Strony

niedziela, 19 stycznia 2014

Dziękuję za Miękinię!

Mam bardzo dobre wieści!
Nasza akcja w celu pomocy kotom z Miękini przyniosła już wspaniałe owoce. 
Poczytajcie tylko.

Po pierwsze Wasza pomoc sprawiła, że najpilniejsze potrzeby kociej bandy czternastu kotów + jednego malutkiego pieska zostały zaspokojone. Zwierzaki mają co jeść, a przede wszystkim ostro ruszyła operacja badania, leczenia, odrobaczania,  odpchlania i  kastracji. 


Cytuję Kamilę, która napisała wczoraj na FB:

W dniu dzisiejszym (18.01.2014) dzięki pomocy Pana Roberta udało się zawieźć 7 zwierząt do weterynarza we Wrocławiu. 5 kotek zostało wysterylizowanych (2 czarne, 2 bure i rudo-biała), a Góral (czyli długowłosy kocurek) miał pobraną krew (jutro wyniki). Odnaleziona rudo-biała kotka w domniemanej ciąży na szczęście nie była kotna. Do Wrocławia zabrana została również sunia i niestety okazało się, że ma raka (dużego guza na brzuchu). Konieczne jest prześwietlenie klatki piersiowej w celu sprawdzenia, czy nie ma przerzutów na płuca. Jeżeli nie, to będzie musiała być poddana operacji usunięcia guza. Jeżeli przerzuty będą, to trzeba będzie zapewnić jej godziwe, bezbolesne dalsze (pewnie krótkie już) życie. Jakby problemów było mało, to okazało się, że kotów jest nie 13, a aż 14... Czarno-biały kocurek był schowany w wersalce.


Już się pewnie domyślacie, że "pan Robert" to znany Wam już MójCiOn. :) Psineczka jest przeurocza. Grzeczna, pogodna, trzymająca się człowieka. Mimo że Martę widziała dopiero drugi raz, bez żadnych oporów, a wręcz chętnie, wsiadła do samochodu.


Asystowała potem podczas badania Górala - długowłosego kota w typie maine coona. Kotek miał pobraną krew. Jest podejrzenie, że ma chore nerki.


Jakie on ma długie wąsy!!
Wygląda jak siedem nieszczęść...



Psineczka niestety też jest chora. Ma guza na listwie mlecznej. Czekają ją dalsze badania, a potem może i operacja.




Aż pięć kotek zostało wysterylizowanych! Wszystkie zabiegi odbyły się za darmo dzięki wsparciu lekarzy. Trzeba było zapłacić tylko za badania krwi Górala, za resztę, czyli badanie manualne suni i Górala, pan doktor nie wziął pieniędzy.



Marta wykorzystała ponarkozowe otumanienie kotek i wyczyściła im uszy, poobcinała pazurki, usunęła kamień z zębów. Niesamowicie sprawna dziewczyna.







Dzięki Waszej pomocy na pierwszy rzut kupione zostało:
48 kg suchej karmy Smilla,
36 puszek (400 g) karmy Smilla,
25 l żwirku Benek (najtańszy na Zooplus).


I jeszcze podsumowanie, które dostałam od Kamili przedwczoraj:

Doraźne, małe podsumowanie wydatków Marty na kotki w Miękini.
Krople do oczu Tobrex: ok 25 zł, Gentamycyna: ok 10 zł (niestety słabo działa). Całe opakowanie kropelek (czyli 5 ml) starcza na jedną wizytę u tych kotów. Marta zakrapia im Tobreksem; już dwa opakowania poszły, jutro kolejne i w niedzielę zejdzie czwarte (czyli 100 zł w 4 dni za same krople).
Antybiotyk (penicylina): już kupiła całą buteleczkę (60 zł). Powinno starczyć na dokończenie nią kuracji.
Orydermyl (maść na świerzb w uszach): ok 80-100 zł (ze 2-3 potrzebne są na bank - może więcej - nie wiem. :/ Na razie dostała od znajomej pół opakowania na pierwsze smarowania).
Karma: zawiozłyśmy już tam trochę własnej suchej i mokrej - ok 100 zł.
Już poszło ponad 300 zł (Marta jeszcze środek na odrobaczenie kupiła i podała wszystkim wczoraj, ale nie wiem, ile kosztowało).
Jutro badania krwi: 50-100 zł (kwestia, jakie będzie trzeba zrobić długowłosemu puchatemu kocurkowi). Mój dopisek: wyszło 60 zł.

