Dni płyną. Obłaskawiamy swój strach, oswajamy sytuację. Dziś MCO westchnął: "oby nie było gorzej". Faktycznie, Rufi pod wpływem środków przeciwbólowych i sterydów daje radę. Dla mnie ważne, że jest spokojny, nie cierpi. Cała moja siła i spokój zależą od tego. Od dziś zmniejszam mu dawki leków, czas na to. To przede wszystkim ja muszę znaleźć w sobie odwagę, by to zrobić, tak bardzo boję się jego bólu... Czy to nie ironia? We wtorek kolejne badania. Może będziemy wiedzieć więcej. Bardzo, bardzo na to liczę.
Dziś, kiedy zjawiliśmy się na rehabilitacji, spotkaliśmy innego pacjenta. Rufi przy nim to okaz zdrowia i siły. Młodzi ludzie odebrali tego pieska poprzednim bezdusznym właścicielom i walczą o niego, mimo że pies jest naprawdę w ciężkim stanie, niemal nie chodzi, musi być w pielusze, ma sto różnych chorób... Ten pies również będzie miał podane komórki macierzyste. Jego nowi opiekunowie chwytają się każdego sposobu, by mu pomóc. Patrząc na taki przykład bezinteresownego dobra dla żywej istoty, serce rośnie. Są na świecie wspaniali ludzie! To brzmi jak banał, ale taka jest moja prawda. Czerpię z tego radość i nadzieję.
Nie trzeba daleko szukać. W naszym blogowym świecie takie przykłady są na porządku dziennym. Wielu z nas ma teraz kłopoty. Każdy z nas walczy całym sercem, aby pomóc swoim domownikom. Cieszę się, że jestem wśród Was.
W domu też nie jesteśmy z problemami sami. Mamy czułe wsparcie kocich terapeutek. Wystarczy gdzieś przysiąść na chwilę i...
Rufi poddawany jest na razie (dopóki nie wiadomo do końca, co mu dolega) bardzo delikatnej rehabilitacji. Niedługo jednak, wierzę w to głęboko, będzie w stanie śpiewająco wykonać każde z tych ćwiczeń. :)
Teraz jest głównie miziany i masowany. :)
Milion razy rozmyślałam już o tym, że adoptowanie przez nas Stefanii Bąbel Kiełbaski było genialną decyzją. Ona daje nam tak wiele radości, że nigdy nie spłacimy wobec niej tego długu. :) |
Rufi poddawany jest na razie (dopóki nie wiadomo do końca, co mu dolega) bardzo delikatnej rehabilitacji. Niedługo jednak, wierzę w to głęboko, będzie w stanie śpiewająco wykonać każde z tych ćwiczeń. :)
Teraz jest głównie miziany i masowany. :)
Wsparcie, które dostajemy od Was każdego dnia, jest bezcenne. Wraz z Ruficzkiem dziękujemy za nie. Mam już w końcu internet! Nareszcie mogę z Wami pogadać. :) Nareszcie będę mogła opowiedzieć Wam o Balbince - tłuściutkiej tymczasce, która zaraz będzie szukała domu na stałe. Fajna, spokojna kiciunia, ale o niej wkrótce.
Witajcie po komentarzowej przerwie. :)
Witajcie po komentarzowej przerwie. :)
Boszszsz, nareszcie! Brakowało mi Was okropnie. Ważne, że Ruficzek nie cierpi. To dobre wieści.
OdpowiedzUsuńI mnie brakowało! Działać trzeba! Jutro odezwę się w sprawie Skarpety pani Prezeskuro.:)
UsuńCzekom.
UsuńWierzę w to, że Rufik dzięki Waszej wielkiej chęci pomocy mu, wydobrzeje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz, Gigo, i ja w końcu zaczynam w to wierzyć, choć na razie jeszcze tego nie widać. Wiara jednak czyni cuda!
