No dobra! Od razu się przyznaję: nie wytrzymałam!
Kiedy tylko dostałam telefon, że trzeba zabrać dwa małe bąki ze wsi pod Wrocławiem,
wsiadłam w samochód i z lekkim sercem pognałam po nie 50 km!
Przecież to wielki przywilej móc gościć u siebie takie cuda!
Dobrze dostrzegła to rodzinka Florka Trzeciego (teraz Florka):
Floreczek rośnie jak na drożdżach.
Kupił serca wszystkich, bo jest mądrym, mięciutkim, dzielnym i radosnym stworzonkiem.
Wyzwala u wszystkich wiele emocji.
Mamy taką domową dogoterapię, ponieważ nie sposób się nie cieszyć razem z nim.
Po takiej właśnie uciesze usiedliśmy przy kominku i Florek
poddał się jesiennemu nastrojowi, na dowód czego zdjęcie przesyłam.
Serdecznie pozdrawiamy państwa i zwierzaczki, i... nowe maluszki!
Justyna & reszta rodziny
Wcześniejsze wieści też były absolutnie boskie!
Florek wspaniale się asymiluje.
Wszystkich gryzie i obszczekuje, ale niesamowite jest, jak szybko się uczy i rozumie,
kiedy dajemy mu znać, że źle robi. Uwielbia się przytulać i jak drapiemy go po brzuszku.
Pięknie się załatwia - tam gdzie trzeba.
Na wszystkich reaguje merdającym ogonkiem, boimy się, że niedługo na nim odleci.
Ukochał sobie łosia i zawsze musi z nim spać.
Wyprowadza go na spacery i bawi się z nim w kojcu.
Z kotem się tolerują, leżą przed telewizorem na oddzielnych fotelach
i nie wchodzą sobie w drogę. Jest cudnie. Pozdrawiamy serdecznie.
A teraz wracamy do nowej opowieści.
Nie chcę wdawać się w szczegóły, ważne, że pieski do rąk własnych dostałam,
zapakowałam do kontenerka i fru!
Polecieliśmy (bo na skrzydłach radości) do domku!
Parka mikroskopijnych szczeniaczków w samochodzie była bardzo grzeczna, aż dziw!
Nastąpiło poznawanie się ze wszystkimi.
Maleńtaski patrzyły trochę przestraszone,
ale najbardziej zafascynowana okazała się Ptyśka, i tak jej zostało do dziś.
Całą noc spała przy pieskach, pilnując ich jak starsza siostra.
Urocze te stworzenia mają ciut ponad miesiąc i ważą AŻ półtora kilograma! Wielkoludy!
Kiedy ma się je na rękach, człowiek ma wrażenie, że trzyma pluszową zabawkę.
Wraz z psinkami sprowadziło się Za Moje Drzwi, a może raczej chciało się sprowadzić,
milionpięcetstodziewięćset pcheł i innych lokatorów wewnętrznych.
O, nie! Nie będzie robactwo gryzło MOICH maluszków!
Już i tak skóra za uszami u obu pokryta jest strupami...
No ale przecież od czego jest nasz ulubiony Panwet (określenie JolkiM - kradnę!)
Panwet się naprawdę zachwycił! Za to go lubię. :)
A potem zbadał, odpchlił, odrobaczył i obciął maluszkom ostre jak igiełki pazurki.
No a w domu zachwytom nie było końca!
Najbardziej zachwycona pozostała Ptysia i tak jest do teraz. :)
I ja! I ja się przyznaję do początków uwielbiania!
Malenieczka stópka świadczy, że to będą malutkie pieseczki - idealne wprost dla każdego!
Teraz chwila retrospekcji.
Dwa miesiące temu Agnieszka z Krakowa (ta od Rózi/Tosi i Szarlotki/Charlotte) przysłała mi niezwykły prezent. Zdobyła rzecz nie do zdobycia:
książkę “O chłopcu, który szukał domu” Ireny Jurgielewiczowej.
W moim dzieciństwie jakoś mnie ona ominęła.
Teraz przeczytałam z wielkim wzruszeniem losy Piotrusia.
To piękna książka. I mimo iż ma już swoje lata (została napisała w roku 1947),
to pokazuje, że pewne wartości nigdy się nie zestarzeją, niezależnie od tego,
w jakich czasach i w jakich realiach przyjdzie nam żyć.
