Haha, dobre! Nieźle by było gdybyś zabrała Ruficzka do psiego behawiorysty i powiedziała: Mój pies ma problem, jest kotoholikiem! ;))) Ciekawe jaką by miał minę ;)
Nooo, każdy ma swego mola,który go gryzie! Oby tylko Rufi nie zechciał tak jak koty wchodzić na parapet lub łazić po stole lub szafach. Bo wiesz - "jeśli wejdziesz między wrony zaczniesz krakać tak jak one":)))) Pomerdaj Rufika ode mnie, proszę. Miłego,;)
Nie, Joluś :) Po prostu odświeżałam stronę, a potem cierpliwie czekałam. I nawet, dzięki temu, po raz pierwszy zrobiłam zrzut ekranu. Do dziś nie wiedziałam nawet, jak to się robi, bo też nie było mi to potrzebne. Ot , zacofanie lekkie ;) :))
Dla ścisłości, Maskotko, 266.668? Bo jeśli tak, to może założymy jakiś ruch społeczno-budyniowy lekko opóźnionych? Albo tylko budyniowy. ;)
Lidio, ja też odświeżałam, a jakże, nie wspominając o niepokoju, jaki przeżywałam w drodze do pracy, gdy nie miałam dostępu do kompa; potem okazało się, że parking nam pomniejszyli w związku z budową i zanim znalazłam miejsce, to też trwało. A ja w niepewności, jak ten licznik tam wygląda. On, jak się okazało, jeszcze wtedy wyglądał dobrze, a potem, około 10, to jak poleciał, to sorry, ale się spóźniłam. :( Gdybym Wam powiedziała, że zaglądałam nawet nad ranem, bo zasnęłam, nie wyłączywszy kompa (w łóżku zasnęłam, nie na klawiaturze), więc gdy się ocknęłam, to poczłapałam w półśnie i sprawdzałam, i już nie wyłączałam, i rano zamiast się grzecznie, rozsądnie szykować z dzieckiem, ono do szkoły, a ja do pracy, to gmerałam Za Drzwiami Anki, o mało Pana Męża nie zaangażowałam do łapania licznika, ostatkiem sił się powściągnęłam w obawie, żeby po znajomości medycznej jakiego kaftana z rana nie zawezwał, więc jak Wam to wszystko powiem, to uwierzycie? Hm, wygląda mi to na przypadłość zbliżoną do tej, na którą cierpi Ruficzek, tylko o nieco innym... profilu. :] Jedno, co w tym dobrego, to że sobie o trzeciej nad ranem budzących się ptaszków posłuchałam. :))
Jolko:))) ja się zastanawiałam o 3 nocy czy warto się kłaść:))) tak się bałam, że prześpię! a rano odetchnęłam z ulgą ino około 10 to już dziecię miałam d szkoły wieźć i gdyby nie to, że udało mi się złapać o rozsądnej godzinie, to nie wiem czy byśmy się do szkoły nie spóźniły;)
Ja siem modliłam żeby to wczoraj wieczorem nie było! Przycisk screenowy mi w domu nie działa. A rano w pracy sprawdziłam licznik zanim zrobiłam sobie kawę! O 9:30 jem drugie śniadania, wienc... dziś siem opóźniło! I rozkminiłam, że nie czeba odświeżać, bo to samo przeskakuje :D
Lepiej tu tak nie gadać, bo Ance fariatkofo urządzimy :)
Rany, ja dziś akuratnie mam urwanie łba (pustego) :(( I dodatkowo MójCiOn nade mną stoi i pogania mnie jak jakichś niewolników, że:
Chcę wyjechać na wieś, chcę wyjechać tam, gdzie się zatrzymał w polu czas; chcę w nieruchomym stawie zobaczyć swoją twarz. Chcę wyjechać na wieś, chcę wyjechać tam, dojrzałe wiśnie z drzewa rwać, w glinianym piecu upiec chleb ostatni może raz.
to jadę! Trzymajta się dziefczynki kofane mocno i niech fam się uda pienkny łikedn.