Marta dostała już pierwszą przesyłkę od Anny P. z psią karmą - parę kg firmy Hills oraz 15 l żwirku Cat's Best :-) z liścikiem, że w drodze druga przesyłka z kocią karmą. : ) Marta śle podziękowania!!!!! : )


O tym, ile zebraliśmy ziarnko do ziarnka, poinformuję Was w prywatnych mailach. 
Naprawdę jest się czym chwalić, jest za co dziękować, a przede wszystkim wszyscy możemy być dumni, że dzięki nam dzieje się wiele dobrego. Nie dość, że zwierzęta są w końcu najedzone, to są już leczone, ogłaszane i np. jutro dwa koty jadą do DT, więc do opieki będzie o te 2 mniej, a być może kolejny jeden pojedzie już do nowego, stałego domu! 

Wszystko to dzieje się wspólnym wysiłkiem 
nas, które wsparłyśmy groszem bądź przesyłką z dobrościami zwierzaki,
i MójCiOnego, który poświęcił wczoraj ponad pół dnia (od 8. do 17.) na wożenie, łapanie, trzymanie, odwożenie, słuchanie miauków i jęków, a to nie był ostatni raz,
i Kamili, która była tam, porobiła zdjęcia i ogłasza koty do adopcji, woła o pomoc, organizuje i czuwa, 
ale przede wszystkim Marty, bo to Ona wykonuje wielką pracę fizyczną, organizacyjną, medyczną nad ogarnięciem tego bałaganu i ogromu nieszczęścia. 
To oczywiście nie koniec, wciąż będzie się działo, a ja Was będę informować na bieżąco, na co zostało przeznaczone Wasze wsparcie. 

Ja, Kamila i Marta ogromnie Wam dziękujemy; dziewczyny były pod wielkim wrażeniem i stwierdziły, że FAJNE MAM TE CZYTELNICZKI!.

O tak, fajne! Wyjątkowe. Czadowe. Odjazdowe dziewczyny! Np. jedna z nich napisała do mnie tak:

Gosiu,
doszłam do wniosku, że z pomocą dla tych kotów czekać nie można. Z zakupem butów - jak najbardziej…:) W końcu szewc też musi z czegoś żyć.
W związku z tym już dzisiaj zamówiłam karmę dla kotów, miski i karmę dla psa.
Przesyłka powinna dotrzeć w następnym tygodniu do Marty.

I jak nie ronić łez wzruszenia? Takich liścików było sporo - czy treść:

Proszę o namiary, bo chcę pomóc.

nie jest równie wzruszająca?

I jak? Można? Można! Mamy siłę. Możemy. Działajmy! Radość w serca!


Tę piosenkę znalazłam wczoraj u Viki. Idealna! To dla Was. :)

PODPIS

Pytanie z ostatniej chwili: może ktoś z Wrocławia lub okolic ma do oddania wersalkę w dobrym stanie? Ta, która jest u tej pani, nie nadaje się już kompletnie do niczego.




71 komentarzy:

  1. Bardzo budujace sa takie posty i, choc to kropla w morzu potrzeb, pozwalaja miec nadzieje na poprawe losu chocby tej garstki kotow.
    Nie mam slow podziwu dla Waszego zaangazowania i poswiecenia dla tych biedakow. Dobrze, ze istnieja tacy Ludzie.
    Sciskam wszystkich kocich bohaterow :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie jesteś tu gdzieś blisko, zaraz bym cię zaangażowała w pomoc! :))

      Usuń
    2. Gdybym zyla w Polsce, dawno bym pomagala, a tu pomagam getynskiemu schronisku, bo cos przeciez trzeba robic.

