Strony

środa, 6 listopada 2013

Żyjemy

Przeżyliśmy noc. 
Napiszę potem więcej, bo zaraz kolejne karmienie.

Wybaczcie, że komentarze są wyłączone. Nie mam na to siły ani odwagi, żeby je czytać. Jestem już jednocześnie przesądna i realistyczna do bólu, a z moim dzieciństwem skończyłam raz na zawsze, jakkolwiek to brzmi. 
Widzę po statystykach, że umieracie z niepokoju, że kibicujecie w sercach nakrapianej kruszyneczce.
Dziękuję.

10:20
Kropeczka jest karmiona co 2 godziny ciepłym kocim mleczkiem, leży na poduszce elektrycznej, ma masowany brzuszek. Nie chce ssać, ale to chyba wina złych smoczków - wciąż szukamy z Kasią idealnego. Maleńtas najpierw zjadał 2 ml, a na ostatni posiłek wciągnął już 4. Nie ma się co cieszyć, wciąż czeka na niego milion niebezpieczeństw. 
Szukamy kociej mamki, takiej, która urodziła najdalej dwa tygodnie temu i karmi swoje dzieci. Na razie nie ma.

Te żółte ślady na białej szmatce to najpiękniejsze żółte ślady na świecie: po kocinkowych siuśkach. Siusia, a rano po masażu zrobił całkiem już dużą kupkę.


Dziękuję za wszystkie linki i Wasze historie. Wszystko to się ogromnie przydaje. 
Zaraz zmieni mnie Kasia, a ja będę mogła pójść na trochę do pracy, choć najchętniej nie odchodziłabym od niego na krok.

13:10
Zgłosiła się pani, której kotka brytyjska tydzień temu urodziła 4 kocięta. Kotka jest w superkondycji, ma mnóstwo mleczka, dzieciaczki są już dwa razy większe niż po urodzeniu! Kasia uzgadnia z lekarką, jak to zrobić - czy dziś już spróbować jej podrzucić kropeczkę, czy to za częsta zmiana pokarmu i czekać do jutra (podobno tak byłoby lepiej - tak mówiła inna wetka). Jeśli dziś, to natychmiast będziemy działać. Nie cieszę się, nie mam nadziei, nie pozwalam sobie na nią. To wszystko jest moja wina. Mogłam wcześniej zauważyć, że Zoya nie ma pokarmu, mogłam wcześniej zacząć działać, a teraz ten śliczny maleńki szaraczek nie żyje i nic tego nie zmieni. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie zmieni tego milion Waszych maili, więc, proszę, nie piszcie na ten temat.

14:10
Dziś ok. 20. spróbujemy podrzucić Kropeczkę mamce. Jeśli ta drobina dotrwa do tego czasu oczywiście. Próba będzie trwała do godziny i jeśli po tym czasie kotka nie przyjmie maleństwa, to wrócimy do karmienia sztucznego. 



17:50
Zgłosiła się druga pani, która ma kotkę karmiącą swoje dziesięciodniowe dzieci. Jeśli nie wyjdzie dzisiaj z tą pierwszą, to pewnie spróbujemy jutro z drugą. 
Nie podoba mi się, że nasza drobinka jest taka niespokojna, wierci się, piska... Nie podoba mi się to.

19:00
Za pół godziny jedziemy. Gdy wrócę, napiszę, jak poszło. To drugi koniec miasta. Jak ja go tam zostawię... Obym go mogła zostawić, bo nowa mama zajmie się nim lepiej.


22:08
Jestem w domu. Sama. Nie mogło pójść lepiej! :) Napiszę więcej za jakieś 20 minut, muszę zrobić sobie herbatkę. Włączam komentarze.

     Herbatka. :)

22:25
Niezastąpiona Kasia, dzięki której przeżyłam całą tę sytuację w nie najgorszym stanie, przyjechała kolejny raz wieczorem, aby być ze mną przy próbie przekazania maleństwa mamie zastępczej. Zapakowałyśmy Kropeczkę w pudełko wyłożone kożuchami na termoforze, z góry przykryte polarem. Nagrzałam powietrze w aucie do 26 stopni. Kasia własną dłonią całą drogę kontrolowała, czy nie jest małemu za gorąco bądź za zimno. Obie byłyśmy bardzo przejęte. 
Na miejscu okazało się, że kotka-matka jest akurat poza gniazdem, więc pani Ania (która zareagowała na apel o pomoc na FB) szybciutko podłożyła naszego maluszka do pudełka z czterema małymi, dziesięciodniowymi kotkami brytyjskimi, które przy naszym szczurku wyglądały jak niedźwiedzie. :) Maluszka maznęłam leciutko masłem. Kotka-matka zaniepokoiła się, co się dzieje z jej dziećmi, wskoczyła do pudełka, my wszystkie zamarłyśmy w oczekiwaniu na to, co będzie, a ona zaczęła go lizać! Bardzo troskliwie się nim zajęła, wylizała mu brzuszek, główeczkę i dupinkę i... nastawiła cycuszki do karmienia! Maleńtas, który cudownie wyglądał wśród niebieskich miśków, zaczął szukać cycusia, szukał i szukał, pierdołka jedna, i nie mógł znaleźć. My już zaczęłyśmy się podłamywać, wtedy nagle przyssał się! O rany! 