UsuńWitaj, kochana Gosiu. Ściskam Cie tkliwie lecz delikatnie, boś pewnie umęczona...***
OdpowiedzUsuńCześć, Oleńko kochana! Dziękuję ci pięknie:***
Usuńufff, jesteś! Martwię się o Was i martwię i nie ja jedna, jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńale to nieważne, oby tylko Ruficzek wydobrzał !!!
Wiem, Vikuś, mam na to ciągłe dowody. :)) Oby, oby!!!
UsuńWytrwałości i cierpliwości życzę.
OdpowiedzUsuńNie wiem co dokłądnie czas pokaże u Rufiego,
ale Desta jak była mała dostawała na stawy
Cortaflex.
Niewiele wtedy osób o tym wiedziało.
Było tylko dla koni,
ale dostała raz 1 l a drugi raz równowartość 1 l w tabletkach
http://new.cortaflex.pl/ochrona-stawow-c-10_3_27.html
Tanie to nie jest, ale bardzo dobre.
Obecnie jest już szeroka oferta tego specyfiku.
Do tej pory nie ma żadnych problemów ze stawami.
Dogo Canario mają genetycznie problemy ze stawami.
Może będzie potrzebne dla Rufiego ?
Może, Krysiu. Okaże się pewnie po badaniach we wtorek, bo zdaje się główny problem Rufiego jest o podłożu neurologicznym. Dziękuję!
UsuńPiękny widok z koteczkami ...
OdpowiedzUsuńAż ciepło na sercu się robi ...:-)
A jak ciepło na podołku!
UsuńCo za zbieg okolicznosci, my tez we wtorek idziem na kuntrol z Kirunia. Bedziemy mialy obie o czym pisac, choc szczerze mowiac, wolalabym o kwiatkach i spacerach, a w przerwach o kotach.
OdpowiedzUsuńGdybys nie pisala, ze chwilowe pogorszenie stanu Rufika jest normalna w procesie leczenia komorkami macierzystymi, to pewnie bym sie zmartwila. A tak mam razem z Wami nadzieje, ze po chudych dniach nadejda tluste i terapia przyniesie oczekiwane rezultaty. Nieodmiennie trzymamy kciuki za powodzenie. ♥
I ja marzę, aby pisac już same optymistyczne posty, z samymi dobrymi wieściami, ale wiadomo... życie.
UsuńMy, mamy chorych psich dzieci musimy trzymac się razem. :)
cieszę się....z nieśmiałą nadzieją na lepiej cieszę się razem z wami.....
OdpowiedzUsuńA jak Siódemek, Ewo? Nie sprawdziłam u Ciebie, boję się...
Usuńsprawdź.....
UsuńDużo zdrówka dla Rufika i mnóstwa siły dla Was wszystkich
OdpowiedzUsuńAsiaW
Asiu:***
UsuńKciuki i łapki cały czas trzymamy. I Wy się trzymajcie.
OdpowiedzUsuńJak zwierzak nie cierpi to od razu inaczej patrzy się na życie. :)
UsuńTrzymamy kciuki z zdrofie Ruficzka :* I zazdraszczam wam że Stefcia z Królową tak łądnie się przytulają :) Okłąd z kota jest najlepszym lekarstwem na wszystkie smutki :)
OdpowiedzUsuńStefcia i Królowa Ciotka lubią się, trzymają się razem, ale takie spanie na mnie to jednak ewenement w ich wykonaniu. :)
UsuńDzień dobry! :)) To dobry post jest, spokojny. Bardzo mnie to cieszy :))))
OdpowiedzUsuńZ Ruficzkiem będzie coraz lepiej! Nie ma innej opcji :)
Bardzo spodobały mi się słowa lekarza - Twój spokój wpływa na spokój psa. To tak jak mamy wpływają na dzieci, żony na mężów... Wystarczy się przyjrzeć jak bardzo oddziałujemy na innych. A więc spokoju Wam życzę :*** :))))
Niech miziadła działają na Ruficzka stymulująco :D
Mam z tym problem, strasznie panikuję gdy widzę, że jest źle. Dopóki pies kuśtyka na tyle, żeby się załatwić to jakoś daję radę. Gdy był taki dzień, że nie chciał wcale chodzić z bólu, to ojejeku....
