Zdjęcia Kayronka, zwanego Kajtusiem, a nawet Kajusiem (tak go nawołuję):
|
Ulubione miejsce na tarasie. |
|
Ulubione miejsce do spania. |
|
Ulubione miejsce na blacie w kuchni. |
|
Miejsce jedzenia, z dala od innych kotów, które jedzą na podłodze.
W tle widać blok, gdzie z drugiej strony go widziano rankiem po zaginięciu. |
|
Ta furtka była uchylona, niech tędy wróci... |
|
Tą dróżką... |
|
Tu też lubi siedzieć i denerwować swoim spokojem psy. |
|
Na trawniku lubi leżeć. |
|
Ulubione miejsce do spania w krzaczkach w ogrodzie. |
|
Tam, gdzie ten różowy kolor, tam go widział pan z okna naprzeciwko tego miejsca. |
|
To kochana buzia naszego Księcia. |
1. Niech wszyscy biorący w tym udział przyjrzą się dokładnie zdjęciom Kayrona i postarają się zapamiętać jego „twarz”.
2. Usiądźcie wygodnie, w spokoju, obydwoma stopami dotykając podłoża; ręce połóżcie swobodnie na kolanach. Zamknijcie oczy, wykonajcie kilka równych oddechów.
3. Wyobraźcie sobie pasmo energii/światła/ciepła/miłości (co kto woli) płynące od Was w kierunku Kota. Zobaczcie, jak ta energia otula Kayrona i Was.
4. Spróbujcie przesłać Kayronowi zawartą w obrazach informację o czekających w domu ludziach, pełnej misce, cieple, ukochanym legowisku, zabawie, z możliwie najlepszym wizerunkiem ludzi i domu. Skupcie się na wizerunku pełnej miseczki, spokoju, ciepła, bezpiecznego miejsca do spania.
Potem prześlijcie mu obraz drogi do domu, obszaru tuż za furtką, furtki, ścieżki do domu, drzwi do domu. Poprowadźcie w myślach Kayrona do domu... Wyobraźcie sobie, jak Kayron przechodzi przez furtkę i ścieżką idzie pod drzwi domu, one się otwierają, a on wchodzi i znajduje się w błogim cieple, spokoju, bezpieczny; jak podchodzi do miseczki i je swój posiłek.
5. Powoli i spokojnie odłączcie się od kota i domu, zostawiając ich razem w kuli energii/światła. Pozostańcie przez chwilę w tej samej pozycji, nie otwierając oczu.
Godzina 20:00. Z góry dziękuję.
PS. Był jeden, chyba fałszywy, alarm :((( Potem spałam jak zabita. Dosłownie wszystko mnie boli. Wieczorem przychodzą Młodzi, będą pomagać, będziemy szukać, choć to strasznie przygnębiająco wygląda... Nie ma go już trzecią dobę...
Jestem :*
OdpowiedzUsuńGosiu jestem z Wami... wróci, zobaczysz!!!!
OdpowiedzUsuńbede , na pewno. a tak w ogole to sciskam i wysylam worki energii, nadziei, cierpliwosci i calej reszty dla Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńZa dwadzieścia minut. Czekamy na Ciebie kochany kotku.
OdpowiedzUsuńJa też.....
OdpowiedzUsuńWiem, że to żadna pociecha, ale moja Herta wróciła po 2 tygodniach. Nie wiem, gdzie była. O 20 będę zwami.
OdpowiedzUsuńJa też
OdpowiedzUsuńI ja też jestem...zmęczona jesteś tylko, prześpij się, odpocznij i do przodu! Magnezu pojedz, najlepszy chelatowany...bo jak mówi mój znajomy farmaceuta: denerwujesz się i wysikujesz....
OdpowiedzUsuńJa też.
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńJestem i myślę o Kajtusiu! :)
OdpowiedzUsuń:***
My też w gotowości...
OdpowiedzUsuńJestem:)
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńJestem i ja. Siedziałam pol godziny na podłodze w kuchni glaszczac Tigusia. On tam nadal siedzi. A ja w salonie, czekam na godzine 20.
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJoanna
jestem .
OdpowiedzUsuńWierzę,że pomagamy - emerytka
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą i Kajtusiem :*
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńjestem :*
OdpowiedzUsuńI ja
OdpowiedzUsuńjestem Gosiu...