Aniu, kiedyś słuchałam namiętnie Trójki ( lista przebojów i te klimaty), a teraz dość często mi zasięg ucieka w radiu i rzadziej przełączam. A odświeżałam, żeby moze trochę przyspieszyć ten licznik ;) tylko nie wiem, czy to coś dało. Na temat wariactwa i zakręcenia też coś bym mogła rzec ... Ostatnio wszystko mi z rąk leci, albo z różnych dziwnych miejsc na mnie np. maszynka do mięsa z suszarki.
kiedyś słuchałam tylko Trójki, teraz gdy to ode mnie zależy to słucham ... ciszy, i tylko czasem jakąś ulubioną płytę puszczę :) a dzisiejsze polowanie było fajne :) jak nigdy po obudzeniu odpaliłam kompa, w pracy też zaraz z progu otworzyłam sobie tego bloga i co jakiś czas zaglądałam! a ostatnie chwile to było napięcie jak na finiszu licytacji Allegro, adrenalina :) tak że proszę mnie do klubu wariatek również przyjąć ;) miłego weekendu wszystkim :)
Wiedziałam, że muszę zajrzeć wcześniej, ale kiedy przyszłam do domu, syn mnie zaangażował do robienia szaszłyków i przepadło! Nie złapałam! A rano była końcówka 584 i za długo musiałabym czekać... Ninka.
Rufi ty kochane psisko ,przemyśl sobie ,czy napewno jest za co lubić te koty. Perfidne to to ,upierdliwe ,nachalne i na dodatek niewdzięczne, a oni ci Łysi kochają je tak samo jak ciebie może nawet bardziej. Pomyśl czy nie byłoby rażniej ,gdyby razem z tobą był jeszcze chociaz jeden nawet maleńki pieseczek,razem na pewno nie pozwolibyście wyjadać sobie z miski.Łączę się z tobą z wyrazem solidarności. Miłego łykendu.....no i czekam na tą burę jaką dostane za buntowanie Rufiego. Coś mi mówi ,że jego kocioholizm to beznadziejna sprawa i moje wysiłki na nic. ;))
Kochany Ruficzek :))
OdpowiedzUsuńHaha, dobre! Nieźle by było gdybyś zabrała Ruficzka do psiego behawiorysty i powiedziała: Mój pies ma problem, jest kotoholikiem! ;)))
OdpowiedzUsuńCiekawe jaką by miał minę ;)
Rufidło kochane! To nie choroba, to miłość!! :*
OdpowiedzUsuńKocham tego psa! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKociocholik czy kocioman?
OdpowiedzUsuńNa szczęście kotoholizm nie jest taki groźny, nie musisz się z niego leczyć Ruficzku :-)
OdpowiedzUsuńNiech wręcz zaraża swoją chorobą :)
UsuńNooo, każdy ma swego mola,który go gryzie! Oby tylko Rufi nie zechciał tak jak koty wchodzić na parapet lub łazić po stole lub szafach. Bo wiesz - "jeśli wejdziesz między wrony zaczniesz krakać tak jak one":))))
OdpowiedzUsuńPomerdaj Rufika ode mnie, proszę.
Miłego,;)
Załatwione :)
UsuńRufiego przemyślenia wspaniała lektura na dobry początek dnia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj chyba coś w tym jest :-)))
OdpowiedzUsuńRufi na pewno jest kotoholikiem :-)))
Ale jeszcze panuje nad swoim życiem :-)
Chyba już z ledwością :-)
UsuńOj Rugfi musi iść na odwyk :P Tylko gdzie leczą kotoholzim?
OdpowiedzUsuńbuhahaha :D
Żadnego odwyku! Kotoholizm jest nieuleczalny.. na szczęście :)
Usuń:))
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że tak będzie! ;)
Prorok jaki czy co?!
UsuńHi, hi, hi! To prawie tak jak ja, ale leczyć się nie będę!