UsuńBo to łatwe jest w teorii, ale w praktyce zmienianie myśli na siłę też da w końcu efekt :)
Usuńbuziaki! :*
Oby już tylko było lepiej!! Zazdroszczę okładu z koteczek 😉
OdpowiedzUsuńDziękuję, dorKotko :)
UsuńŚciskamy i miziamy!
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Ruficzka;)
Jak dobrze się to czyta... jak fajnie, że Rufik nie cierpi ;) Robicie dla niego, co w Waszej mocy. Ja mogę tylko ściskać kciuki - i robię to!
OdpowiedzUsuńTo dużo, dziękuję. :)
Usuńzdrowia...
OdpowiedzUsuń:))
UsuńCały czas trzymam za Ruficzka kciuki. Będzie lepiej, inaczej tego nie widzę! :D
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo pozytywnej energii i siły. :)
Potrzebna jest, dziękuję pięknie!
Usuń...miliardy miziaków dla Rufiego...
OdpowiedzUsuńPrzyjmujemy z wdzięcznością. :)
UsuńGosiu, Hokusowi pomógł Twój obraz. Ten obraz to było wyrażenie Twoich emocji. Emocji, które dzięki temu obrazowi mogłaś oczyścić, przelałaś ten ból na płótno. Czy nie poczułaś spokoju po ukończeniu obrazu? To właśnie ten spokój uratował Hokusa. Tylko spokój może nas uratować - ile w tym prawdy! Oczyść swoją aurę w jakikolwiek sposób. Trzeba zrozumieć, że często choroby zwierząt są manifestacją problemów ich "właścicieli". Dlatego całkiem prawdopodobne, że choroba Rufiego jest manifestacją Twojej tęsknoty za Kayronem! Wewnętrzna głęboka akceptacja pomoże mu wyzdrowieć. Polecam Łazariewa i jego "Diagnostykę karmy", w której pisze m.in., że pchły u zwierząt domowych, to zaburzenia w energetyce ich opiekunów.
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu genialna myśl!! Aż się cała zapaliłam do tego! Jejku, że też o tym nie pomyślałam... Jutro się zabieram. Dziękuję!
UsuńWszyscy jesteśmy połączeni. Zaczęłam łączyć fakty: ucieczka Kayrona i nogi Rufika - nie chciałaś by Kayron odszedł, a Rufik teraz nie może chodzić. Coraz bardziej zaczynam się przekonywać, że te dwie rzeczy mają ze sobą związek. Rufik wziął na siebie Twoją rozpacz po utracie Kayrona. Gosiu, pozwól odejść Kayronowi, gdziekolwiek jest. To uzdrowi Rufika. Życzę mu zdrowia z całego serca.
UsuńGłaski dla Ruficzka ....♥
OdpowiedzUsuńPogłaskany i wycałowany. :)
UsuńTrzymam kciuki i wysyłam pozytywne myśli.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ewo :**
UsuńEeeeech,serce się kraje przez te choróbska:(((
OdpowiedzUsuńAby do przodu,krok po kroku.Wszystkiego najzdrowiejszego:))))
Aby do przodu, dzień po dniu. Musi być lepiej. Rufi to Młody pies, naprawimy go!
UsuńWierzę, że będzie dobrze. Ta wiara w wyzdrowienie Rufiego, podtrzymuje też wiarę w to, że może uda się pomóc Maciusiowi. My w przyszłym tygodniu- poniedziałek lub środę jedziemy zaszczepić Kubusia i na kontrolę z Maciusiem. Od niedzieli w końcu nie będę z tymi problemami sama.
OdpowiedzUsuńJoanna Katowice
Joasiu, tak bardzo bym chciała wam pomóc!