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńJesteśmy - Mika i ja, Hana. Kayronku, wróć!
OdpowiedzUsuńTym razem jestem od początku ...
OdpowiedzUsuńDzisiaj też jestem.
OdpowiedzUsuńTrudno było. Nie mogłam go "złapać".ale w końcu wyszedł , i wracał ze mną chodnikiem od bloków. Ja szłam chodnikiem, on biegł z podniesionym pionowo ogonem obok krzaków. Przebiegł przez ulicę, i wbiegł przez furtkę. I biegiem do domu, do miski Potem ocierał się o nogi TCO. Wrócił.
OdpowiedzUsuńWizualizowalam.
OdpowiedzUsuń36 osób dzisiaj. Dziękuję WAM! Zaraz organizujemy akcję. Ktoś zna radiostetę różdżkarza z Wrocławia? Polecana przez dziewczyny Delfinka nie odpowiada na maile i wiadomości na blogu. :((
OdpowiedzUsuń37 osób. Nie byłam w domu, ale o 20 siedziałam w skupieniu i wołałam całą sobą. Teraz wróciłam i zgłaszam się :-*
Usuńbyło więcej, nie każdy się podpisał, trzymam kciuki.
UsuńMnie dziś też było ciężko go zobaczyć i przyprowadzić...
OdpowiedzUsuńModlę się, że ktoś go przygarnął, że dba o niego i po prostu jeszcze nie przeczytał ogłoszenia...
Też miałam trudności... za to z radością wyobraziłam sobie Twoją radość, gdy go zobaczyłaś...
UsuńWydaje mi się, że pomysł z moczem jest niegłupi - jeżeli daleko nie odszedł jeszcze warto spróbować...
Gdy wydawało mi się, że złapałam kontakt z Kayronem, to poczułam, że jest "za dużo wszystkiego, za dużo", a zobaczyłam cegły... Bardzo to niewiele... Zresztą, ja nie mam takich zdolności, a mury z cegieł pewnie są wszędzie i dużo... :(...
W każdym razie podczas medytacji-wizualizacji dotarło do mnie, że on się mógł zgubić i nie umie wrócić i nasza wizualizacja niekoniecznie musi mu pomóc, bo nie trafi na tę właściwą ścieżkę. Może lepszy byłby już teraz wariant A, że się z nim spotykasz?
Dlatego zobaczyłam Twoją radość ze spotkania z nim, to jak go bierzesz na ręce, jego brudne futerko...
Poczułam własną niesamowitą radość, gdy przeczytałam post, o tym, że się odnalazł - to jest właśnie ten drugi rodzaj kreacji - wyobrazić sobie własne odczucia, wobec tego, co się przydarza niekoniecznie sobie samemu... Własną radość z tego,że Ty odnalazłaś kota...
Myślę, że może każdy to w wolnej chwili stosować... Wyobrażać sobie jak się będzie czuł (nie co widzi i mówi, słyszy, ale właśnie CZUJE), gdy zobaczy wiadomość o odnalezieniu. Jak się czuje, bo jest ta wiadomość.
Abi, ja sobie niemal cały czas to wyobrażam... Że czytam esemesa od Gosi, i jaką mi to ulgę przynosi. I wyobrażam sobie, jak Gosia i jej bliscy się cieszą.
UsuńNiech już wraca ten nasz Kajtuś.
wczoraj pisałam o tym samym, a raczej podobnie. tracę go z oczu, jakieś kamienie, murki...nie rozumiem.
UsuńUrlop pewnie ma. Nie znam niestety..
OdpowiedzUsuńGosiu, wiem co czujesz, bo mój kiciuś też raz zaginął, i znalazł się
OdpowiedzUsuńtak myślę, że może on daleko się nie oddalił, jeżeli nie miał w zwyczaju samemu wychodzić
mój zginął w obcym dla siebie terenie i nie odszedł daleko, bo najprawdopodobniej sam był tym trochę przestraszony, schował się w schowku na rowery, tak, że za pierwszym razem go nie widzieliśmy(mimo iż ma jasną sierść) i nie wyszedł nawet ja go wołaliśmy z innymi ludźmi.