OdpowiedzUsuńNinka.
no rzeczywiscie straszne, rhehrehehrherherh
OdpowiedzUsuńLubię ten "śmiech" :-)
UsuńTo niegroźne, ale nie mija;))
OdpowiedzUsuńGłaski dla Stworków, uściski dla Ciebie;))
:))))))))))))))))
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńZBIERAM SERDUSZKA
6861for my blog on LaDiva.pl
">
LICZNIK
266666
SPIS U AMISI
złapałam ;P
wysłałam print mailem;)
Viki ja też złapałam - to się Anka teraz będzie miała z nami!
UsuńLosowanie musi zrobić ;)
Całe szczęście, że ja nie złapałam. O tyci-tyci! A tak się czaiłam! Jak tego dokonałyście? Przestałyście oddychać, dziewczynki? ;)
UsuńNie, Joluś :) Po prostu odświeżałam stronę, a potem cierpliwie czekałam.
UsuńI nawet, dzięki temu, po raz pierwszy zrobiłam zrzut ekranu. Do dziś nie wiedziałam nawet, jak to się robi, bo też nie było mi to potrzebne. Ot , zacofanie lekkie ;) :))
Ja też starałam się upolować, ale trafiłam 26668 ;)
Usuńtiaa ja zamiast szykować się do Komunii, to polowałam na grzeszne 666:PPP
UsuńSpisałyście się Dziewczyny na medal! Bardzo dziękuję za tak wielkie zaangażowanie :)
UsuńJa też grzecznie czekałam. Jak było 664 wszedł kierownik i tylko mnie zestresował ;)))
UsuńCiekawe czy maskotka, Lidia i Elaja też są zapalonymi słuchaczkami trójki, bo coś czuję, że mam dar przyciągania trójkowiczów :)
UsuńDla ścisłości, Maskotko, 266.668? Bo jeśli tak, to może założymy jakiś ruch społeczno-budyniowy lekko opóźnionych? Albo tylko budyniowy. ;)
UsuńLidio, ja też odświeżałam, a jakże, nie wspominając o niepokoju, jaki przeżywałam w drodze do pracy, gdy nie miałam dostępu do kompa; potem okazało się, że parking nam pomniejszyli w związku z budową i zanim znalazłam miejsce, to też trwało. A ja w niepewności, jak ten licznik tam wygląda. On, jak się okazało, jeszcze wtedy wyglądał dobrze, a potem, około 10, to jak poleciał, to sorry, ale się spóźniłam. :( Gdybym Wam powiedziała, że zaglądałam nawet nad ranem, bo zasnęłam, nie wyłączywszy kompa (w łóżku zasnęłam, nie na klawiaturze), więc gdy się ocknęłam, to poczłapałam w półśnie i sprawdzałam, i już nie wyłączałam, i rano zamiast się grzecznie, rozsądnie szykować z dzieckiem, ono do szkoły, a ja do pracy, to gmerałam Za Drzwiami Anki, o mało Pana Męża nie zaangażowałam do łapania licznika, ostatkiem sił się powściągnęłam w obawie, żeby po znajomości medycznej jakiego kaftana z rana nie zawezwał, więc jak Wam to wszystko powiem, to uwierzycie? Hm, wygląda mi to na przypadłość zbliżoną do tej, na którą cierpi Ruficzek, tylko o nieco innym... profilu. :]
Jedno, co w tym dobrego, to że sobie o trzeciej nad ranem budzących się ptaszków posłuchałam. :))
Jolko:)))
Usuńja się zastanawiałam o 3 nocy czy warto się kłaść:)))
tak się bałam, że prześpię!
a rano odetchnęłam z ulgą ino około 10 to już dziecię miałam d szkoły wieźć i gdyby nie to, że udało mi się złapać o rozsądnej godzinie, to nie wiem czy byśmy się do szkoły nie spóźniły;)
Znaczy się, że nie jestem w swym fariactfie całkiem samiutka? Fariatki fszystkich miastuf, krajuf i... łąkuf umajonych łączmy się! :))
UsuńKurna, czy ja już nie umiem z Tobom inaczej rosmafiać... Siostro, kaftan proszę! ;)
Ja siem modliłam żeby to wczoraj wieczorem nie było! Przycisk screenowy mi w domu nie działa.
