Należy przygotować zdjęcia Kota i poszukującego go człowieka lub ludzi, w wizualizacji skupiamy się na JEDNEJ! osobie.
1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.
2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.
3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie jak ta energia otula Kayrona i Was.
4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o człowieku, który daje smakołyki, pieści i przytula, bawi się. Skupcie się na wizerunku człowieka i radości jaką daje kotu przebywanie z nim!
Potem prześlijcie mu obraz spotkania z człowiekiem, który go poszukuje (Gosianką Wrocławianką, JCO – trzeba mieć w miarę dokładne wyobrażenie tych osób). Niech wysyłana przez Was energia obejmie teraz kota i tę osobę. Wyobraźcie sobie, że Kayron idzie, podchodzi do Gosi, ociera się o jej nogi, a ona bierze go na ręce i tuli do siebie. Ciągle rozluźnieni, spokojnie oddychając, pozostańcie z tym obrazem przez jakiś czas.
5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i człowieka, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.
PS. Już nie komentujcie, już dość dziś wsparcia dostałam. Napiszcie tylko, że jesteście i lećcie do swoich spraw. Buziaki, dobranoc!
Gosiu będe wabiła ile się da!!!!
OdpowiedzUsuńBede oczywiscie, bo im wiecej nas, tym dzialanie silniejsze.
OdpowiedzUsuńdziś może być pusto, może godzinę na późniejszą przesuń?
OdpowiedzUsuńCzemu?
Usuńświęto, niezła pogoda, wiele osób później powraca do domu? ale może się mylę? 23 osoby już jest jak widzę na liczniku
UsuńElu, niech leci, kto będzie potem to przedłuży działanie czarów. :)
UsuńJestem, będę. Julita
OdpowiedzUsuńOj Gosiu cały czas myslami jestem z Wami ........
OdpowiedzUsuńJestem i będę Gosiu!***
OdpowiedzUsuńJESTEM.
OdpowiedzUsuńbęde ....
OdpowiedzUsuńjuż czekam...
OdpowiedzUsuńGosiu... najlepiej by było... by każdy wizualizował przy zapalonej białej świecy lub białym podgrzewaczu...
aha... a rozniosłaś ogłoszenia ze zdjęciem Kayrona do weterynarzy ? to bardzo ważne...
Tak, rozniosłam. Lecę po świecę.
Usuńblisko Ciebie... jest dom w szeregówce ( chyba ) z gabinetem lekarskim... tam też sprawdź i się wypytaj faceta ( lekarza ) czy nie widział czasem Kayrona
UsuńTeż czekam na 20......
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ...
OdpowiedzUsuńjestem, Gosiu.
OdpowiedzUsuńOffline , ale jestem.
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńTroszkę spóźniona, ale jestem.
OdpowiedzUsuńChyba z Twoim zdjeciem bylo mi latwiej, a moze sobie tylko wmawiam?
OdpowiedzUsuńW kazdym razie bardzo sie staralam.
Jestem.
OdpowiedzUsuńJeszcze jestem od 20tej. Na końcu zobaczyłam Was w wyobraźni bardzo radosnych. Trzymasz kotka na rękach i jaka szczęśliwa. Trzymam kciuki. Nie pisałam wcześniej ale jestem, myślę o Was:))) Ślę serdeczności:)
OdpowiedzUsuńjestem:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńA ja nijak dziś nie mogłam się skupić, na tych nowych zasadach, więc najpierw biegłam obok Kajtka po chodniku do domu, potem razem żeśmy weszli, i wtedy pobiegł do Ciebie. Głaskaaś go delikatnie pod bródką, po brzuchu i koło uszu, miętosiłaś, nie uciekał.
OdpowiedzUsuńGosiu, skopiowałam zdjęcie buźki Kajtka, ono jest takie fajne, duże, dobrze można mu w oczy spojrzeć. To w międzyczasie też pomyślę. Bo i tak w ciągu dnia myślę, to będę mu prosto w oczy patrzeć. A właśnie, czy nie można wizualizować nie zamykając swoich oczu, a robić to w ten sposób, że się patrzy mu w oczy ?
