Obiecałam na dziś dobre wieści, a jakie mogą być dobre wieści Za Moimi Drzwiami? Oczywiście kocie!
Urocza dziewczynka o tymczasowym imieniu Luba (Lubisia, Lubiśka, Lubka, Isia, Iśka) wymyślonym przez Agnieszkę z Białej już znalazła swój stały domek! To cudowna wiadomość ze względu na tę delikatną istotkę, dla której to sto razy lepiej, aby przyzwyczaiła się od razu do domu stałego, zamiast co chwilę zmieniać miejsce pobytu. Isiunia do końca pozostała zdystansowana, przestraszona i potrzeba będzie czasu, aby tę bidulkę przekonać do ludzi. To takie zagubione dziecko, które straciło swój dom i teraz nie wie, co z nim będzie... Koteńka potrzebowała bardzo wyjątkowej, cierpliwej osoby, która odda jej swoje serce i da jej czas.
Czy muszę mówić, że taką właśnie znalazła? :)
Już od jakiegoś czasu nasza blogowa koleżanka Anais Van Shadow (klik) wspominała u mnie w komentarzach, że szuka kotka dla swojej mamy. Potrzebna była kumpela dla Dandysa, który u mamy już rezyduje. Anais marzyła sobie, że weźmie kotka ode mnie. Odbieram to jako przejaw zaufania i bardzo mi miło.
Okazało się, że pragnienie Anais to nie było czcze gadanie, tylko bardzo poważne plany. W sobotę dostałam list, potem rozmawiałyśmy przez telefon, a już w niedzielę Iśka pojechała do swojego domu! Ale tempo, co? :)
Rano po raz ostatni nakarmiłam kruszynkę. Jak zwykle na poduszce na kolanach. Zjadła ładnie i chętnie. Jakie ona ma oczy! Nie-sa-mo-wi-te!
Amisia i Kayron synchronicznie pokazały, ile je obchodzi, że koleżanka wyjeżdża. :)
Hokus nawet nie otworzył oka, taki z niego luzak.
Tymczasem Lubisia przy akompaniamencie własnych syków została zapakowana do transporterka.
I wyruszyliśmy na spotkanie z Anais, jej mamą Ewą i bratem, który obie panie przywiózł (w połowie drogi do miasta docelowego), czyli w Tiutiurlistanie. Ponieważ Mrumru ostatnio mnie przywołała do porządku, że zdradzam za dużo tajemnic, tym razem nawet słówkiem nie pisnę, dokąd pojechała Lubisia.
Do Tiutiurlistanu mieliśmy ok. 120 km; kiciunia podczas podróży była bardzo grzeczna i bardzo przestraszona...
Za oknem szalała wiosna.
Choć zazwyczaj nie lubię autostrady, tym razem z przyjemnością przyglądałam się świeżutkiej, kiełkującej zewsząd zieleni i...
pasącym się stadami sarenkom.
Tak się cieszę, że w naszym okrutnym świecie one jakoś sobie radzą.
Isiunia wtulona w kąt transporterka przyjmowała swoją egzystencjalną karmę ze spokojem. Nie miała bidulka innego wyjścia, choć pewnie gdyby rozumiała, że jej los właśnie się zmienia na lepsze, bardzo by się cieszyła.
Aż w końcu dojechaliśmy do Tiutiurlistanu, czyli miejsca przekazania koteczki.
Po miłych powitaniach, rozmowach, przekazaniach uwag, sugestii, książeczek zdrowia, podpisywaniu umowy adopcyjnej nadeszła ta doniosła chwila: Luba została przeniesiona do swojego transporterka
i przekazana pod opiekę swojej nowej pańci - Ewy. Już na tych zdjęciach widać podejście Ewy. Troski Małej nie zabraknie!
Poprzedniego dnia Anais przysłała mi dokumentację fotograficzną z mieszkania Ewy. Widziałam profesjonalnie zabezpieczony siatką balkon. Widziałam też plon zakupów w IKEA, kocyki, miseczki, pudełko - wszystko dla nowej kocóreczki. :)
Kotunia odjechała, zabierając ze sobą kawałek mojego serca, jak zwykle zresztą, ale to dla niej bardzo dobrze, że tak szybko znalazła dom. Im mniej zmian w życiu tej wrażliwej istotki, tym lepiej.
Mam nadzieję, że Lubisia w swoim domu, będąc u siebie, oprócz stałego imienia, dostanie skrzydeł, mam nadzieję, ze zaprzyjaźni się z Dandysem. Mam nadzieję, że odda Ewie z nawiązką serce jej podarowane wraz z nowym domem i pełną miseczką.
