Życie pozablogowe to nie tylko cudowne spotkania, to wciąż niezmiennie niespodzianki, które płyną ciągłym strumyczkiem wprost w me ramiona. :)
Dostałam prześliczną, misterną, własnoręcznie zrobioną zakładkę do książki od Agai. Nie spodziewałam się jej, więc tym bardziej mnie ucieszyła. To jest spontaniczne podziękowanie za wygrany u mnie certyfikat za udział w klasówce o Irlandii. Bardzo dziękuję.
Nie muszę chyba mówić, że jestem sentymentalna, więc taka zakładka staje się od razu cennym przedmiotem, który będę szanować i hołubić.
I kolejna niespodzianka. Wracam sobie, niczego nie przeczuwając, do domu, a tu paczka na stole! Robię gorączkowy rachunek sumienia, co znowu kupiłam pod wpływem jakiejś chwili, ale wychodzi mi na to, że ostatnio jestem powściągliwa i nierozrzutna. Otwieram, a to znowu niespodzianki od blogowej koleżanki!
Krysia, zwana Opakowaną, nadesłała mi swojej roboty kuchenne łapki.
To najpiękniejsze łapki na świecie! Straszszsznie mi się podobają! Wymarzone przeze mnie, z tygryskami, czyli kotkami. Wie ta dziewczyna, co lubię najbardziej. :)
Przyszły też w samą porę, bo szczerze nie cierpiałam już tych starych i polowałam na jakieś ładne w sklepach.
Dostałam też kotka - bardzo urokliwy CiOn. Zamieszkał w kuchni przy ekspresie do kawy.
No i jeszcze jeden przedmiot, kompletny odjazd - domek dla Cipiptaszka! Czy ten chłopak wie, jakim jest celebrytą?! Dostaje nawet prezenty. Jak nic, muszę brać się za kolejne jego przygody. Nie wiem, czy zadowoli się domkiem, w końcu szuka maleńkiego postumenciku... Zobaczymy, co na niego powie. :)
(Ponieważ pewnego dnia wpadłam na coś, co, uznałam, jest stworzone dla Ciebie, droga Krystyno, to spodziewaj się, że zemsta będzie okrutna i najdzie Cię w momencie niespodziewanym, żebyś też przeżyła te silne emocje, co ja! Niech nie tylko moje serce będzie narażone na tyle wzruszeń! Ooo!)
Tu mała próbka kolorystyczna. :) |
I jeszcze dwa ogłoszenia parafialne:
- Pantera będzie świętować trzecią rocznicę prowadzenia bloga. Ponieważ przypisuję sobie zasługę odkrycia Jej bloga dla ludzkości, nie może mnie, odkrywczyni, zabraknąć i przyznam się, że nawet już odpowiedziałam na trudne pytania wymagającej jubilatki. Wahających się zapewniam, że da się to zrobić! (Odpowiedzi nie zdradzę nawet na mękach, no chyba że ktoś mnie jakoś przekupi, he he...)
- 118 Mirabelka z bloga http://stopyzastyglewbiegu.blogspot.com/ przepięknie przedstawiła swoje zwierzaki. Koniecznie przeczytajcie:
A oto moje szczęścia, kochane i kochające.
Kama jest 11-letnią sunią, delikatną, mądrą, opiekuńczą i dostojną jamniczką. Zakochaną w Mżonku na zabój, jest więc jedyną panną, o którą nie jestem zazdrosna.
W wieku czterech lat przygarnęła do piersi (dosłownie i w przenośni) małego wtedy rudzielca Fijusia.Figaro ma teraz 7 lat i jest najbardziej leniwym kocurem, jakiego miałam okazję poznać. Przyjmuje niesamowite pozy i uwielbia drapanie po niemałym sadełku. Na „psik” lub kichnięcie odpowiada warknięciem. Jako adoptowany synek Kamusi myśli chyba, że jest psem. Gdy psy wychodzą na spacer, czeka, aż wrócą przed drzwiami.