Może wskoczył na czyjś taras, siedzi i nie wie gdzie iść, bo boi się hałasu, szumu..nie wiem, może do każdego domku podejść i poprosić o sprawdzenie balkonu, otworzenie szafki, zajrzenie pod krzak...nie wiem już co doradzić, tylko to przychodzi mi do głowy.
a może jest tak jak mówi wróżka, ja jestem dobrej myśli (i taką też Ci posyłam) i czuję, że musi się odnaleźć:)
pozdrawiam
Pewnie ktoś dobry sie zaopiekował, bądź dobrej mysli
OdpowiedzUsuńuffff, trochę się spóźniłam, ale taka jest jazda z warszawy. wracaj koteczku, księciuniu...
OdpowiedzUsuńI ja byłam, trzymam kciuki i mocno wierzę w happy end!
OdpowiedzUsuńMój Kuba kiedyś przepadł w zimie kiedy były ponad 20 stopniowe mrozy, chodziliśmy , wołaliśmy, zaglądaliśmy w każdy kąt i nic... wrócił po ponad miesiącu - wymęczony, chudy, głodny i wystraszony. Wiem że to marne pocieszenie ale czasem tak się zdarza... myślę że Kajtuś przyjdzie sam , on musi dojrzec do tego, najpierw musi nacieszyć się otaczającym światem, potem trochę zatęskni i wróci, wierzę że wróci!!!!!
OdpowiedzUsuńPodczas wczorajszej wizualizacji było ciężko, Kajtuś bał się ruszyć. Dzisiaj biegł, rozglądał się, chciał szybko wrócić!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie tylko moja wyobraźnia.
K3
Byłam poza domem, ale myślałam intensywnie. Też mi się wydaje, że znalazł jakąś przystań - oby dobre ręce już go Wam oddały.
OdpowiedzUsuńTeż byłam z Wami!
OdpowiedzUsuńNiestety, dopiero wróciłam. W miejskiej komunikacji trudno się skoncentrować. Będę wizualizować trochę później, jak się ogarnę ze wszystkim.
OdpowiedzUsuńDokładam się i ja. Gosiu, wiem jak to ciężko wracac do domu po nieudanych poszukiwaniach, ale nie załamuj się... Kayronek się odnajdzie!
OdpowiedzUsuńZagladam z nadzieją,ze już,ze teraz.
OdpowiedzUsuńKayronku,daj się odnaleźć!
Gosiu, wolam Kajtusia.
OdpowiedzUsuńGosiu! To moj pierwszy komentarz na Twoim blogu, chociaz ocieramy sie gdzies tam na innych blogach.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z powodu zaginiecia Kayronka. Dobre mysli przesylam caly czas w Wasza strone, i wizualizuje razem z Wami.
Tak wiele osob Ci pomaga i to jest wspaniale, a Ci ktorzy nie moga pomoc w poszukiwaniach, wsperaja Cie wirtualnie.
Kayron musi sie odnalezc! Czego zycze z calego serca.
Jeszcze raz wam wszystkim dziękuję.
OdpowiedzUsuńGosiu, gdy myślałam o Kajtusiu, widziałam 3 małe jeziorka lub stawy obok siebie i ciemność. Czy jest coś takiego w pobliżu?
OdpowiedzUsuńGosiu, osób wizualizujących powrót Kajtusia było znacznie więcej. Ja jestem z wami codziennie, o 20 tez byłam. Myślę o nim nieustannie: wróć kotuniu. Julita
OdpowiedzUsuńTaki grzeczny i spokojny Kot a tu taką rewolucję zrobił w świecie blogowym.Kajtusiu, świat wcale nie jest taki ciekawy i dobry"za płotem",wracaj już do domku!:(
OdpowiedzUsuńNowy dzień i nowa nadzieja, że to właśnie dzisiaj jakiś dobry ktoś pomoże Kajtusiowi wrócić do domu.
OdpowiedzUsuńGosiu, byłam i jestem ...
Przykre, smutne z zaginięciem. Podczytuję ale się nie wypowiadam (sceptycznie podchodzę do wizualizacji w imieniu kota, jestem realistką).
OdpowiedzUsuńJa bym wieczorem, gdy ruch się trochę uciszy, nawoływała z wysokiego punktu domu imieniem, na które reagował zwykle najżywiej łącząc imię w zbitkę 3-4 imię w ciągu. Potem przerwa i słuchasz, obserwujesz. Kot ma dobry słuch, może jednak jest w zasięgu głosu. Nawoływanie powinno być spokojne, przyjazne mimo innych emocji. Codziennie o tej samej porze.