Oczywiście że można,każdy może robić to na swój sposób,intuicyjnie. ważne żeby się nie spinać a robić te wizualizacje na luzie.
UsuńWypatrzyłam 30 osób. Za to każda jest warta stu innych.
OdpowiedzUsuńNie sposób się nie rozpłakać wyobrażając sobie to wszystko...
Przed chwilą miałam akcję, że jeszcze się trzęsę. Opiszę ją jak wrócę, bo muszę jechać do apteki.
Dziękuję wszystkim:**
Buziaki
30 to ci się zameldowało, a jest nas dużo więcej :) I.
UsuńNa górze po lewej jest licznik online, dlatego znam liczbę osób, które były o 20. Ale to nie takie ważne przecież! Wierzę, że tą energią sprowadzimy Kajusia nawet z Honolulu, gdyby się tam znalazł jakimś cudem...
UsuńMatko kochana, co się stało? Źle się poczułas?
UsuńCo mi się zdarzyło:
Usuńw trakcie wizualizacji usłyszałam dzwonek do drzwi. To musiało znaczyć tylko wiadomość o kocie! Otworzyłam i zobaczyła sąsiadkę z bloków, psiarę, znam ją, czasem chodzimy razem.
Widziałam pani kota - zawołała! Ma białe łapki? Nieeee - spuściłam powietrze - nie ma. CDN
Ale on był z drugim, bez białego - zawołała ona.
UsuńJak to, dwa maine coony???
Tak, dwa, szły razem, weszły tam koło mnie do jednego ogrodu!
Nic dziwnego, że pognałam jak stałam, i za 2 minuty byłyśmy przy tym ogrodzie.
Matko, dawaj szybciej, Gosiu, pisz skrótami!
UsuńI faktycznie! Zaglądnęłam przez płot i jeden maine coon był - ten z białymi łapkami. Ten sąsiadki.
UsuńAle był drugi - nalegała pani.
Zadzwoniłam do drzwi tych ludzi, poprosiłam o wpuszczenie do ogrodu. Wlazłam im w butach przez salon.
W ogrodzie był drugi kot.
Był to wielki czarno-biały kocur.
UsuńKoniec.
Ewo, mam zapalenie węzłów chłonnych. Muszę brać antybiotyk. Ech.
UsuńGdyby sytuacja nie była tak napięta, można byłoby się nawet pośmiać...
UsuńZ tego czarno-białego maine coona, nie z węzłów...
UsuńDokładnie. :)
UsuńNo i bardzo dobrze, że poszłaś sprawdzić bo nie należy lekceważyć ŻADNEGO sygnału, żadnego :(
UsuńSerce mi pęka na milion kawałków ....
Wiesz, ludzie chorzy na Altzcheimera często długo żyją, bo dusza nie ma żadnych trosk i to się przekłada na zdrowe ciało. Skrót myślowy, o tej porze słabo funkcjonuję, chodzi mi o twoje węzły. Wszystko się dobrze skończy i ty dojdziesz do siebie <3
UsuńMy też byliśmy, Gosiu, prawie prosto z lasu i z malutkim opóźnieniem, bo akurat ktoś do drzwi zadzwonił. W lesie do Pudelsa mówiłam Kajtusiu, wcześniej do Bazyla też tak powiedziałam...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam o tej zmienionej wersji wizualizacji, ale jakoś i tak próbowałam sobie wyobrażać przybycie Kajtka i Waszą radość. Ale chyba nie skupiłam się tylko na jednej osobie. Myślałam o Was wszystkich, w tym o zwierzakach.
Też byłam.