UsuńCzytam o problemach Rufiego, trzymam kciuki za Psinę i mam nadzieję, a wręcz pewność (popartą doświadczeniem i obserwacjami psimi), że wszystko BĘDZIE DOBRZE! I z czasem się okaże, że strach i rozpacz były przede wszystkim wynikiem wielkiej miłości do Rufiego, a jego problemy zdrowotne będą tylko złym wspomnieniem - czego z całego serca Wam życzę! Ot taki sposób zaklinania rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńCzłowiek często nie wie jak bardzo kocha swoje zwierzę dopóki to nie zachoruje. Ja nie wiedziałam, że aż tak kocham tę wielką (z mentalności) dzidzię. :)
UsuńDużo, dużo ciepła Wam wysyłam. Koteczki potrafią tak pięknie pocieszać:)
OdpowiedzUsuńNawet w najgorszym smutku dają powód do uśmiechu. :)
UsuńZerkałam kilka razy dziennie czy są wieści. I bałam się jakie będą. Jak dobrze, że jest tak spokojnie. Gosiu trzymajcie się. a Rufisia przytulam:)
OdpowiedzUsuńOd dziś zmniejszam Rufiemu środki przeciwbólowe, wiele zależy od tego jak będzie się czuł.
UsuńDziękuję, Iko. :)
Glaski dla Ruficzka, caly czas trzymam kciuki....Rozumiem Was naprawde bardzo, tez mam swoje klopoty - moja jamniczka Klara przestala chodzic, zastrzyki ....itd no coz ma 18 lat, ale caly czas walczymy. Amisia i Stefa cudne kaloryferki:):):)
OdpowiedzUsuńAgnieszko...
Usuń18 lat to już starość, biedna Klara, biedni wy. Współczuję bardzo.
Ruficzku kochany zdrowiej szybko i oby przestało Cię boleć. Tobie Gosiu pogody ducha i samych dobrych myśli życzę. Przesłodkie kociaki. Całuski dla Ruficzka i dużo pieszczot dla reszty.
OdpowiedzUsuńHalinko, a ja oszalałam na punkcie tego kropkowanego szczeniaczka tak mi wlazł w serce. :) Proszę o dużo zdjęć maluszków i ich mamy. :)
UsuńGosia okłady z kotów ,to sama zdrowotność i dla ciała i dla ducha :)))
OdpowiedzUsuńRufiemu życze ,żeby jak najszybciej doszedł do formy i tą joga mógł zacząć ćwiczyć :)))
Joga odlotowa, co? Sama bym tak chciała umieć. :)
UsuńGosiu, tak bardzo martwiłam się o Was wszystkich. Dobrze, że już jesteś.:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najzdrowszego dla Ruficzka, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
A kocie terapeutki w cudownej komitywie.:)))
Gosiu, przytulam ♥♥♥
Alu, ty lepiej leć do maila i pisz do mnie co u Ciebie! I ja myślę o Tobie, i niepokoję się brakiem wieści.
UsuńBuziaki :)
Życzę postępów w leczeniu Ruficzka.
OdpowiedzUsuńI też zawsze obserwuję z wielką radością takich dobrych ludzi, jak tych, których opisujesz.
Uściski dla Was i wszystkich kociaków!
Dziękuję ci pięknie, Iw.:)
UsuńI ja cały czas trzymam kciuki, będzie dobrze Gosiu, uwierz. Też nie mogę patrzeć na cierpienie zwierzaków, wszystkich na tym blogu to łączy. Trzymamy kciuki <3
OdpowiedzUsuńTak, jesteśmy tu wielką zwierzolubną rodziną. :)
UsuńNareszcie...
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za biduraszka, a i Wam mocy i sił do przetrwania tego wszystkiego i szczęśliwego zakończenia!
Biduraszek (fajne określenie) i ja dziękujemy :))
UsuńRufi ma szczęście, że jego człowieki tak go kochają i gotowe są tak dużo dla niego zrobić :*
OdpowiedzUsuńOby to wystarczyło, Aniu:***
UsuńPrzesylamy wirtualne (delikatne) przytulaki dla Ruficzka, myslimy, wspieramy, baaardzo myslimy i baaardzo wspieramy!!