Reszta to czekać, czekać, bo zawiadomienia o zaginięciu już zrobione. Chcę przeczytać, że się odnalazł.
Wyżej Julita napisała, że było nas więcej niż 36. I ja tak myślałam, że jest nas więcej. Nie każdy się melduje, ale na pewno każdy próbuje pomóc obecnością i dobrymi myślami. Tu przychodzą dobrzy, empatyczni, kochani ludzie. Wierzę, że to jest moc, która też przyczyni się do odnalezienia Kajtusia.
OdpowiedzUsuńJa też wszystkim bardzo dziękuję, od siebie, i od Gosi, która ze zrozumiałych powodów nie odpowiada każdemu, a teraz próbuje odpocząć po wczesnorannych poszukiwaniach. Szukają na zmiany.
Dziś jest wolny od pracy dzień, pewnie spokojniejszy - może to jakoś ośmieli Kajtka. Bądźmy dobrej myśli i życzmy siły i nieustającej nadziei Gosi i jej rodzinie.
Tak jest Jolu, z każdym słowem się zgadzam, trzymajcie się, jesteśmy :-*
Usuńbylam wczoraj, oczywiscie, ale nic sie nie dzialo...:( dziwna bramka mi sie nie pokazala ani nic, koncentrowalam sie na przywolywaniu...ciagle tu zagladam z gniotem w gardle i nadzieja w duszy. i dalej podsylam worki dobrych mysli.
UsuńNieustannie myślę o Was i nie tracę nadziei. Przecież nawet szpilki znajdują a Kajtuś szpilką nie jest.
OdpowiedzUsuńJestem z Wami
Byłam też, ale internet się zawieszał. Nie zawsze można się zameldować.
OdpowiedzUsuńJa go widzę jak jest w ogrodzie nawet śniąc. O początku zaginięcia. Ale ten ogród jest inny. Bądźcie dobrej myśli. Mój Bernard znalazł się dokładnie w rocznicę zniknięcia.
Gosiu, my też ciągle czekamy na dobre wieści i przywołujemy Kayrona w myślach.
OdpowiedzUsuńNiech wróci!
OdpowiedzUsuńCały czas zaglądam, ale z telefonu ciężko się pisze. Wczoraj dopiero późnym wieczorem wizualizowałam, nie mogłam być o 20.00, ale ciągle myślami naprowadzam Kayronka.
OdpowiedzUsuńjestem
OdpowiedzUsuńJa też ciągle czekam na wieści. Mam nadzieję, że dobre. Myślę, że się znajdzie, to tylko kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńjestem cały czas myślami z kayronkiem. nawet przy innych zajęciach mam go w tyle głowy i namawiam do powrotu:)
OdpowiedzUsuńMoże będzie dzisiaj cud nad Odrą. Czekam na dobre wiadomości i przywołuję choć jestem bardzo daleko.
OdpowiedzUsuńMoże dziś odważy się wyjść z ukrycia . Znalazłam coś co może określić miejsce pobytu -
OdpowiedzUsuńJak określenie charakteru może pomóc znaleźć zaginionego kota ?
Typy kociej osobowości są kluczem do określenia, gdzie może być Twój kot.
Znajoma "kociara" ma takie zdanie: Kot tej rasy ma duży instynkt łowiecki, który drzemie ale nie zanika.Jeśli lubił siedzieć w ogrodzie, a teraz się z niego wydostał - w jego pojęciu ogród mu się powiększył i pozwolił na wiele ciekawych przeżyć i dopóki nie będzie głodny może w tym "ogrodzie" dość długo przebywać.
OdpowiedzUsuńWitaliśmy już kota po 2 miesiącach.
Bardzo chcemy ,żeby wrócił - e-merytka D.
A może wszedł do jakiejś blokowej piwnicy okienkiem i nie możesię wydostać? Gosiu czy przepatrzyliście wszystkie blokowe piwnice?
OdpowiedzUsuńIwona
Bardzo ciekawy artykuł podlinkowała amyszka, oby pomógł w poszukiwaniach!
OdpowiedzUsuń