Wyczerpujący opis i zgodną ze mną recenzję znalazłam TU (klik).
Przytoczę jeszcze jeden jej fragment:
W trudnym zadaniu pomaga chłopcu pies Kiwaj i kotka Pamela
oraz inne zwierzęta, których w książce jest naprawdę sporo.
Dzieciom spodoba się trudna wędrówka przez lasy i góry,
obfitująca w różne niebezpieczne przygody.
Ta książka to kwintesencja ogromnej przyjaźni między Piotrusiem i jego zwierzętami,
lojalności, ciepła, takiej namacalnej niemalże więzi, jaka go z nimi połączyła.
I właśnie dlatego, że tak bardzo bliskie mojemu sercu są wartości wyniesione w tej bajeczce,
rozmyślam, aby imiona niezwykłej pary: Pameli i Kiwaja,
które Piotruś łączył w jedno miano - Pakiwaje, otrzymały któreś moje tymczaski.
A czemu nie? :)
No i mamy:
oto Kiwaj (Piotruś mówił: mój Kiwaju).
A oto Pamela. :)
Wieczór przeszedł w noc i cała załoga ZMD udała się na spoczynek.
I FikiMiki.
I Ptysiunia słodziutka (jej, jak ja już ją kocham!).
I Stefcia mięciutka.
I Pakiwaje-cudaczki, w dziwnej pozycji najwyraźniej dla nich wygodnej.
I Hokus Pokus zachwycający.
A rano po niepokojach dnia pierwszego nie został w Pakiwajach ślad!
Ptysia i Pakiwaje - jak to dzieciaki! Zabawa od rana.
Za czym kolejka ta stoi? Za Ptysią, za Ptysią!! :)
Będzie więcej zdjęć, spokojna głowa!
Zapraszam na fejsbuk, tam jest więcej tego dobra.
Wiem, że te imiona, dla nieznających losów Piotrusia szukającego domu, są hmm... kontrowersyjne?
Przyzwyczaicie się, a nowe domy i tak je zmienią. A właśnie! Nie lubię dawać ogłoszeń.
Czarujcie, niech nowe domy same się znajdą i to takie np. na wzór domu Floreczka! :)
Cieszę się, że ta książka jeszcze istnieje. Przeczytałam ją w dzieciństwie i dużo jej zawdzięczam, mój stosunek do zwierząt bierze się w dużej mierze z takich książek. Była jeszcze jedna podobna, o małej dziewczynce, która zostaje zamieniona w krasnoludka i zamieszkuje z nimi w lesie.
OdpowiedzUsuńNo proszę! O takim komentarzu nawet nie marzyłam, a jednak mi się zdarzył. Hurra! :) Potwierdzasz w ten sposób wyjątkowość tej bajeczki. O dziewczynce nie znam...
UsuńZawsze mnie cieszą nowi goscie ZMO, bo to pewność, że kolejne biedy znajdą dobre miejsce na ziemi. A teraz się cieszę dodatkowo, że Ptychna ma towarzystwo w swoim wieku i na pewno okaże się swietną terapeutką ;)
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Ptysia jest zachwycona! Przed chwilą tak szalała, że nagle Pamelka uciekła z płaczem na swoje miejsce! Musiała przestraszyć się Ptyśki-kangura skaczącej na nią z wysokości. :)
Usuń:))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńCzemu mnie to nie dziwi ;)
Piękne są Twoje Pakiwaje!
Najpiękniściejsze!
UsuńLedwie co doczytałam zaległe posty a tu niespodzianka!
OdpowiedzUsuńPamiętam że czytałam tę książkę jako dziecko, dobrze sobie przypomnieć :-) Będziesz miała co czytac Zuzi za kilka lat ♥
Nie mogę się doczekać kiedy jej przeczytam tę bajeczkę!
