Strony

piątek, 15 sierpnia 2014

Wizualizacja, wersja A – jeśli Kayron bardziej był zżyty z Wami (ludźmi). Godz. 20.00.

Znalazłam zdjęcie, które może się przydać. Z 2012 roku. Ja jakaś inna, chudsza, do siebie niepodobna, ale to nieważne. Ważne, że chcę aby takie chwile wróciły...

Należy przygotować zdjęcia Kota i poszukującego go człowieka lub ludzi, w wizualizacji skupiamy się na JEDNEJ! osobie.



1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.

2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.

3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie jak ta energia otula Kayrona i Was.

4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o człowieku, który daje smakołyki, pieści i przytula, bawi się. Skupcie się na wizerunku człowieka i radości jaką daje kotu przebywanie z nim!

 Potem prześlijcie mu obraz spotkania z człowiekiem, który go poszukuje (Gosianką Wrocławianką, JCO – trzeba mieć w miarę dokładne wyobrażenie tych osób). Niech wysyłana przez Was energia obejmie teraz kota i tę osobę. Wyobraźcie sobie, że Kayron idzie, podchodzi do Gosi, ociera się o jej nogi, a ona bierze go na ręce i tuli do siebie. Ciągle rozluźnieni, spokojnie oddychając, pozostańcie z tym obrazem przez jakiś czas.

5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i człowieka, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.


PODPIS

PS. Już nie komentujcie, już dość dziś wsparcia dostałam. Napiszcie tylko, że jesteście i lećcie do swoich spraw. Buziaki, dobranoc!

98 komentarzy:

  1. Gosiu będe wabiła ile się da!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bede oczywiscie, bo im wiecej nas, tym dzialanie silniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziś może być pusto, może godzinę na późniejszą przesuń?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święto, niezła pogoda, wiele osób później powraca do domu? ale może się mylę? 23 osoby już jest jak widzę na liczniku

      Usuń
    2. Elu, niech leci, kto będzie potem to przedłuży działanie czarów. :)

      Usuń
  4. Jestem, będę. Julita

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Gosiu cały czas myslami jestem z Wami ........

    OdpowiedzUsuń
  6. już czekam...
    Gosiu... najlepiej by było... by każdy wizualizował przy zapalonej białej świecy lub białym podgrzewaczu...
    aha... a rozniosłaś ogłoszenia ze zdjęciem Kayrona do weterynarzy ? to bardzo ważne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rozniosłam. Lecę po świecę.

      Usuń
    2. blisko Ciebie... jest dom w szeregówce ( chyba ) z gabinetem lekarskim... tam też sprawdź i się wypytaj faceta ( lekarza ) czy nie widział czasem Kayrona

      Usuń
  7. Troszkę spóźniona, ale jestem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba z Twoim zdjeciem bylo mi latwiej, a moze sobie tylko wmawiam?
    W kazdym razie bardzo sie staralam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze jestem od 20tej. Na końcu zobaczyłam Was w wyobraźni bardzo radosnych. Trzymasz kotka na rękach i jaka szczęśliwa. Trzymam kciuki. Nie pisałam wcześniej ale jestem, myślę o Was:))) Ślę serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja nijak dziś nie mogłam się skupić, na tych nowych zasadach, więc najpierw biegłam obok Kajtka po chodniku do domu, potem razem żeśmy weszli, i wtedy pobiegł do Ciebie. Głaskaaś go delikatnie pod bródką, po brzuchu i koło uszu, miętosiłaś, nie uciekał.
    Gosiu, skopiowałam zdjęcie buźki Kajtka, ono jest takie fajne, duże, dobrze można mu w oczy spojrzeć. To w międzyczasie też pomyślę. Bo i tak w ciągu dnia myślę, to będę mu prosto w oczy patrzeć. A właśnie, czy nie można wizualizować nie zamykając swoich oczu, a robić to w ten sposób, że się patrzy mu w oczy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że można,każdy może robić to na swój sposób,intuicyjnie. ważne żeby się nie spinać a robić te wizualizacje na luzie.

      Usuń
  11. Wypatrzyłam 30 osób. Za to każda jest warta stu innych.
    Nie sposób się nie rozpłakać wyobrażając sobie to wszystko...

    Przed chwilą miałam akcję, że jeszcze się trzęsę. Opiszę ją jak wrócę, bo muszę jechać do apteki.
    Dziękuję wszystkim:**

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 to ci się zameldowało, a jest nas dużo więcej :) I.

      Usuń
    2. Na górze po lewej jest licznik online, dlatego znam liczbę osób, które były o 20. Ale to nie takie ważne przecież! Wierzę, że tą energią sprowadzimy Kajusia nawet z Honolulu, gdyby się tam znalazł jakimś cudem...

      Usuń
    3. Matko kochana, co się stało? Źle się poczułas?