Najwyraźniej jednak cycuś został niedawno opróżniony przez nowe rodzeństwo, bo mały denerwował się, że niewiele mu leci. Wtedy kotka przewróciła się na drugi bok i przygarnęła go do świeżego, pełnego cycuszka. :) Od razu chciał to wykorzystać braciszek, ale pani Ania oderwała go od tego źródła dobroci i przystawiła naszego szczurka.
Łaciatek trochę znowu miał problem, by dobrze cycusia chwycić, ale kiedy to w końcu nastąpiło, przyssał się tak mocno, że prawdziwa pijawka by się nie powstydziła. Kocica wciąż ignorowała własne dzieci i z wielką troskliwością dbała o podrzuconą jej sierotkę, przysuwała ją do brzuszka łapką i wylizała całe ciałko.

Zostawiłyśmy wiec naszego maleńkiego podopiecznego w dobrych rękach,  choć Kasia płakała całą drogę do domu, trochę ze szczęścia, trochę ze zmęczenia, trochę z niepokoju...

Właśnie przed sekundą dostałam SMS:
Pani Gosiu, kropeczka pięknie ssie mleczko od przybranej mamusi, sama znalazła sutek i wspaniale sobie radzi, bardzo chce żyć, a my jej pomożemy. Mamusia bardzo o nią dba.

:))

Nie ma jeszcze co obwieszczać sukcesu, bo wiele może się wydarzyć, ale nowa mama już swojego przybranego dziecka nie odrzuci. To niezwykle troskliwa koteczka.

Kocia mama jest bardzo płochliwa, denerwowała się obecnością Kasi i moją, nie mogłyśmy podejść bliżej, za nic nie chciałyśmy jej stresować; było tam też dość ciemno, nie mam więc dobrych zdjęć, ale zaraz Wam pokażę to, co mam.









Oczywiście ta biała plamka w kropeczki to nasze maleństwo.

Jestem ogromnie wdzięczna pani Annie, że zareagowała na apel o pomoc, ale o tym napiszę już jutro.

Zmęczona jestem, wypiję herbatkę i idę lulu. :)


PODPIS

51 komentarzy:

  1. Kamień z serca :))
    Jezu jak się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uffffffffffffffffff teraz pozostaje tylko trzymać kciuki, żeby los była dla Kropeczki łaskawy, Wy zrobiłyście co się dało!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty chcesz mnie wykonczyc! Tak na raty pisac! Poryczalam sie ze szczescia, wszystko wyglada, ze jest na najlepszej drodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlocham jak nawiedzona! I tak bardzo sie ciesze, jestem naprawde szczesliwa i pewna, ze wszystko dobrze sie skonczy. Musi!

      Usuń
    2. Panterko, więcej nas tu takich... nawiedzonych. Bo też to takie nawiedzone miejsce. ;)
      Uściski.

      Usuń
  4. O jejuńciu!! ale super!!:)
    czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co rusz to lepsze wieści:))))
      Jesteście wielkie dziewczyny!! Całym sercem to czuję!!:)
      Świetnie musi kropeczka wyglądać wśród tej swojej przyszywanej rodzinki:))

      Usuń
    2. Cudne rozczulające zdjęcia po takich zawirowaniach:)
      Spokojnego snu Gosiu:))

      Napiszesz jutro jak Zoya się miewa?

      Usuń
    3. Właśnie, zapomniałam dziś napisać. Napiszę już jutro. :)

      Usuń
  5. Ojejejejjj, normalnie oczy mi się pocą!! Cudne wieści, miałam iść spać, ale czekałam na wiadomości. No to czekam jeszcze na ten cd. Dokonujesz cudów, Anko Wrocławianko. Oj, kamień z serca... Uffff...

    OdpowiedzUsuń
  6. :)
    czekam na ciąg dalszy, ale już wiem, już czuję, że jest bardzo dobrze :)
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zasłużyłaś na całe wiaderko, co ja mówię, na WIADRO herbatki ;)
      i to przez cały następny tydzień;P

      Usuń
    2. ha! co odświeżę, to nowy dopisek :)
      coś czuję, że do 1-szej w nocy posiedzimy ;PPP

      Usuń
  7. Łał... zaglądam po raz tysięczny i wreszcie... nagroda ;-)))
    tak się cieszę, no ;-)))
    Jesteś wielka, wariatko, obie z Kasią jesteście... i nie mów mi, że nie!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Siem ciesze Gosianko :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, muszę bo inaczej się uduszę napisać. Masz wieeelkie serce i dobroć bez granic dla naszych Braci Mniejszych:) Serdeczne serdeczności dla Ciebie ode mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to maleństwo pasuje do towarzystwa:) Nazwałam go dla siebie Phil, od pudełka Philips, które jest dla niego przystanią;) Niech mu się darzy! Niesamowita jesteś, wiesz?