Kiedy wróciliśmy do domu, przeniosłam Anielkę z kociego pokoju do kuchni, żeby zaczęła oswajać się intensywniej. Kota zachowuje się dość odważnie, nie schowała się do budki, nie boi się Rufiego, wiec myślę, że już dziś zostanie wpuszczona luzem do reszty stada i będzie nam hasać po domku.
Przy okazji warto wspomnieć, że ta kiciunia to też jest łakomy kąsek. Młodziutka, piękna, mięciutka, odważna, po sterylizacji (przeszła ją idealnie), zaszczepiona przeciwko chorobom zakaźnym i wściekliźnie, zaczipowana, odrobaczona... Full serwis. Tylko brać i mieć z niej radość. Oczywiście Anielinka wymaga jeszcze czasu, aby się oswoić.
Kochana Lubisiu, ty kocie przestraszone dzieciątko, zapewniam cię, że znalazłaś cudowną mamę, dobre miejsce do życia, opiekę ludzi kochających koty, znających się na nich, no i dodatkowo, pięknotko, będziemy wiedzieć, co u Ciebie, bo twoja ciotka z Kotangensów Drapieżnych będzie nam o Tobie na blogu donosić.
Ja mam lekkie serce, wiem, że będzie dobrze. Dziękuję, Ewo i Anais, że wzięłyście kota Zza Moich Drzwi.
Pierwsze doniesienia z domu Ewy były takie, jak myślałam: Malutka zaszyła się za kanapą i siedziała tam jak trusia. Jednak JUŻ wieczorem wyszła na chwilę, ZJADŁA, ZBADAŁA TEREN I DRAPAK, więc jest dobrze. Oby tak dalej. Teraz czekam na wieści kuwetowe. To zawsze ważne w nowym domku. :)
PS1. Dostałam od Anais urocze drobiazgi, pokażę je wkrótce. Ponieważ ostatnio dostałam naprawdę wiele prezentów, będzie to długi post! :)
PS2. Dostałam najnowsze wieści od Ewy: Sumiko nie zrobiła siusiu chyba że za wersalką. Poznała już wszystkich domowników łącznie z kotem. Zjadła i piła. Jest urocza. Pozdrawiam. Ewa
Koteczka nazywa się więc teraz Sumiko - bardzo do niej pasuje. :)
PS2. Dostałam najnowsze wieści od Ewy: Sumiko nie zrobiła siusiu chyba że za wersalką. Poznała już wszystkich domowników łącznie z kotem. Zjadła i piła. Jest urocza. Pozdrawiam. Ewa
Koteczka nazywa się więc teraz Sumiko - bardzo do niej pasuje. :)
Niech Lubisi - Sumiko będzie w nowym domu jak najlepiej :)) Skoro wyszła zza kanapy, to może zrozumiała, że jej poniewierka się skończyła?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nią i za Anielkę :)
To byla blyskawiczna adopcja! Sumiko powodzenia!:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że w poniedziałki raczysz nas wspaniałymi wiadomościami! :)
OdpowiedzUsuńSumiko - japońskie imię? Zdecydowanie pasuje :)
Japońskie i na dodatek nic nie znaczy (przynajmniej taką mam informację), więc nie determinuje w żaden sposób charakteru koteczki. :)
UsuńLubisia... ma niesamowite, śliczne oczęta !
OdpowiedzUsuńdobrze, że znalazła swój stały domeczek
Cudownie że taka cudowna kiciunia znalazła swój domek.Iza
OdpowiedzUsuńDanka Chr. - a dla mnie zostanie Sóweczką :)
OdpowiedzUsuńDobrze,że jej będzie dobrze.
A tak,przy okazji - co z Vitusiem? Masz jakieś wieści?
Oczy ma jak sóweczka faktycznie. :)
UsuńNie mam, nie będę też o nie prosić. Robiłam to już kilka razy, bezskutecznie. Tak musi zostać. Przykro mi.
Też tęsknię za Vitusiem...