OdpowiedzUsuńBaaardzo dziękujemy!
UsuńJak dobrze, że nie gorzej, bardzo, bardzo się cieszę, nie przestaję myśleć ciepło i mam nadzieję na coraz więcej dobrych wieści. Rufi z Waszym wsparciem da radę! Terapeutki działają wespół w zespół, co za miły widok, a Stefcia na pleckach wystawia Waszemu domowi najlepsze świadectwo. Pozdrowienia!!!
OdpowiedzUsuńStefcia jest szczęśliwa, to widać, słychać i czuć (sercem). :)
UsuńTrzymamy kciuki za Biszkopta! A kocie terapeutki są najlepsze, na wszystko! Nawet jak ułożą się tak, że nie ma się jak ruszyć, co nasze czynią z upodobaniem :)
OdpowiedzUsuńKciuki potrzebne, bo bardzo bym chciała poznać Wasze kociambry osobiście. :)
UsuńAktualnie Aeroflot wychodzi najkorzystniej cenowo, a i jakosc obslugi na pokladzie bez zarzutu.
UsuńGosiu, i ja jestem. I ja kciuki trzymam...
OdpowiedzUsuń:***
UsuńJa również jestem. Dzień dobry, Gosiu. Ogromnie się cieszę, że "nie gorzej - więc lepiej". I oby codziennie było coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, choć trzeba być cierpliwym...
UsuńGosiu, jak dobrze ,ze juz wrocilas tu na bloga,,,, nieustannie trzymam kciuki za Rufiego, bedzie dobrze , tylko trzeba czasu, strasznie bym chciala wreszcie osobiscie poznac tego slodkiego biszkopcika Rufiego))) niech dochodzi do zdrowia bo musze go w koncu wycalowac !!!! Cala moja pozytywna energie sle w wasza strone!! Usciski dla kociakow w tym szczegolne calusy dla Balbinki)* trzymajcie sie kochani.
OdpowiedzUsuńWiem, że czekasz na opowieść o Balbi. Będzie wkrótce. :)
Usuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNo wreszcie!
OdpowiedzUsuńJak nie ma postow, bez wzgledu na powod ich braku, to i tak sie martwie i tak.
Tak trzymac! Bedzie lepiej, bo tak pewnie w fusach zapisane.
Bardzo mi sie podoba, z jaka uwaga kotki ogladaja telewizje :)))
extra terapeutyczne mizianie prosze zaaplikowac Krolowi Kotow. Do 10 razy dziennie, bo inaczej bidaka wylysieje , bo zakladam, ze sami z siebie to robicie i te rozne ciotki-wujki tez to zalecaja...wypada, zeby zostawic sobie czasu tez i na mizianie ;)
Mizianie jest uskuteczniane i gdyby od tego i całowania zależało wyzdrowienie Rufa to byłby już zdrowy. :)
UsuńGośku, najlepszy w życiu to umiarkowany optymizm.Wiesz, każdy, kto z własnej, nieprzymuszonej woli i "na trzezwo" bierze pod swą opiekę zwierzę, z pewnością nie jest złym człowiekiem.Przecież wzięte do domu zwierzątko jest członkiem rodziny, a więc wymaga takiej samej troski jak reszta, mama,tata, babcia, ciocie, dzieci. Rufi jest bardzo mądrym pieskiem i jak każdy pies doskonale wyczuwa Wasze nastroje, więc Twój optymizm jest bardzo wskazany również jako działanie terapeutyczne dla niego. Twoje opanowanie, wiara w to, że będzie poprawa, wpływają na jego stan zdrowia. Już dawno doszłam do wniosku, że domowy pies zna nasze myśli.Podzieliłam się tą myślą kiedyś ze swoim wetem, a on stwierdził, że jest w tym dużo prawdy- psy są świetnymi obserwatorami i świetnie kojarzą naszą mimikę , mowę ciała itp. z tym, co robimy w danym przypadku..