      Usuń
  10. matko kochana, czwarty zawał mam murowany przez dzisiejszy dzień! ale jestem szczęśliwa . Twoje serce jest wieeeeeeeelkieeeeeee!!!
    serdeczności cała moc dla ciebie i panterkowego kociny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejku spać nie mogę z tego wszystkiego. ja chyba mam jakiegoś hopla . ryczę i ryczę. ze szczęścia:)))

      Usuń
  11. Bardzo, bardzo się cieszę. Z niepokojem wyczekiwałam wiadomości i trzymałam kciuki, by były dobre. Też mi się oczy spociły - dziś już nie pierwszy raz.
    Gossala

    OdpowiedzUsuń
  12. widzisz, 39 nas tu "sępiło" czekając na wieści, wreszcie możemy i my iść spać! spokojnej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. aż wstrzymałam oddech. bądźmy dobrej myśli, idzie ku dobremu (mówię szeptem, żeby nie zapeszyć).
    a taką herbatkę to ja mogę całymi litrami ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju, jakie niedźwiady przy tym maluszeniu naszym... A ono takie światełko w tym gniazdku. :)
    Jedz i rośnij, Kropeczko, tyle istot się o Ciebie troszczy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zejdę na zawał, cały dzień zaglądam i trzymam wszystkie palce zaciśnięte za maleństwo!
    Dziewczyny, jesteście wielkie!
    Zoja...przez -j- :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekałam na taką wiadomość :) trzymam kciuki nadal mocno za Kropeczkę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Uff!!! Zaglądałam dziś kilkanaście razy, ciągle z niepokojem; cieszę się, że przybrana mamusia nie odrzuciła kociaczka. Oczywiście jest to optymalne rozwiązanie.
    Ja też dziś kilka razy miałam łzy w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  18. I popłakałam się :)... Ech..., a jak Ty się musisz czuć... Oby maleńtasowi się już teraz udało :)... Mieć za braciszków misiaczki brytyjskie to nie byle jaka sprawa :D... :). Uff!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko prawdziwej mamie pewnie za nim smutno :(... Czy nadal taka nerwowa? Szuka dzieci?

      Usuń
  19. Też się cieszę i cosik mi się oczy spociły:)))Dzięki za spokojniejsze wiadomości i spokojnej nocy:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ty dziewczyno masz w sobie tyle siły i determinacji, że chyba jakaś nagroda się należy. Mam nadzieję że będzie to życie tej kruszynki. Chyba mogę już iść spać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafnie to ujęłaś, Ewo.

      No i rzeczywiście możemy chyba iść spać.
      A najbardziej to Gosia i Kasia niech idą. Odpocznijcie, dziewczynki.
      :*

      Usuń
  21. popłakałam się
    dzień pełen strasznych wieści, osobistych
    a tu taki piękny rezultat milości!!!
    poryczę sobie jeszcze z emocji, caly dzien śledziłąm co i jak

    OdpowiedzUsuń
  22. Brytyjskie mleczko bardzo pożywne.Bidusia malutka - wola życia w niej wielka. A mój dla Ciebie podziw i szacun największy.

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowne wiadomości!
    Katarzyna3

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana Gosiu, jesteś dobra, mądra, cudowna. I pamiętaj zrobiłaś wszystko najlepiej, jak mogłaś.
    Nic nie jest Twoją winą.
    Za Kropeczkę modliłam się już i jeszcze będę.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  25. :)))
    podziw za walkę i kciuki za sukces.

    OdpowiedzUsuń
  26. Gosiu, spokojnych snów po tym jakże trudnym dla Ciebie dniu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ryczę z radości :)
    To mogę już iść spać :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Matko Święta!... Jak się cieszę! Przeogromnie!

    OdpowiedzUsuń
  29. i jeszcze napisz jak zojka, bo nic o niej nie wiemy.

    OdpowiedzUsuń
  30. Rano a tu tak wspaniałe wieści :)))))
    Jestem w pracy i ryczę, z radości :))))) ludzie pomyślą, że niezrównowazona jestem he he
    Jezuu jak się cieszę :))) słów brak
    Nadal trzymamy kciuki :)))

    :* :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Trzymam kciuki i bardzo się cieszę, że wszystko jest na dobrej drodze

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniałe wieści! Nie wiedziałam, że takie przyjęcie obcego dziecka i to jeszcze tak bardzo różniącego się od własnych, jest w ogóle możliwe!
    Dużo sił i wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  33. Odetchnęłam...kciuki nadal trzymam....

    OdpowiedzUsuń
  34. Sekundowałam Wam... strasznie się ciesze,że poszło dobrze, co dalej czas pokaże ale mam nadzieję, że maluszek będzie miał wspaniałą mamę i rodzeństwo z którymi będzie mu pysznie i ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
  35. ale się poryczałam....uczmy się od zwierząt! A Was Drogie Panie PODZIWIAM!!!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)