OdpowiedzUsuńK3
też jestem
OdpowiedzUsuńByłam, poszłam sobie od kompa bo nie mogłam się dziś skupić. W ciemnej sypialni było mi łatwiej. Nie wiem czemu pod koniec przemknął mi przez myśl sąsiad od płotu.
OdpowiedzUsuńJoanna
Cały czas mi się śni.
OdpowiedzUsuńZdrzemnęłam się w dzień i przyśniło, że wchodzę do Ciebie na bloga, a tam wieść, że jest.
Byłam,jestem i będę.
OdpowiedzUsuńjestem i będę ile trzeba
OdpowiedzUsuńnie miałam prądu, ale już jestem i działam!
OdpowiedzUsuńjestem,i jestem jedynie czytaczem namietnym Twojego bloga,i poprzednia i ta wizualizacje robie przy podgrzewaczach..trzech,nie wiem dlaczego trzech,pozdrawiam i wierze,ze kitek bedzie z wami
OdpowiedzUsuńSuper, miło mi cię powitać. jak masz na imię?
UsuńPiszemy czy nie piszemy to jesteśmy.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSpóźniona, ale jestem....
OdpowiedzUsuńWizualizuję spóźniona..
OdpowiedzUsuńja tez
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńo rety!!!
OdpowiedzUsuńGosiu, wiesz, że mnie nie ma w necie, więc dopiero teraz przeczytałam.
Nie mogło się to gorzej zdarzyć, jak akurat Tobie - Troskliwej Opiekunce Kotów :((((((
Serce mi pęka na myśl o Tobie.
Z całego serca wierzę, że Kajron się odnajdzie!!!
Będę o Was myśleć i wizualizować ♥♥♥
Jestem i będę . Trzymam kciuki by Kayronek wreszcie sie odnalazł.
OdpowiedzUsuńNa 20 byłam w kościele -ale też pamiętałam:**
OdpowiedzUsuńPrawie jak u Chustki
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć czy to złośliwy komentarz, czy nie, ale nie podoba mi się takie porównanie. Nie da się porównać tych dwóch sytuacji. Zdaje się, że nie czaisz bazy, na dodatek nie podpisujesz się. Takie komentarze będę usuwać. Nie ma mowy, abyś psuł/ła tu atmosferę.
UsuńNiech sie znajdzie !
OdpowiedzUsuńNaszego Gucia ktos ukradl, tez szukalismy......Po roku ten ktos sie nim nacieszyl i zwrocil zdrowego , wesolego, szczesliwego. Do tej pory nie wiemy gdzie byl.
Gosiu, kochana, musisz odpocząć!!! wiem, łatwo mówić.. uszczknij coś z naszej dobrej energii dla siebie i wracaj do zdrowia :*
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nie rozchoruję się jeszcze bardziej po zobaczeniu tego: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.767182576667508.1073742242.442879112431191&type=1
UsuńGosiu, nie katuj sie dodatkowo. Masz dosyc wlasnych zmartwien.
Usuńdziewczyno, spróbuj choć przez dwa, trzy dni nie zaglądać do internetu na takie strony. masz już wystarczająco dużo stresu, nie testuj wytrzymałości swojego organizmu, bo akurat teraz potrzebujesz dużo siły. ktoś tam powinien Cię przypilnować :)
UsuńDodam, że powinnaś też czasem zjeść coś innego niż chałwa, lody i wafelki toffi, Gosiu! I to nie jest złośliwe gadanie...
Usuńjabłko weź..
Usuńno słowo daję, że mam tak daleko do Was.. bo wpadłabym ugotować jakąś zupę.
Usuńjuż sobie idę, co by Cię nie zagadywać. musisz choć trochę odpocząć.
Usuńmyślę o Was :*
Zupy sa fuj! Pa, pa, pa, dobranoc.
UsuńDziękuję, dziewczyny.
zupa krem z cukinii, na ten przykład? :>
Usuńdobranoc, śpij spokojnie.