UsuńElla-5
Ja też bardzo za nim tęsknię, to dzięki niemu tutaj trafiłam, ale Gosia pisała już tyle razy, że nic nie może poradzić na to, że nowy personel Vitusia się nie odzywa, szkoda.... :( A z L
Usuń;)) to była szybka piłka :) u mnie post pewnie za kilka dni coby teraz malutkiej nie stresować zdjęciami, w nocy spacerowała po pokoju,siusiu już jest w kuwetce ! zjadła rano, dobrze jest :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - szybka piłka. A jaka piękna! :)
UsuńNo i te podniesione uszy, jak pisze niżej Ella. To pewne, że wkrótce Sumiko będzie brykać z Dandysem. :)
Dobrze, dobrze, ona teraz potrzebuje spokoju. Poczekamy na relację tyle ile trzeba. :)
UsuńUszka już podniosła! Nie jest źle.
OdpowiedzUsuńElla-5
Dobra robota :) wspaniale ze znalazł się dom, cieszę się razem z Wami, buziaki:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że tak szybko Mała znalazła dom :).
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za szybkie oswajanie i wielką miłość :)
Uściski
Podziwiam ludzi, którzy potrafią mieszkać ze zwierzętami w domu. Mój dom rodzinny usytuowany jest na wsi, więc to odpada, a przyszły pewnie będzie w bloku więc odpada tym bardziej. Ale koty lubię, zawsze chadzają swoimi drogami. :P Pewnie zainteresuje Cię taka książka o miłości do kotów "Odyseja kota imieniem Homer" o ślepym kociaku, który przeżył atak na WTC.
OdpowiedzUsuńMalowany Ptaku, mieszkanie ze zwierzętami nie zależy od tego gdzie ktoś mieszka, bo przecież KAŻDY MIESZKA GDZIEŚ :) Więc gdzie miałbyś mieszkać Ty, by móc żyć ze zwięrzętami :) Zaznaczam, nie jestem złośliwa, tylko autentycznie zaciekawiona. I pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMalowanyPtaku, ja z kolei współczuję ludziom, którzy pozbawiają się przyjemności obcowania ze zwierzętami. Jednak jestem zdania, że nie każdy powinien je mieć. Trzeba czuć taką potrzebę, nic na siłę.
UsuńNie wiem jak podejść to Twojej wypowiedzi, nawet myślę, że to może żart, bo przecież nie ma chyba lepszego miejsca na życie ze zwierzakami niż dom na wsi, no i pewnie słyszałaś/widziałaś, że ludzie w bloku mają zwierzęta i obie strony są szczęśliwe.
Nie wierz też do końca w to, że koty chadzają swoimi drogami. To jeden ze stereotypów przypisanych do tych zwierząt, Koty szukają kontaktu z człowiekiem, cenią sobie jego bliskość. Robią to jednak inaczej niż np. psy i stąd wrażenie, że nie potrzebują człowieka.
Książkę, którą polecasz znam. Dobra.
I ja pozdrawiam serdecznie. :)
Cudowne wiadomości! Sumiko - pięknie pasuje do koteczki :)
OdpowiedzUsuń"Dopadłam" na chwilę komputera; niestety, jest tak, że albo ja nie mam czasu, albo mąż używa "piętnastu" komputerów jednocześnie (taką ma pracę). Przez jakiś czas tak będzie (:
Ninko, protestuję! Powiedz mężowi, że Za Moje Drzwi MUSI Cię codziennie wpuścić. :)
UsuńWspaniałe wieści, bardzo się cieszę, a nowe imię pasuje do koteczki.
OdpowiedzUsuńAch, te oczy...
Jeśli w poniedziałek czytam o takich dobrych wieściach to cały tydzień będzie bardzo dobry.Powodzenia koteczku i dużo miłosci w nowym domku..
OdpowiedzUsuńSumiko-piękne imię-chowaj się zdrowo i radośnie:)
OdpowiedzUsuńTwoja, Anko, szalona miłość do kotów jest równie gwałtowna i nieprzemijalna jak moja do psów i... szczurów!
OdpowiedzUsuńbuziule
Świetne wieści :-) Kolejne kocię w kochającym domku :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Isia znalazła domek!!
OdpowiedzUsuńJakie ladne imie!!
OdpowiedzUsuńMoze Wy pwoinniscie defaultowo dawac kocim serotkom u Was japonskie imiona - sa baaardzo fajne :) no i niektore koty pomagaja w nauce japonskiego tak czy siak :))
Niech sie kocinie szczesci!
Niektóre koty, gdyby im japoński wchodził przez brzuch, już mówiłyby perfekt. :)
UsuńJapońskie imiona są świetne, będziemy kontynuować. :)
dobrze się domyślałam, że to z Anais się dogadujesz, już nawet wcześniej (po komentarzu, ze mamie i bratu Lubisia się podoba) na jej bloga zajrzałam i o Dandysie czytałam :) będzie miała dobrze, aby z rezydentem się dogadała :)
OdpowiedzUsuńOj, jak mientko w sercu :) To tak : siusiu w kuwecie jest, drapak zaanektowany z uszkami do góry, teren badany, dobrze jest ! Nowa Pańcia już skradła serce Isiuni - sumiko . A poza tym, wszystkie Ewki, to fajne chłopaki :)
OdpowiedzUsuńSumiko !