Wirus, o którym pisałam TU - http://stopyzastyglewbiegu.blogspot.com/2012/11/wirus.html jest u nas od ponad roku i ma 2, może 3, lata, a ja zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wiele przeszedł i trzeba z nim postępować ostrożnie. Ma jeszcze swoje małe strachy, ale pracujemy nad tym, a blizna na szyi zaczyna być prawie niewidoczna. Codziennie patrzę mu w oczy i przepraszam go za to, że spotkał na swojej drodze złych ludzi. A on praktycznie nie schodzi z moich kolan.
Oto Kama, Figaro i Wirus:
Miłej soboty życzę wszystkim Czytaczom. :)
PS. Szykuję post o kolejnych szaraczkach - Baronie i Mannie, bo czas już na domek stały dla nich. Będę Was tradycyjnie gorąco prosiła o udostępnianie, szczególnie na FB, a jeśli to nic nie da, to potem na blogach. Pomożecie? :-)
to widzę, że i u Ciebie Róg Obfitości:)
OdpowiedzUsuńno i chyba pierwsza
no i chyba trzeba będzie Lulke dopisać :)
Miłego dnia, Aniu:*
Właśnie, koniecznie! Przyślij jakieś fajne zdjęcie Lulencji. :)
UsuńBuziaki
ok:)
Usuńteraz to już zupełnie inna Lulencja:)
sierść wyszła, weszła do odkurzacza, teraz sierść jest lśniąca, gładziutka i błyszcząca, taka do zagłaskania :)
No, wyobrażam sobie! Mam to z kotami, to radujące serce zmiany. :)
UsuńPrześliczne te łapki! I jak pasują (pewnie zgodnie z zamierzeniem Krysi) kolorystycznie do tej szafeczki obok! W ogóle świetne dostałaś prezenty:)
OdpowiedzUsuńPieski Mirabelki przemiłe, a kocur piękny! Jaki ma fajny pyszczek:)
Ninka.
Przyjrzałam się jeszcze raz pyszczkowi Figara - zupełnie jakby miał wąsy i bródkę!
UsuńNinka.
Zauważyłaś, Ninko, to co zapomniałam napisać, a myślałam o tym, że te łapki idealnie pasują mi do kuchni. Idealnie!
UsuńA kotem Mirabelki jest niesamowity z tym słodkim pyszczkiem. :)
Jak te łapki do garnków pasują do twojej komódki. Zwierzątka masz urocze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo pasują, Aniu.
UsuńTo nie moje zwierzątka. A tak prosiłam, nawet wytłuściłam: koniecznie przeczytajcie.
:)
O kurczę, jakie wspaniałe niespodzianki! Szczególnie zazdroszczę Ci tych łapek kuchennych, bo moje też są już brzydkie i zniszczone a sklepach nie mogę znaleźć nic ładnego. Zadziwia mnie to, bo w sklepach jest zatrzęsienie wszystkiego ale ładnych rzeczy jest deficyt.
OdpowiedzUsuńAnko, musisz wrócić do postów o 8 rano, bo brakuje mi ich przy porannej kawie!!! ;)
A Mirabelkowy Figaro ma boski pyszczek! :))))
Krystyno, słyszysz? Moja ulubiona komentatorka i adoptatorka kotów też by chciała takie. Da się coś zrobić? :)
UsuńMaskotko, dla Ciebie wszystko! Od jutra punkt 8.
Da sie zrobic, a po zapasowe wysylac bedziemy do Ori, bo ja dla niej, do sklepiku, zrobilam jakis czas temu (to to, co widzialas na google+ i stad masz te, co Ci sie podobaly :) ).
Usuńzamiaruje otworzyc sklep na etsy - z fartuszkami kuchennymi i lapkami. wiec poki co, to moge robic jak leci. Twoje sa tez pewnym eksperymentem wzorcowym...w zasadzie chodzilo i chodzi mi o to, zeby lapki NIE byly identyczne. we wzorach i materialam uzytych, wielkosc POWINNA byc pi razy oko podobna, hreherhre.