Kremu z cukinii nie znam, ale na przykład jedną taką kalafiorową zupę z ziarenkami sezamu pamiętam jako bardzo smaczną i nawet wzruszającą, Gosiu...
Usuń:***
Jola, chyba musimy zupowy rurociąg do Gosi zrobić !
UsuńEwo :**
UsuńMy też jesteśmy z Wami ciągle. Cały czas o Was myślę i przywołuję Kayrona do Waszego domku :-(
OdpowiedzUsuńCały czas jestem :). Nie zawsze on-line, ale obecna...
OdpowiedzUsuńCałusy :*
Już sobota, myślałam że.....Ciągle widzę tę dróżkę prowadzącą do domu i Kajtusia na niej....niech to się wreszcie sprawdzi!
OdpowiedzUsuńA Ty dbaj o siebie Gosiu, mimo wszystko, ja wiem, że to trudne......a zupki nie są fuj.
Mi sie śnił dzis Wasz Kayronek ... dziedzial nad rzeczką w krzaczkach obok jakiegoś mostu z kłódkami. Eeeęch we śnie to sie plecie... Strasznie sie o niego martwię i kciuki trzymam mocno aby się odnalazł .
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie Gosiu ... myslami jestem z Wami ....
no i zajrzenie z rana...
OdpowiedzUsuńobudziłam się w nocy po trzeciej, wzięłam telefon bo mi się przypomniało że nie wiem, co z Gosi zdrowiem i coś tam komentowałam nawet, dobrze że nie mieszkasz Gosiu w Australii bo chyba będę musiała się do Wrocka pofatygować, jak porządnie nie zadbasz o siebie. I uważaj, bo nie tylko ja się chyba szykuję :-) <3
Sprawdzam codziennie wieści - rano i wieczorem. Wierzę, że się znajdzie w końcu. Ściskam mocno i przesyłam z Krotoszyna pozytywne myśli. Marta.
OdpowiedzUsuńGosiu, jestem zawsze.
OdpowiedzUsuńJestem z Wami non stop ...
OdpowiedzUsuńJak tam Amisia ?
Amyszko, rano Gosia pisała do mnie, że Amisia jakby lepiej.
UsuńDziękuję Ci w imieniu Gosi. :**
Tak, jest lepiej. Już trochę zjadła, nie ma biegunki, tylko jest smutna i osowiała. Nie przybiega na dźwięk wysuwania szuflady z jedzonkiem...
UsuńOj to dobrze , niech już będzie tylko lepiej ...
Usuń:*
OdpowiedzUsuńGosienko, wiara moze przenosić gory, zatem moze tez sprowadzic Kayronka spowrotem do domu. Wierze w to mocno, bardzo mocno :)
OdpowiedzUsuńUdslo mi sie polaczyc.lapie net chwilami i caly czas sprawdzam i czekam.jestem myslami z Wami ciagle.Gosiu prosze napisz co z Amisia, jak sie czuje???Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńGosia pewnie zajęta, Agnieszko, ale mam od niej wiadomość, że Amisia lepiej. :)
Usuń:***
Gosiu, myślę, wizualizuję i proszę św. Antoniego o pomoc w znalezieniu Karyona, a św. Franciszka o przyprowadzenie go do domu. Marysia
OdpowiedzUsuńWróciłaś, Marysiu?
UsuńDziękuję.
Ja juz trzeci raz od rana zagladam. Pewnie bez zmian, bo inaczej byc napisala...
OdpowiedzUsuńBez zmian, Aniu, ale Amisi się polepszyło.
UsuńGosia prawdopodobnie pojechała w sprawie drugiego maluszka, bo ktoś się zgłosił, i nie ma czasu pisać.
Dobrze Jolu, że napisałaś. Bo wiesz, jak to z czekaniem ...
UsuńTak, Jolu, dziękuję, że napisałaś. Dopiero jedziemy z Milusiem na wizytę. Może wrócimy też z nim. Zobaczymy.
Usuń