają po prostu szans.
      Mam nadzieję że nie będzie to żadne dzikie, ani egzotyczne zwierzę, jednak pożegnanie z takim tadzikiem jest szczególnie bolesne. Niestety będzie on musiał spędzić życie dzika, a nie pieska czy kotka. A szkoda!

      Usuń
  44. Gosiu, jestem pod wrażeniem. Tadzik, jest niesamowicie cudownym zwierzaczkiem. Oglądałam i śmiałam się, jak już dawno się nie śmiałam. Mam nadzieję, że wyzdrowieje i będzie cieszył się życiem. Gosiu jesteś taka zdolna, że pewnie i komara byś oswoiła :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)