Maskotka - jakie korororory? mogom byc owocowe? jarzynowe? abstrakcyjne? kwiatowe? zwierzece? (mam kawalek materialu z matwa, co swieci w ciemnosci, ale to moj osobisty skarb, wiec nie daje i juz!!)
taki bedzie chyvba motyw przewodni tych fartuniow i lapek - owoce, warzywa, czajniki, etc etc.
O ja, serio? Zrobiłabyś takie dla mnie? :))))))
UsuńKorory? Wiesz ja wybieram zawsze kocie;) Ale jak nie kocie to preferuję raczej abstrakcję. Ja w kuchni nie mam w zasadzie koloru więc wszystko u mnie pasuje :)))
No pewnie! no to dobra, cos wykombinuje, nie wiem kiedy, bo u mnie nie ma planow 5letnich :P moze byc za 5 minut alibo 5 dni :))
UsuńPomozemy, oczywista, bo jak Ci nie pomagac?
OdpowiedzUsuńAnko, nie postarzaj mnie, to sie nie godzi w stosunku do zadnej kobiety. Moj konkurs rozpisalam na TRZECIA rocznice, a nie czwarta.
Piekne prezenty dostalas, chwalipieto jedna! Musisz czlowieka z nerw wyprowadzac i zazdrosc wzniecac? Twoja kuchenna mini-komodka wzbudzila moj nieklamany zachwyt, choc do prezentow nie nalezy i miala pewnie tylko sluzyc za tlo dla nich.
A w ogole to przyjemnego weekendu!
Oj tam! Akurat w prowadzeniu bloga to im dłużej, tym szlachetniej!
UsuńHa! Udał mi się niecny plan wbicia Cię w zazdrość i nerw, he he
Jubilatce - bukiet gozdzikow! nie wiem czy to sie jubilatka nazywa, jako wlascicielka blogu!...
UsuńMoże się nazywa jubiścielka, albo jubivianka - od blogovianka. :)
UsuńZwierzeta - jak zwykle - cud-ne! zwierzeta o Wielkim Sercu w ogole lapia trwale za dusze ludzka.
OdpowiedzUsuńpomozemy!
Uwaga - lapki, z niewiadomojakich (znaczy mozna sobie dopisac tu, jakich, hrehreher................) powodow nie nadaja sie do wyszarpywania rozpalonych do bialosci saganow z piecykow, sa dla dam o azbestowych paluszkach jakby co :P
zakladki do kssiazek sa zawsze potrzebne, nawet jak sie czyta kundelka/kindle'a :P pracowawszy krotko w bibliotece akademickiej bardzo onegdaj, ktos kiedys oddal ksiazke z zakladka...ktora byl wysmazony na krucho plasterek wedzonego boczku....
juz sie trzese, zdjecie marne (hrehre), wiec nie wiem czym mnie straszysz :).
Ale jak kolory, Twoje??
UsuńKrysiu, jeszcze raz dziękuję!
Z tą zakładką to świetna anegdotka, boczek... :)
wszystko, co niebieskie (wszelakie warianty, poza cieplym dziecinnym blekitem, bom w zasadzie zima, wiec jak jest wersja ciepla i zimna jakiegos koloru/odcienia, to mi lepiej w ZIMNIE (pisze brukowanymi literami, bo u nas parno to i mnie parno i uderza mnie moja wewnetrzna parnosc, wiec sie lepie i chwilowo marze o mrozie :P). Brazy straszne mi sa, ale przy pysku, na nogach np moze byc. kocham tez takie bardziej wybuchowe kolorki - pomaranczowy, czerwony, zolty (oczywiscie z czyms INNYM przy pysku, ale np bursztyny dobre sa, byle nie za brazowe...w sumie wszystko to zdrowy rozsadek jest z dobieraniem dodatkowego, badz wiodacego koloru. Wlasnie koncze prawie granatowy sweterek i zastanawiam sie jakie guziki dobrac, no bo przecie nie granatowe!!!
Usuńnei ma za co - cukiereczki zjedzone? nie wiem czy w PL sa one, dlatego wyslalam i sie zastanawiam czy sie w upale zlepily w jeden wielki glut czy nie.... jeszcze jest jedno cudo, ktorego w ojczyznie nie widzialam - crunchies (Cadbury's) i dalej nie wiem czy sa.