      Usuń
  2. Ogrom kociego nieszczęścia w jednym miejscu ciągle porażający.
    Przy okazji lekcja z odpowiedzialności odrobiona, powtórzona.
    Co można z tym zrobić ? Ano, pomóc .
    Jak? Na różne sposoby - mamy szansę nauczyć się tu na tym blogu od najlepszych.
    Serdeczne uściski dla wszystkich, którzy wykonuję pracę u podstaw , nie licząc swojego czasu i zaangażowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomału, małymi kroczkami, ogrom nieszczęścia zostanie rozbrojony. :)

      Usuń
  3. Doświadczam tzw. ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony to krzepiące, a z drugiej wyć się chce. Może dla psiaka i smutnego kocurka z długimi wąsami nie jest jeszcze za późno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, rozumiem, i ja tak mam, choć wiem, że się dzieje, a to powoduje, że mam nadzieję i jest lżej. :)

      Usuń
  4. Miło jest czytać takie pozytywne posty. wszystkiego dobrego dla zwierzaków'
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wiedzieć, że jest nad duzo i że chcemy pomagać. Ale zastanowiło mnie jedno. Wiele z Was wysłało paczki z karma, żwierkiem. To są ciężkie rzeczy i za przesyłkę trzeba zapłacić sporo. Może lepiej zrobić przelew? Za te kilkanascie czy kilkadziesiąt złotych co idzie na paczkę mozna by kupić leki, zapłacić wetowi za badania itp. Co o tym myślicie?
    Pieknej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala D idealnie na to odpowiedziała. Przesyłka przeważnie od pewnej kwoty jest darmowa i warto z tego korzystać, ale rzeczywiście, jeśli jest inaczej, to szkoda tracić każdej złotówki na transport.
      Niedziela jest pochmurna, będzie piękna jak odstanę telefon w sprawie Młodego. Ten telefon od TEJ osoby :)

      Usuń
  6. To nie do końca tak…
    Przy zamówieniu na określoną kwotę (różnie w różnych sklepach) przesyłka jest za darmo.
    Poza tym, w sklepie internetowym ceny są niższe niż w stacjonarnych.
    Jeszcze jedna sprawa , jeśli osoba, do której wysyłamy karmę nie jest zmotoryzowana, to dostaje ją na miejsce . W tym konkretnym przypadku nie do końca tak jest, trzeba jakoś dowieźć tę karmę do Miękini.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Alu, stawiasz kolację! :)))))))))
      Zgadzam się z Tobą w 100% :)

      Usuń
    2. Oczywiście pomyślałam i o tym, ale napisałam z mysla o osobach które chciałyby pomóc, a nie są w stanie wydać "tej kwoty" z róznych przyczyn :)
      Może wpadniecie na kolację do mnie? Zapraszam :)

      Usuń
    3. Mój Dziadziu, w bardzo odległych, dobrych czasach jeździł z rodziną na niedzielne obiady do Lwowa (oczywiście, nie wiadomo ile razy był – może raz, ale wieść rodzinna niesie, e jeździł). Wobec tego przyjazd z Wrocławia na kolację do Rzeszowa też jest możliwy…)) Oczywiście na moje zaproszenie.:)

      Usuń
    4. Myślę, że możesz nam przysłać tę kolację przez pana kierowcę autobusu, hi, hi. :)

      (To jest ŻART!!)