UsuńPakiwaje hahaha pocieszne określenie :) Ślicznoty z nich♥
OdpowiedzUsuńBardzo radosny ten dzisiejszy wpis :) I chyba, Gosiu, łobciełaś włoski ? :)
To określenie szalenie mi się spodobało w tej książeczce, fajne jest, ciekawe czy się przyjmie. Wpis radosny, bo takie maluchy wnoszą tony radości w życie! Co tu się dzieje! Każdy bawi się z każdym! Szaleństwo i zamieszanie, a w tym wszystkim Ptysia skacząca jak kangur! :) O bałaganie w całym domu nie wspomnę. :)
UsuńWłosy tylko związałam. :)
Włosy obcięłaś? A miałaś zostać blondi ;)
OdpowiedzUsuńA serio, to skąd wzięłaś Pakiwaje? są cudowne! ;) Macie wspaniałego Panaweta w fantastycznym fartuchu. Wszystko macie fantastyczne! Wszyscy jesteście wspaniali ;)))
Eee, związałam tylko :) Może czas ściąć? Hmm...
UsuńNasz Panwet jest wspaniały, to prawda. Taki dobry człowiek z niego.
Wiedzialam, ze dlugo nie wytrzymasz bez nowych pigmejow ;), ale ze tak szybko znajdziesz nowe, to nie przypuszczalam. To jest w ogole rodzenstwo? Takie niepodobne.
OdpowiedzUsuńRodzeństwo. Podobne wielością :)
UsuńHmm, wielkością - miało być!
Usuńjakie malsuienknienienienkie lapecki i ogonecki i uska i noski....i nozeczki krociotkie...wcale nie dziwie sie Tobie i Ptysi, ze sie zakochalyscie...rozumiem, ze dzidziusie sa bezmamusiowe. sa tak slodkie, ze czlowiek topnieje niczem snieg pod Zakopanem dzis ;)
OdpowiedzUsuńa Florek srobil sie duzy piesek :)
Panwet jest ubrany w jedyny w takiej sutuacji mundurek - brawa!
Ksiazki nie czytalam....powinnam? :))
To zależy czy lubisz bajki. Mnie ta bajeczka zachwyciła, ale ja uwielbiam bajki. :)
UsuńTak są bezmamusiowe, mama ponoć nie miała pokarmu...
Piesinki są naprawdę malsuienknienienienkie :))
Co racja to racja, że w takiej sytuacji to człowiek nawet spokojnie w dołek wpaść nie może... Jakie maciupcie pieseczki :-) Określenie Krysi próbowałam przeczytać parę razy i nawet na głos, nie da się ale oddaje istotę rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńPtysiulka ma kogoś do opiekowania! No proszę :-) Świetne to po prostu, kocia mama dla maciupcich piesków. Ja też nie czytałam tej książki, poszukam.
Z tego co pamiętam, Panwet już występował w takich ekstra koszulach, tak to jest, charakter cudny i jeszcze ubrać się umie ;-)
Ewa - ktoro? malsuienknienienienkie? hrehrehr
Usuńprawda z tmi dolami....a jak sie dzidziusie rozochoca to beda bolaly zebra - od smiechu :)
Nie da rady w dołek wpaść, no nie da! Zapiszczy toto, zapłacze i już lecisz tulić, pocieszać, a potem gdy utulone smacznie śpi, patrzysz i roztapiasz się!
UsuńDo śmiech też jest co niemiara! Mika im matkuje, a Ptysia z nimi szaleje w tunelu. Boki można zrywać!
No tak. Oddali się człek na pół dnia i proszę! Nie wiem jakim cudem nie czytałam tej książeczki. Moją biblią był "Puc, Bursztyn i goście".
OdpowiedzUsuńSłodkie kuleczki z nich - skąd się wzięły?
Pilnie szukały domu, bo musiały opuścić miejsce urodzenia. To wzięłam i o nic nie pytałam z obawy, że ich nie dostanę...
UsuńMasz jeszcze tę bajeczkę?
Można się zakochać , oj , oj :-)))
OdpowiedzUsuńSuper że Pakiwaje zaprzyjaźniły się z Ptysiulką :D
Super, naprawdę. Kapitalnie się z nią bawią, tzn, ona z nimi, bo przy niej to dwie niedorajdy, a Ptysia jest szybka jak wiatr i zwinna jak pantera!
UsuńSliczniejsze jak w aucie.Bardzo się cieszę z naszego poznania.A z panem wetem chodziłam do przedszkola jak leczyłam u niego moje zwierzaczki to mu to powiedziałam.
OdpowiedzUsuńCzyli jest w Twoim wieku? Fajny Panwet, dobre ma serce. :)
UsuńPowiedział do Pamelki: tylko do Niemiec nie wyjeżdżaj! Uśmiałam się jak norka :)
Też miło mi było cię poznać.