      Usuń
    4. Co mi się zdarzyło:
      w trakcie wizualizacji usłyszałam dzwonek do drzwi. To musiało znaczyć tylko wiadomość o kocie! Otworzyłam i zobaczyła sąsiadkę z bloków, psiarę, znam ją, czasem chodzimy razem.
      Widziałam pani kota - zawołała! Ma białe łapki? Nieeee - spuściłam powietrze - nie ma. CDN

      Usuń
    5. Ale on był z drugim, bez białego - zawołała ona.
      Jak to, dwa maine coony???
      Tak, dwa, szły razem, weszły tam koło mnie do jednego ogrodu!

      Nic dziwnego, że pognałam jak stałam, i za 2 minuty byłyśmy przy tym ogrodzie.

      Usuń
    6. Matko, dawaj szybciej, Gosiu, pisz skrótami!

      Usuń
    7. I faktycznie! Zaglądnęłam przez płot i jeden maine coon był - ten z białymi łapkami. Ten sąsiadki.
      Ale był drugi - nalegała pani.
      Zadzwoniłam do drzwi tych ludzi, poprosiłam o wpuszczenie do ogrodu. Wlazłam im w butach przez salon.
      W ogrodzie był drugi kot.

      Usuń
    8. Był to wielki czarno-biały kocur.

      Koniec.

      Usuń
    9. Ewo, mam zapalenie węzłów chłonnych. Muszę brać antybiotyk. Ech.

      Usuń
    10. Gdyby sytuacja nie była tak napięta, można byłoby się nawet pośmiać...

      Usuń
    11. Z tego czarno-białego maine coona, nie z węzłów...

      Usuń
    12. No i bardzo dobrze, że poszłaś sprawdzić bo nie należy lekceważyć ŻADNEGO sygnału, żadnego :(
      Serce mi pęka na milion kawałków ....

      Usuń
    13. Wiesz, ludzie chorzy na Altzcheimera często długo żyją, bo dusza nie ma żadnych trosk i to się przekłada na zdrowe ciało. Skrót myślowy, o tej porze słabo funkcjonuję, chodzi mi o twoje węzły. Wszystko się dobrze skończy i ty dojdziesz do siebie <3

      Usuń
  12. My też byliśmy, Gosiu, prawie prosto z lasu i z malutkim opóźnieniem, bo akurat ktoś do drzwi zadzwonił. W lesie do Pudelsa mówiłam Kajtusiu, wcześniej do Bazyla też tak powiedziałam...
    Nie wiedziałam o tej zmienionej wersji wizualizacji, ale jakoś i tak próbowałam sobie wyobrażać przybycie Kajtka i Waszą radość. Ale chyba nie skupiłam się tylko na jednej osobie. Myślałam o Was wszystkich, w tym o zwierzakach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam, poszłam sobie od kompa bo nie mogłam się dziś skupić. W ciemnej sypialni było mi łatwiej. Nie wiem czemu pod koniec przemknął mi przez myśl sąsiad od płotu.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  14. Cały czas mi się śni.
    Zdrzemnęłam się w dzień i przyśniło, że wchodzę do Ciebie na bloga, a tam wieść, że jest.

    OdpowiedzUsuń
  15. nie miałam prądu, ale już jestem i działam!

    OdpowiedzUsuń
  16. jestem,i jestem jedynie czytaczem namietnym Twojego bloga,i poprzednia i ta wizualizacje robie przy podgrzewaczach..trzech,nie wiem dlaczego trzech,pozdrawiam i wierze,ze kitek bedzie z wami

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszemy czy nie piszemy to jesteśmy.pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. o rety!!!
    Gosiu, wiesz, że mnie nie ma w necie, więc dopiero teraz przeczytałam.
    Nie mogło się to gorzej zdarzyć, jak akurat Tobie - Troskliwej Opiekunce Kotów :((((((
    Serce mi pęka na myśl o Tobie.
    Z całego serca wierzę, że Kajron się odnajdzie!!!
    Będę o Was myśleć i wizualizować ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem i będę . Trzymam kciuki by Kayronek wreszcie sie odnalazł.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na 20 byłam w kościele -ale też pamiętałam:**

    OdpowiedzUsuń
  21. Odpowiedzi
    1. Trudno mi powiedzieć czy to złośliwy komentarz, czy nie, ale nie podoba mi się takie porównanie. Nie da się porównać tych dwóch sytuacji. Zdaje się, że nie czaisz bazy, na dodatek nie podpisujesz się. Takie komentarze będę usuwać. Nie ma mowy, abyś psuł/ła tu atmosferę.

      Usuń
  22. Niech sie znajdzie !
    Naszego Gucia ktos ukradl, tez szukalismy......Po roku ten ktos sie nim nacieszyl i zwrocil zdrowego , wesolego, szczesliwego. Do tej pory nie wiemy gdzie byl.

    OdpowiedzUsuń
  23. Gosiu, kochana, musisz odpocząć!!! wiem, łatwo mówić.. uszczknij coś z naszej dobrej energii dla siebie i wracaj do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy nie rozchoruję się jeszcze bardziej po zobaczeniu tego: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.767182576667508.1073742242.442879112431191&type=1

      Usuń
    2. Gosiu, nie katuj sie dodatkowo. Masz dosyc wlasnych zmartwien.