      :)

      Usuń
    5. Przeraziłaś się, że mogę kolację wysłać przetartym już szlakiem ? …:)))

      Usuń
    6. :) Ja Ci powiem, Alu, że doskonale rozumiem zastrzeżenie przez Gosię, że to żart. Bo, jak mi się zdaje, z Tobą nie ma żartów. No ale wiadomo, taki Dziadzio w rodzinie - wszak to zobowiązuje. ;)

      Usuń
    7. Dokładnie! Z Alicją żartów nie ma. Już zniknęła, więc pewnie pichci wystawną kolację :))

      Usuń
    8. Jolu, mój Dziadziu był wyjątkowy a ja, niestety pod żadnym względem nawet do pięt mu nie dorastam. Ożenił się z Babcią, która –delikatnie mówiąc – urodą nie grzeszyła, a kochał swoją Franię nieprzytomnie i do starości okazywał jej czułość, na co Babcia reagowała słowami : „idź, idź,Ty stary wariacie” ...
      Sam był mężczyzną bardzo przystojnym, szarmanckim, z tych, co „z takim zgrzeszyć, to nie grzech”. a przy tym nie brak mu było ułańskiej fantazji, za co wszystkie wnuki go uwielbiały..:)
      Ale, zdaje się, odbiegłam od tematu.. Trudno, Gosia kiedyś zarzekała się, że jej blog jest uniwersalny a nie tylko koci więc, mam nadzieję , wybaczy moje „trzy po trzy”...:)))

      Usuń
    9. Ja nie znikam, pracuję od rana przy kompie (dzisiaj w domu) i prawie cały czas mam Cię „na muszce, Gosiu.
      Z pichcenia dzisiaj nici...
      Coś mi się wydaje, że z powodu tej "nasiadówki" odpadnie mi zaraz kręgosłup a końca nie widać..:)

      Usuń
    10. Jestem pewna, że i Gosi się takie "trzy po trzy" podobają. :)
      Fajny Dziadunio. Rozmarzyłam się. :)

      Usuń
    11. Taa, masz rację, Dziadziunio - marzenie!
      Bardzo lubię takie trzy po trzy. :)

      Usuń
    12. No, to jeszcze dodam, że po wielu latach okazało się, że mój pradziadek, ojciec mojej Babci sporządził umowę , w której zobowiązał się zapisać połowę młyna mojemu Dziadziowi, pod warunkiem, że ten ożeni się z jego córką a moją Babcią.
      Ojciec, który tak bardzo nie wierzył, że jego córkę można pokochać bez połowy młyna…:)))

      Usuń
  7. A ja tym razem nie będę emocjonalna, tylko pozwolę sobie na pewne do bólu pragmatyczne, ale chyba istotne spostrzeżenie. Otóż uważam, że takie sprawozdanie niemal na bieżąco z przeprowadzonej akcji, w tym także rozliczenie i zakomunikowanie osobom, które się przyłączyły do akcji, co zostało kupione, wykonane itepe, jest doskonałym sposobem na to, by utwierdzić pomagających w tym, że środki, które przeznaczyli na deklarowany cel, zostały przeznaczone zgodnie z zamierzeniem. To powoduje, że człowiek chętniej odda być może nawet ten biblijny wdowi grosz, bo pocieszy go myśl i pewność, że nie został on dany w próżnię.
    Ja tym razem nie przyłączyłam się do tej pomocy ("wybryk" Leśnej w połączeniu z moim brakiem przewidywania pewnych sytuacji spowodował ostatnio spore uszczuplenie w naszym budżecie), jednak teraz myślę, że warto choćby symbolicznie wesprzeć taką akcję. Symbolicznie, czyli nawet najmniejszą możliwą kwotą. I nie żebym nie ufała osobom przeprowadzajacym akcję przed umieszczeniem sprawozdania. Jednak ono oprócz zasygnalizowania, że pieniądze są wydawane zgodnie z przeznaczeniem, uzmysławia także to, jak duże są to koszty i jak wielkie są potrzeby w takich sytuacjach.
    Zatem i ja coś dorzucę do Miękini. Ktoś jeszcze? :)

    PS. Przez dłuższą chwilę przyglądałam się zdjęciu Marty, na którym trzyma kudłatego kocurka i za cholerę nie mogłam się połapać, jak on się wokół niej pozawijał. W końcu jednak starcza ślepota nieco ustąpiła i pozwoliła skonstatować, że to, co brałam za ogon kocurka, jest "futerkiem" kurtki Marty. :D

    PS 2. Podziw i podziękowanie Wam wszystkim, kochani. :)

    PS 3. I jeszcze coś: miałam dziś sen bez wątpienia spowodowany akcją w Miękini. Jeszcze nigdy nie śniło mi się tyle kotów naraz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, uważam, że każda złotówka jest ważna.
      Jeśli każdy wspomoże kilkoma złotówkami to naprawdę będzie moc.