UsuńTak troche po japonsku ta Sumiko? Czy mi sie tylko wydaje?
OdpowiedzUsuńTa kruszyna jest prawie tak piekna, jak Bulczyk. Prawie, bo przeciez Bulczykowi zaden kot nie dorowna, prawda? :)))
Nie prawda!!! ;)) Sumiko vel Lubisia (tak po japońsku) jest RÓWNIE piękna !! na Bułkę to i ja miałam chrapkę ale Ktoś ją wcześniej drapnął ;)
UsuńNo pewnie, że nie prawda! Luba Sumiko jest arcydziełem kociej urody! Jaka oryginalna! Jaka zgrabna! Jaki ma cienki ogonek, jakie smukłe ciałko! Ona jest wyjątkowa!
UsuńO Anieli nie zapominajcie, bo to kolejna cudowna istotka. :)
PS. ja wiem że nieprawda się pisze razem ale musiałam to zaakcentować !! ;))
UsuńTo powiedzmy, że ja i ja musiałam to zaakcentować. :)
UsuńTaaa, wszystkie koty sa piekne, ale niektore sa wyjatkowo piekne, a wsrod nich jest jeden niewyobrazalnie piekny i nazywa sie Bulczyk :)))
Usuńbo one, te kocie kobitki to każda inna. blondynka czy brunetka? nie da sie porównać, chyba, że komuś wsio rawno. no, ale blondynko-rudo-brunetka....o, to nieczęste połączenie.
UsuńWszystkiego najlepszego na nowej drodze Sukimo :)
OdpowiedzUsuńLubisia też było ładnie, ale mam nadzieję, że wraz z nowym imieniem koteczka poczuje się szczęśliwa i wreszcie ze spokojem odnajdzie się w nowym miejscu.
Sumiko - bardzo oryginalne imię - podoba mi się. Podoba mi się także synchron Amisi I Kayrona oraz czarne stopy Hokusia. Życzę ślicznej Anielci podobnie szybkiej piłki.
OdpowiedzUsuńTo teraz trzymamy kciuki najmocniej jak się da za szybko adaptację Kociuni :D...
OdpowiedzUsuńWitam po małej przerwie (cudowny słoneczny weekend w Krakowie:) bardzo sie cieszę , że ta malutka kocia istotka, która od razu skradła moje serce, znalazła juz swój domek:) Też się tego domyślałam, czytając komentarze :):) Życzę malutkiej i nowej rodzince wszystkiego najlepszego, trzymam kciuki :):):) Imię bardzo mi się podoba:) Będę zaglądać do Anais w oczekiwaniu na nowe wieści i zdjęcia :) Agnieszka z Lublina
OdpowiedzUsuńsumiko....sumiko...imię bardzo melodyjne. niech ci się wiedzie, słodka koteczko. masz cudowny dom:)
OdpowiedzUsuńDużo szczęścia dla Sumiko i nowych Dużych :-))
OdpowiedzUsuńTo ważne, żeby zostać porządnie przekazanym! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna wiadomość. Złotooka Sumiko to kolejny Twój cud!
OdpowiedzUsuńAż mnie przytkało rano z wrażenia i trzymało do tej pory! SUMIKO - PRZEPIĘKNIE i bardzo pasująco do orygininalnej urody, ogromnie się cieszę, same dobre wieści. na ostatniej fotce z uszkami podniesionymi:-). Pochwalę, że w weekend mój pralniowy tymczas po 3 tygodniach rekonwalescencji znalazł domek i to bardzo mi bliski - u mojego Teścia.:-) . życzę Sumiko żeby była najszczęśliwszym kotem na świecie i żeby dawała przy okazji radość wszystkiemu co otacza - pozdrawiam serdecznie, Ciebie Gosiu, Anais i jej Mamę :-) Agnieszka z Białej
OdpowiedzUsuńZ Krainy Cudowności zasyłamy Sumiko dużo dobrych życzeń ..z takim imieniem to jak z piosenką a nie wiem czemu kojarzy mi się z Filipinkami ...Sumiko - kiciamy i łapciamy..
OdpowiedzUsuń