Cukiereczki pyszne, zjadłam sama, nawet nie dałam nikomu ani jednego! Proszę mi więcej nie przysyłać takich pyszot! :)
UsuńI po co mi ten wykład o kolorach skoro ja się grzecznie zapytowywuję czy te zna ZDJĘCIU ci pasują?! Zresztą, jak ci nie pasują, to i tak je dostaniesz, he, he
hrehrherhehrerhe, ale przynajmniej posluchalas wykladu :P
Usuńpoza tym ja, w normalnych warunkach, nie umiem krotko pisac....
No to zapytam po raz trzeci: czy te zna ZDJĘCIU ci pasują?
Usuń:)
Co za kobieta! ;D
gupie pytanie :PPPPP
Usuńclou: jakby nie, to bym cos powiedziala :P teraz udaje, ze nic nie wiem :)))
Wrrrrrr... :P
UsuńTe psie fotki mnie oczarowały.
OdpowiedzUsuńCudne!
A jakie historie wiążą się z tymi pieskami!
Usuńooo, takie niespodzianki są najlepsze:) takie rzeczy szczere od serca cieszą najbardziej:) a to nawet nie rzeczy a dzieła sztuki:) co do zwierzaczków na zdjęciach to są przesłodkie. A co do udostępnień to jasne, że pomożemy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję z góry, Izabelo!
Usuńale piękne prezenty dostałaś! :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńTe łapki idealnie pasują do Twojej kuchni. Bardzo miłe prezenty:)
OdpowiedzUsuńHistoria Wirusa bardzo wzruszająca:)))
Bardzo się z nich cieszę. Pozdrawiam, Haniu. :)
UsuńJesteś lubiana i doceniana - piękne cieszące prezenty. Zdolne dziewczyny.
OdpowiedzUsuńJak można zapisać się do rodziny?
Mam kilka kotów i żółwia.
O Virusie poczytam
Zosiu, zapraszam Cię gorąco. Wszystko jest:
Usuńtutaj > na samej górze. Na dole zresztą też. Czekam :)
Tak obsypana prezentami, to się zapewne czujesz jak Królowa :)))
OdpowiedzUsuńjakim czeba byc dobrym czuowiekiem, zebydostac TAKOM zakuadke!!!!
OdpowiedzUsuńrzeczywiście same dobre wieści:)
OdpowiedzUsuńA ja to miałam zaszczyt na własne oczy zobaczyć te skarby i własnymi paluchami tknąć. Potwierdzam, że zakładka bardzo ładna i misterna, łapki wkomponowały się idealnie i sama je wypatrzyłam, zanim Ania mi oznajmiła, że to od Krysi. Czyli, że mimo wkomponowania rzucają się w oczy - urodą oczywiście. :) A zwierzaki Mirabelki cudowne; czytając o Wirusie, cały czas myślałam o Lesi. Ale i o innych psich i kocich nieszczęściach... Ech!
OdpowiedzUsuńAleż o Ciebie dbają blogowe duszyczki. :)
OdpowiedzUsuńCo do ogłaszania to oczywiście, że pomożemy.
Dziewczyny, przyszedł do mnie pies...Malutki, biszkoptowy, młody, szaraczek z czarnym pyszczkiem. Był bardzo głodny i spragniony, teraz śpi na ganku. Po prostu przyszedł i już. Może ktoś szuka wilczka w jamniczym ciele? Skacze jak piłeczka na wysokość mojej głowy (nooo, 170 to ja nie mam...)Frodo (pies) jest zachwycony, kotka niekoniecznie. Przyszedł po południu, potem zniknął, ale wrócił. Jest na tyle mały, że przechodzi między sztachetkami w płocie. Nie jest miejscowy, raczej. Jutro popytam, ale nie mam większych złudzeń. Jest ładniutki i milutki, nie jest wychudzony, pewnie znów jakiś s...wywalił z auta. Moja wieś wymarzona na takie ekscesy, nie pierwszy raz, a już mój dom na skraju tejże wsi - idealny, żeby poćpać pod płotem.