      Usuń
    2. Dziękuję Jolu, że doceniłaś moje starania, aby pokazać jak bardzo przydaje się Wasze wsparcie.

      Co do snów, to wyobraź sobie, że i MóCiOnemu i mnie śniły się koty! W obu naszych snach rozmawialiśmy z nimi. Kot ze snu Roberta poinformował go co się dzieje w pokoju obok, a potem robił sztuczki polegające na żonglowaniu kubkami, które trzymał na głowie. Na uwagę, że się popisuje zawstydził się i spuścił główkę (kubki nie spadły). :))
      Kot z mojego snu był jakiś niewyraźny i poradziłam mu, aby zażył ze 2 magnezy. :) Martwiłam się, jak on to połknie, ale okazało się, że połknął bez trudu, podziękował i poszedł sobie. :)))

      Usuń
    3. Powinnam zrobić kopiuj, wklej łącznie z PS 1 i P.S. 2:)
      ale co by zaoszczędzić miejsca pod kolejnymi wpisami piszę tylko, że szybko się przyłączam:)

      Usuń
    4. Bardzo się cieszę z takich wpisów -co , gdzie i jak (zwłaszcza zdjęcia super) - drobiazgowych wyliczeń nie potrzebuję, bo wierze Ance bezgranicznie:)
      I nawet jeśli te moje kilka groszy przydadzą się jedynie na puszkę to najważniejsze, że biorę udział w czymś tak wspaniałym:)
      Pozdrawiam serdecznie;))

      Usuń
    5. Gosiu, mój sen przy Waszych jest jakiś taki... niewyraźny... Hm, czy powinnam mu poradzić, żeby zażył z dwa magnezy? ;) Gęba mi się sama szczerzy do tych Waszych snów. :D Co do tego Twojego, to czy kot, który Ci się przyśnił, to nie był czasem ten znikający, z Cheshire, czy jak to się pisze? :)

      Buzkai. :)

      Usuń
    6. Ty, Viki, uważaj sobie! Sugerujesz, kurna, że ja zajęłam tak dużo miejsca i że teraz trzeba je oszczędzać? Phi! Mogłabym nagryzmolić jeszcze więcej, ale się powstrzymywałam z całych sił. :P

      :***

      Usuń
    7. Joluś, to ja zes wrodzonej skromności łosobistej nie chciałam zajmować powtórzonym komencikiem miejsca pod postem, więc mnie nie prowokuj, bo zaraz skopiuję Twój komentarz i go wkleję ;P

      Usuń
  8. Aniu bardzo bym prosiła o przesłanie mi adresu na który mogłabym wysłać parę złotych dla tych biedulek.Jestem trochę zapózniona bo przez parę dni nie miałam internetu a teraz uaktywniło mi się moje kręgosłupowe zwyrodnienie i ani przy komputerze,ani wyjśc,kupić,wysłać.Najporęczniej byłoby wesprzeć pieniędzmi przez konto internetowe!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu niesamowite jest to co się tu dzieje, to co tu opisałaś. Jestem pod ogromnym wrażeniem!
    Jestem na bieżąco z postami, ale jakoś nie mam siły na komentarze.
    Czy można jeszcze słać pomoc? Będę mogła, ale dopiero w piątek.
    Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jesteś na bieżąco, co by to było, gdybym Ciebie straciła :((( Czas by było bloga zamykać! Moja największa gaduła. :)
      Pozdrowienia i dla ciebie, Sy :)