      Usuń
    3. dziewczyno, spróbuj choć przez dwa, trzy dni nie zaglądać do internetu na takie strony. masz już wystarczająco dużo stresu, nie testuj wytrzymałości swojego organizmu, bo akurat teraz potrzebujesz dużo siły. ktoś tam powinien Cię przypilnować :)

      Usuń
    4. Dodam, że powinnaś też czasem zjeść coś innego niż chałwa, lody i wafelki toffi, Gosiu! I to nie jest złośliwe gadanie...

      Usuń
    5. no słowo daję, że mam tak daleko do Was.. bo wpadłabym ugotować jakąś zupę.

      Usuń
    6. już sobie idę, co by Cię nie zagadywać. musisz choć trochę odpocząć.
      myślę o Was :*

      Usuń
    7. Zupy sa fuj! Pa, pa, pa, dobranoc.
      Dziękuję, dziewczyny.

      Usuń
    8. zupa krem z cukinii, na ten przykład? :>
      dobranoc, śpij spokojnie.

      Usuń
    9. Kremu z cukinii nie znam, ale na przykład jedną taką kalafiorową zupę z ziarenkami sezamu pamiętam jako bardzo smaczną i nawet wzruszającą, Gosiu...

      :***

      Usuń
    10. Jola, chyba musimy zupowy rurociąg do Gosi zrobić !

      Usuń
  24. My też jesteśmy z Wami ciągle. Cały czas o Was myślę i przywołuję Kayrona do Waszego domku :-(

    OdpowiedzUsuń
  25. Cały czas jestem :). Nie zawsze on-line, ale obecna...
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Już sobota, myślałam że.....Ciągle widzę tę dróżkę prowadzącą do domu i Kajtusia na niej....niech to się wreszcie sprawdzi!
    A Ty dbaj o siebie Gosiu, mimo wszystko, ja wiem, że to trudne......a zupki nie są fuj.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mi sie śnił dzis Wasz Kayronek ... dziedzial nad rzeczką w krzaczkach obok jakiegoś mostu z kłódkami. Eeeęch we śnie to sie plecie... Strasznie sie o niego martwię i kciuki trzymam mocno aby się odnalazł .
    Trzymaj sie Gosiu ... myslami jestem z Wami ....

    OdpowiedzUsuń
  28. no i zajrzenie z rana...
    obudziłam się w nocy po trzeciej, wzięłam telefon bo mi się przypomniało że nie wiem, co z Gosi zdrowiem i coś tam komentowałam nawet, dobrze że nie mieszkasz Gosiu w Australii bo chyba będę musiała się do Wrocka pofatygować, jak porządnie nie zadbasz o siebie. I uważaj, bo nie tylko ja się chyba szykuję :-) <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Sprawdzam codziennie wieści - rano i wieczorem. Wierzę, że się znajdzie w końcu. Ściskam mocno i przesyłam z Krotoszyna pozytywne myśli. Marta.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem z Wami non stop ...
    Jak tam Amisia ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amyszko, rano Gosia pisała do mnie, że Amisia jakby lepiej.
      Dziękuję Ci w imieniu Gosi. :**

      Usuń
    2. Tak, jest lepiej. Już trochę zjadła, nie ma biegunki, tylko jest smutna i osowiała. Nie przybiega na dźwięk wysuwania szuflady z jedzonkiem...

      Usuń
    3. Oj to dobrze , niech już będzie tylko lepiej ...

      Usuń
  31. Gosienko, wiara moze przenosić gory, zatem moze tez sprowadzic Kayronka spowrotem do domu. Wierze w to mocno, bardzo mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Udslo mi sie polaczyc.lapie net chwilami i caly czas sprawdzam i czekam.jestem myslami z Wami ciagle.Gosiu prosze napisz co z Amisia, jak sie czuje???Agnieszka z Lublina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia pewnie zajęta, Agnieszko, ale mam od niej wiadomość, że Amisia lepiej. :)

      :***

      Usuń
  33. Gosiu, myślę, wizualizuję i proszę św. Antoniego o pomoc w znalezieniu Karyona, a św. Franciszka o przyprowadzenie go do domu. Marysia

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja juz trzeci raz od rana zagladam. Pewnie bez zmian, bo inaczej byc napisala...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez zmian, Aniu, ale Amisi się polepszyło.
      Gosia prawdopodobnie pojechała w sprawie drugiego maluszka, bo ktoś się zgłosił, i nie ma czasu pisać.

      Usuń
    2. Dobrze Jolu, że napisałaś. Bo wiesz, jak to z czekaniem ...

      Usuń
    3. Tak, Jolu, dziękuję, że napisałaś. Dopiero jedziemy z Milusiem na wizytę. Może wrócimy też z nim. Zobaczymy.

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)