Książeczkę pamiętam, podobała mi się. Pakiwaje to śliczna nazwa dla małych piesowych cudeniek. Są słodkie, mam nadzieję, że szybko domy znajdą.
OdpowiedzUsuńOby ta nazwa przyniosła im szczęście. Patrzę ze zdziwieniem, że teraz zdaje się jej "sezon na szczeniaki". W sumie nie powinno mnie to dziwić, bo to efekt wiosennych cieczek, tylko, że idzie zima i wiele z tych maluchów nie zdąży przed nią dorosnąć...
UsuńJakie rozkoszne psineczki.No Ty jesteś niesamowita,już tak natentychmiast się znów zapsiłaś;))))))
OdpowiedzUsuńPtychnę to ja kocham na odległość, skradła moje serce już dawno.
Ptysia jest cudownym koteczkiem. Takim idealnym, wesołym i miłym. Patrzyłam dziś na nią i... jest szczęśliwa. :)
UsuńCudne som!
OdpowiedzUsuńBuziaki w pachnące jeszcze pewnie pyszczki!
Pozdrowienia od Maszy :)
Też masz wesoło! :)
UsuńCzarny - ma zachwycajce oczęta, ruda sunia -sama słodycz. Gosiu -kolejne słodziaki u Ciebie do kochania. Z pewnością znajd domi, tak jak Florek, który ieszka, jak król jakiś. Nie wiem czy pamiętasz, Muszka, którą zabrała z poniewierki moja siostra, w poniedziałek powiła dwa szczeniaki. Nikt nie wiedziaał, że jest szczenna. To dwa urocze, łaciate kundełki biało-czarne. Dziwne, bo ponoć nie mają ogonków. Domki już mają. Jedednego -suczkę zabierze druga siostra,je suczka Melcia już wiekowa, wychowa sobie nastęczynię, a piesek zostanie przy mamie.
OdpowiedzUsuńO rany, Mnemo, co za historia!
UsuńPamiętam Muszkę, pewnie! Nie było widać, ze gruba? Co za historia! Chyba widziałam je na zdjęciu u ciebie. Cudeńka nieprawdopodobne!
UsuńKsiążki nie czytałam, a chciałabym, pożyczysz Gosiu?
OdpowiedzUsuńPakiwaje niezwykle pluszakowate są, przypominają trochę te nakręcane psiaczki którymi handlują uliczni handlarze, też takie kluchowato zwarte w sobie :)
Pewnie, że pożyczę! Masz rację! Te pieski są niemal identyczne! :)
UsuńFajne Pakiwajki. Kolejne dwa psiaki uratowane, będą miały pełne brzuszki, wygłaskane główki i dobre życie.
OdpowiedzUsuńOby, Julitko, oby! U mnie im tego nie zabraknie na pewno, ale docelowy dom jest potrzebny. Dziś gotowałam im kurczaczka, kupiłam biały serek i dopiero to zaczęły jeść ze smakiem. Wcześniej zamartwiałam się, że tak mało jedzą, a one zwyczajnie nie lubię gotowych puszek dla szczeniaków, ani tego specjalnego mleka. Wybredne!
UsuńŚliczności! Czy to one są aż tak malutkie, czy to Ptysiunia taka już duża?
OdpowiedzUsuńNa książkę nigdy dotąd nie trafiłam.
Tak na szybko, mała parafraza piosenki, można sobie pośpiewać:)))
UsuńPieski małe dwa, śliczne Pakiwaje,
przyszły do nas dziś wprost z dziecięcych bajek.
Trochę bały się,
ale teraz to już nie!
Pieski małe dwa spotkały Ptysiunię,
i już wiedzą jak kot się bawić umie,
więc się bawią z nią -
- skaczą, piszczą, koty drą:)
Pieski małe dwa, czarny i brązowy,
chcą swój domek mieć, domek całkiem nowy,
taki własny dom!
Teraz sobie o nim śnią.
Ninko, jesteś obłędna! Chyba założę Twój fanklub.
UsuńHalo, uwaga, zbieram chętnych do fanklubu Ninki Poetessy Nadwornej ZMD! :D
Kto jeszcze chętny? :)
Ninko, teraz szukamy kogoś kto to dla nas zaśpiewa! :))) Dziękuję pięknie!