      Usuń
  10. Uśmiechałam się przez łzy czytając wpis, jestem pełna podziwu dla Marty, Kamili. A Męża to masz wspaniałego!!! A płakałam ze śmiechu czytając opis snów o kotach, a że moim "przekleństwem" jest bujna wyobraźnia, to widziałam to wszystko jakbym sama śniła... ten spuszczony łepek zawstydzonego kota i Twoja rada dot. zażycia aż dwóch magnezów dla poprawy zdrowia, i to podziękowanie:-) Nie mogę:-)
    Opowiem pewną historię która miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku i jak się okazało ma powiązanie pośrednie z kotami z Miękini. Z bankomatu miałam pobrać 50 zł a że bywam zakręcona to...wypłaconej gotówki nie zabrałam tylko poszłam do sklepu i jak do płacenia doszło to pobladłam. nie ma kasy w portfelu. Już raz miałam taką sytuację to po ok tygodniu wróciły na konto bo bankomat wciąga po 30 sek niezabrane. tym razem czekam i czekam nic. pomyślałam, ktoś podszedł a tu taka niespodzianka. Szkoda mi było trochę ale cóż, gapowe się płaci. W dniu kiedy ukazał się post o kotach z M. poprosiłam Ciebie o nr konta. Styczeń wiadomo najdłuższy miesiąc w roku od wypłaty przed świętami:-) Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że przepadniętę 50 zł wróciło właśnie w tym dniu!!! pewnie jakiś bankowiec powie że rozliczenia kwartale w banku, ale ja wierzę w "Palec Boży" agnieszka z białej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę niesamowita i budująca historia! To znak jak nic. :))) Ale przecież, Agnieszko, Ty pomagasz już kotkom u siebie! Jesteś kolejną "fajną czytelniczką".

      A co tam, niech mi zazdroszczą! :))

      Usuń
  11. Ja już zamówiłam... jutro pewnie dotrze do Kamili...
    Dobrze, że jesteście... Niezwykle się cieszę, że rafiłam na ten blog a później udało mi się poznać Was osobiście...
    Czułam wcześniej a teraz już wiem na pewno, że to co robicie to ciężka i emocjonalna praca...
    Buziaki i miziajki dla Młodego... dla reszty futer oczywiście też

    ahaaaa...
    Ja mam wersalkę... tyle, że... wiesz gdzie ja mieszkam... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może udałoby się puścić zapytanie facebookiem czy ktoś większym autem/busem mógłby przewieźć?

      Usuń
    2. Kasiu, Młody został wypuszczony na dom i zaaklimatyzował się błyskawicznie. Ze wszystkimi żyje w zgodzie, a z Hokim tak szaleją, że nie nadążamy głowami obracać za nimi! Co jakiś czas zabawa przeradza się w bitwę, w końcu to dwa kocury w jedny wieku - niezbyt dobry pomysł. :)
      To najszybciej przystosowujący się kot, jakiego widziałam!

      Usuń
    3. Powiem to Kamili, niech ogłosi na FB, ale chyba dopiero jak Kasia wróci do kraju.

      Usuń
    4. noo raczej tak - znaczy po moim powrocie ;-)))
      Wiem,wiem, że Młody jest bez problemowy i pomimo, że żywiołowy to grzeczny i tulaśny...
      Tym bardziej ciężko mi się pogodzić z decyzją pani, która go oddała... :(

      Usuń
  12. Aniu,dzięki za adres,zaraz wyślę trochę wsparcia .Pozdrawiam najcieplej z baaaardzo zimnych Suwałk.D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas też robi się zimniej, brrr, ale gdzie tam nam do Suwałk!