OdpowiedzUsuńJejku, Hana, i co Ty zrobisz?
UsuńBiedny piesek, kolejna ofiara jakiś bezdusznych ludzi. :(((
Dobrze, że trafił na Ciebie, głodny przynajmniej nie jest :)
dwiescie lat u ciebie nie bylam, ale wracam juz z przyjemnoscia do blogosfery. Kochane masz te zwierzaki, potrafisz pieknie o nich pisac, duzo w tym milosci i humoru :) Jestes dobrym czlowiekiem! dobranocka:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co zrobię, jeśli on nietutejszy, to jakie mam wyjście? Może znajdę mu dom? Dałam mu kocyk, jest ciepło, śpi sobie na werandowej kanapce. Wygląda jak Mirabelkowy Wirus, wypisz, wymaluj. Zobaczę, co będzie jutro. Jeśli nie dogada się z kotką, muszę znaleźć mu dom. Jeśli się dogadają, zostanie...
OdpowiedzUsuńOch, dogada się prędzej czy później, nie ma innej opcji.
UsuńZdaje się, że masz drugiego pieska... :-) Nie mogłaś mi bardziej poprawić humoru przed snem. Będę dobrze spać, i Tobie tego życzę. :))
Ciekawe jak go nazwiesz... :)
Odebrało mi głos. :) Choć może dziwnie to brzmi w sytuacji, gdy literki wystukuję na klawiaturze, ale Przytkało mnie! to by było zbyt słabo powiedziane ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za tak ciepłe przedstawienie Aniu i za to miłe przyjęcie.
Jest mi bardzo miło. :D
Wycałowałam moje szczęścia, przeczytałam im te wszystkie komplementy i wydają się być zadowolone :)
Serdecznie i ciepło pozdrawiamy!!!! :)
Cieszę się, że zaglądnęłaś do mnie dzisiaj i mogłaś to zobaczyć. :)
UsuńBuziaki
Oj tak, mam pieska i to olbrzymiego. Nie wiem, czy się dogadają z kotką? Poprzedni pies nie zgodził się na kota (to nie ten sam kot, co teraz)za cholerę, walczyliśmy 2 miesiące i musieliśmy kotu znaleźć dom, co się udało. Toteż nie mam pewności.
OdpowiedzUsuńNie myślałam o imieniu, coś Ty! Najpierw popytam we wsi. Ale wygląda jak wałek do malowania...
Oj, ja wiem, że masz pieska i to dużego, Frodo się nazywa, przecież dopiero co zapisałam Was do Spisu. Chodziło mi o to, że już teraz masz drugiego, tego nowego co się przybłąkał :)
UsuńWałek to sympatyczne imię ;-))
Oczywiście żartuję. To kłopot dla Ciebie. Pozdrawiam serdecznie, Hana. :)
Dzięki, dla mnie kłopot, dla tego bidusia życie. Pomyślę o tym jutro. Wałek do niego pasuje. Taki wymyty po kremowej emulsyjnej. Póki co, jeden skwierczy z jednej strony drzwi, drugi z drugiej
OdpowiedzUsuńDobranoc!
...to już wiem dlaczego Pantera robiła wrrr. Fajne prezenty...
OdpowiedzUsuńPrezenty prezentami - tak tak, są cudne! Bardzo mnie ciekawi ta reakcja Cipiptaszka na domek :)))
OdpowiedzUsuńale ale... Figaro! Jesteś PRZEboski! Widać, że z Ciebie leń nad lenie :D, taki Garfield o jakim zawsze marzyłam :))))
Ale Ci fajnie , tyle niespodzianek :-))
OdpowiedzUsuńPiękne :-)
Ne wiem ja kto się stało ale dopiero wczoraj przeczytałam ten wpis. Cieszę się, że zakładeczka Ci się spodobała. Większą od wyszywania radością (jest dla mnie odkrywanie, że te zakładki naprawdę są używane!
OdpowiedzUsuńŁapki kuchenne prześliczne, kapitalny dobór kolorów.
Jak to fajnie, że znalazłaś ten wpis :)
Usuń