UsuńJa, ja jestem chętna! No i cieszę się, że się znalazłaś, JolkoM!
UsuńEch, wiesz, jak to ze mną teraz jest, Gosiu. Wpadam, jestem, i znów przepadam...
UsuńMyślę, że gdyby nie trzymałby cię mój blog, to byśmy cię już całkiem tu straciły... :((
UsuńJakie piękności!!! Pamela- słodka jak biszkopcik, a Kiwaj- jak dobra czarna kawa, zatem duet doskonały :))No i jeszcze piękna Ptysia. Same słodkości:)
OdpowiedzUsuńFajne układy się porobiły. Mika matkuje maluchom (widziałam dziś, ze one próbowały ją ssać!), a Ptysia je zabawia. :)
UsuńCo za słodziaki! A imiona fajowe, zwłaszcza Kiwaj.
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki. Może uda mi się kupić i dac w prezencie pewnemu chłopcu, który bardzo marzy o kotku, ale rodzice się nie zgadzają :( Jest zakochany w Heli, ma nawet maskotkę kotka, którego nazwał Hela 2. ;)
Nie znam Panaweta. Zastąpił Panią wet?
Kiwaj jest boskim imieniem. :) Pamela mniej, ale cóż zrobić. Trzeba spełniać marzenia!
UsuńPanwet zastąpił Panią wet z powodu odległości do gabinetu. Do Pana wet mam dwa kroki i w związku z tym o wiele łatwiejsze życie. :)
Na zdjęciach z cyklu - powitanie z wszystkimi, nawet dziewczynka z gołąbkiem z obrazka bacznie przygląda się Pameli:)
OdpowiedzUsuńElla-5
:) Też to zauważyłam. :)
Usuńcudny jest Florek z tym łosiem!! :)) a te maluchy śliczności! tak celowałam, że jasne to dziewczynka bo bystrzak, a gapciowato wyglądający to chłopiec ;) i zgadłam :)
OdpowiedzUsuńElu, dziękuję! Wiesz za co! Niesamowita jesteś i bardzo kochana!
Usuńojtamojtam ;)
UsuńZ Ptysiuni kawał kota się zrobił ;))
OdpowiedzUsuńA Pakiwaje ♥♥♥♥♥♥♥
Lidko, malutki pieseczek mógłby u ciebie zamieszkać, no, naprawdę! ;)
UsuńGosiu, jest to kusząca propozycja, ale rozum mówi nie ... Bonus nie przepada za innymi zwierzakami, niestety. Czasem to syczy, podchodzi i człowiek nie wie, czy się na drugiego stwora rzuci, czy nie ... Taki to słodki Bonusik nasz, pieszczoch i przytulasek ....
UsuńEch, Bonus by się raz dwa przyzwyczaił, ale rozumiem, rozumiem. :)
Usuń:)
UsuńOżeż, te psie spojrzenia... Trzeba oddać psom, że pod tym względem zdecydowanie przewyższają koty. ;)
OdpowiedzUsuńAle Ptysia - jak wyrosła! I jaka z niej psia opiekunka, mniam! :)
Jest jak starsza siostra, a niekiedy nawet ciocia! :) Chce się bawić z maluchami, ale one takie niezgrabne, wolne...
UsuńNigdy się nie spodziewałam, że przeczytam tutaj o mojej ukochanej książce. Jest warta przeczytania pod kazdym względem. A scena, gdy Piotruś wraca dzięki potędze milosci, gdy slychac jego kroki na ścieżce, przez kilkadziesiąt lat wywoluje we mnie niezmiennie ogromne wzruszenie. Osobiście znam tylko 5 osob, które czytały tę książkę. Pakiwaje ufne, mięciutkie ,rozbrajające. Niech czuwa nad nimi dobra Milorada.
OdpowiedzUsuńMiła niespodzianka, że jesteś wśród grona osób wiedzących o co z Pakiwajami chodzi. :)
UsuńMasz rację, niech czuwa nad nimi dobra wróżka Milorada. :)
TTak Panwet jest w moim wieku lub rok młodszy.Choć przedszkole dobrze pamiętam to grupy mi się pomieszały.
OdpowiedzUsuń