      Usuń
  13. Hehe ;) a propos kocich snów, to też się podpinam. Paczka do Miękinii się zbiera. Za tydzień ją zawiozę , więc gdyby ktoś chciał skorzystać z podwózki to zapraszam. Z doświadczenia zbieraczki wiem, że warto namówić znajomych aby kupili po puszcze karmy przy okazji zakupów i po tygodniu zbiera się z tego pokaźna paczka, a nikomu portfel od takiej jednej, dwóch puszek się nie uszczupla ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł. Powiem u mnie w pracy. :)

      Usuń
    2. Ja bym się dorzuciła, w dni robocze pracuje przy Oławskiej do 16tej, ale poza tym jestem pod Wrocławiem niestety. I to nie od strony Mikini
      Mam paczkę żwirku i 1kg Bozity suchej. Chętnie oddam, zawsze to kilka zł to przodu..

      Usuń
    3. Barbarko, napisz mi maila bo mi to ucieknie. Cos wymyślimy.

      Usuń
  14. serce rośnie :) dla Marty i TwójCiOnego Roberta ogromny podziw, najtrudniejszą rolę mieli!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm, a jednak tak całkiem bez emocji to nie mogę... Teraz dopiero pooglądałam zdjęcia dokładnie i w zbliżeniu, i jakoś jeszcze bardziej dotarła do mnie ich treść. A ta sunieczka w torbie na przednim siedzeniu mnie rozbroiła zupełnie. I w ogóle ona wygląda na taką przylepkę - wszędzie łazi za tymi swoimi kumpelkami-kotkami i za Martą.
    No a Marta to już w ogóle - co za kobieta!
    Uściski! Trzymam kciuki za Was, kochane człowieki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś jak zwykle bardzo spostrzegawcza, Jolu. Ta sunieczka umościła się w torbie i wygrzewała na słoneczku. Z obcymi ludźmi! Bez stresowa, kochana psinka!

      Usuń
  16. chapeau bas dla pana Roberta, Marty, Kamili, Anki Wrocławianki i dla WAS wszystkich !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się przedstawisz? Wystarczy imię. Nie lubię nie wiedzieć z kim rozmawiam.

      Usuń
  17. I ja jestem pod ogromnym wrażeniem, łzy ocieram i chcę pomóc, bo jakaś kasa mi wpłynęła niespodziewanie. Poproszę tylko o namiary. jola z :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Brak słów .... wielka praca .
    Chętnie się przyłaczę jak mogę .
    A moge zamówic dla zwierzaczków co nie co w Zooplusie, powiedzcie tylko co jest potrzebne i gdzie skierowac dostawę ...?
    Jestescie wspaniałymi ludźmi ....
    Pozdrawiam i kciuki za zwierzaki trzymam:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już do Ciebie piszę. :) Dziękuję!

      Usuń
    2. Mój skromny wkład w ratowanie zwierzaczków dojedzie do Ciebie w tym tygodniu ....

      Usuń
  19. Kochani Blogerzy,
    Może warto, by każdy z nas napisał notkę z linkami do 2 postów o Miękini, bo zapewne nie każdy Wasz czytacz jest jednocześnie czytaczem Anki. W ten sposób info na temat tej dramatycznej sytuacji szybciej dotrze do większej ilości osób .
    Ja w każdym razie już to zrobiłam.
    Jutro poniedziałek, spotykamy się w pracy ze znajomymi, może i oni coś dorzucą do Waszych skarbonek ? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu jeżeli można wpłacać pieniążki na konto bankowe, to proszę podaj mi je. Chcę też pomóc. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wersalki nie mamy ale się cieszę że tyle dobrego razem potrafimy zrobić. :) Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, dziękuję ci za to, że jesteś tego częścią.

      Usuń
  22. Wróżka, czy co? ;) Zapraszam Cię do przeczytania mojego ostatniego postu :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Gosieńko - wysyłam serdeczne uściski dla Ciebie, Marty i Roberta :-) Jesteście super!!! Cieszę się, że Twój apel spotkał się z takim pozytywnym odzewem. Mocne kciuki za sunię i te zabiedzone futrzaki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ta wersalka jeszcze potrzebna? Bo mogę jedną sprezentować, ale warunek, że jutro już musi być zabrana z Kątów Wr. Trochę późno tutaj zajrzałam.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)