OdpowiedzUsuńI dlatego tak ważne jest, by swym zachowaniem, myślami, powodować u psa uczucie, że wszystko jest w porządku, sytuacja pod kontrolą, a pańcia czuwa i wie co robić.
Pomiziaj Rufinka za uszkami i po bohaterskiej piersi, ode mnie, proszę.
Serdeczności;)
Mówisz tak samo jak pan doktór od komórek. :) Zgadzam się, ale to trudne gdy widzę jak pies męczy się przy próbie załatwienia się, a bez tego ani rusz.
UsuńPomiziany, dziękuję. :)
Bardzo się cieszę Gosiu, że nie tracicie wiary. To najważniejsze!!! :)
OdpowiedzUsuńKochana Gosiu
OdpowiedzUsuńCały czas trzymam kciuki za powodzenie leczenia Kochanego Rufisia!!! Ja przez trzy lata walczyłam z chorobą mojej ukochanej Kseni. Też były tabletki przeciwbólowe sterydy (nikt mi nie powiedział o leczeniu komórkami macierzystymi), ale należy walczyć zawsze i cały czas wierzyć że będzie dobrze. A ja uważam że u Was będzie bardzo dobrze.Trzeba mieć wiarę i nadzieję!!! Ucałuj w ten piękny nosek Rufiego, pomiziaj Go za uszkiem ode mnie.
Pozdrawiam
Wirginia
Tez pozdrawiam i ciesze się z kazdego malego kroczku ku poprawie, ale tez z tego, ze Wy zaczeliście postrzegać sytuację spokojniej i bardziej optymistycznie. ♥ Marysia
OdpowiedzUsuńWpadłam na chwilkę i cieszę się, że już można komentować i że Rufi się jakoś trzyma, a koteczki śliczne. Oby było coraz lepiej!
OdpowiedzUsuńJeszcze przyłóż swoje dłonie skup się na nich i niech płynie energia do pieskowej nogi.
OdpowiedzUsuńSkupienie na Twoje dłoni przy lekkim dotyku nie wnikaj myślą w jego łapkę, rozgrzej dłonie przed dotknięciem przez pocieranie. Takie czary mary.
A kocie serdeczne okłady :) jest Tobie bardzo pomocne one wiedzą. Stefania jest piękna z tym języczkiem chociaż wiem dlaczego on wystaje to i tak jest piękna.:)
Wszystko co chcialabym powiedziec jest wyzej, wiec ja tylko dodam, ze myślami i sercem jestem z Wami :)))
OdpowiedzUsuńCzekamy! Zdrówka :)
OdpowiedzUsuńTakże przesyłam wirtualną, pozytywną energię dla Ruficzka. Zaglądam tu co jakiś czas i bardzo się zmartwiłam. Trzymam kciuki, by było lepiej.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńRozumiem doskonale Twoje obawy i cierpienie jakiego przysparza patrzenie na chorego pieska. Musicie wierzyć że sie uda, przecież lekarze nie dają złudnych nadziei wiec jk oni wierza to Wy tez musicie!
Niektóre zwierzęta cierpią bezgłośnie i tego własnie sie najbardziej boję bo przecież piesek chory czasami może byc apatyczny bo kiepsko sie czuje ale czy da jakiś sygnał, że go bardziej boli. Tego sie boje najbardziej przy moich starzejących się psinach. Wprawdzie jestem tak z nimi związana że wyczuwam najmniejsze negatywne symptomy ale strach czai sie we mnie za każdym razem jak Frajdzie rozjadą sie nogi przy schodzeniu po schodach.
Przepraszam, że przerywam ciszę. Niedawno byłam w podobnej sytuacji, znam uczucia, które jej towarzyszą. Wiem, że to mnie nie upoważnia do łamania prośby, ale... Życzę Wam siły.
OdpowiedzUsuń