UsuńA rano w pracy sprawdziłam licznik zanim zrobiłam sobie kawę!
O 9:30 jem drugie śniadania, wienc... dziś siem opóźniło!
I rozkminiłam, że nie czeba odświeżać, bo to samo przeskakuje :D
Lepiej tu tak nie gadać, bo Ance fariatkofo urządzimy :)
Rany, ja dziś akuratnie mam urwanie łba (pustego) :(( I dodatkowo MójCiOn nade mną stoi i pogania mnie jak jakichś niewolników, że:
UsuńChcę wyjechać na wieś,
chcę wyjechać tam,
gdzie się zatrzymał w polu czas;
chcę w nieruchomym stawie
zobaczyć swoją twarz.
Chcę wyjechać na wieś,
chcę wyjechać tam,
dojrzałe wiśnie z drzewa rwać,
w glinianym piecu upiec chleb
ostatni może raz.
to jadę!
Trzymajta się dziefczynki kofane mocno i niech fam się uda pienkny łikedn.
Aniu, kiedyś słuchałam namiętnie Trójki ( lista przebojów i te klimaty), a teraz dość często mi zasięg ucieka w radiu i rzadziej przełączam.
UsuńA odświeżałam, żeby moze trochę przyspieszyć ten licznik ;) tylko nie wiem, czy to coś dało.
Na temat wariactwa i zakręcenia też coś bym mogła rzec ... Ostatnio wszystko mi z rąk leci, albo z różnych dziwnych miejsc na mnie np. maszynka do mięsa z suszarki.
Anko, jaki "może ostatni raz" ???
UsuńTy będziesz piec i piec;)
Baw się dobrze, piękną pogodę będziesz mieć!
:*
Dizftzynki, Jolko, że my normalne nie som, to już dogmat!!!!
:)
Wzajemnie Aniu :) Wcale się nie dziwię TwójCiOnemu, że Cię pogania ;)
UsuńJedźta, jedźta, a odpocznijta sobie. :))
UsuńUściski!
PS. Ale starutkim hiciorem pojechałaś, Aniu. Też se nuciałam dzieckiem w kolebce. ;)
kiedyś słuchałam tylko Trójki, teraz gdy to ode mnie zależy to słucham ... ciszy, i tylko czasem jakąś ulubioną płytę puszczę :) a dzisiejsze polowanie było fajne :) jak nigdy po obudzeniu odpaliłam kompa, w pracy też zaraz z progu otworzyłam sobie tego bloga i co jakiś czas zaglądałam! a ostatnie chwile to było napięcie jak na finiszu licytacji Allegro, adrenalina :) tak że proszę mnie do klubu wariatek również przyjąć ;) miłego weekendu wszystkim :)
Usuńodpoczywajcie Aneczko! :))
UsuńI Wy dziefczynki tesz :))
ja też złapałam :)
OdpowiedzUsuńJa też :)) Ależ emocje ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia wszystkim :)
:))))
OdpowiedzUsuńa ja nie :)! Za to Rufiego obejrzałam i posłuchałam w spokoju :D... Gratuluję dziewczyny :)!
OdpowiedzUsuńdziękujemy :)
UsuńCo mu pozostało, jak żyjąc w kocim środowisku kochać koty.Jesteś świetna w dymkach.)
OdpowiedzUsuńBuziaki w nochal dla Rufika! I głaski dla kotów.
OdpowiedzUsuńŚciskam Aniu!
Rufuś jest wszystkocosieruszaholikiem :)
OdpowiedzUsuńP. :)
Wspaniały komiks, uśmiech zagościł na moich ustach:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRuffi chyba jeszcze nie wie, że na kotoholizm choruje cała rodzina:)W sumie dosyć bezpieczny nałóg:)
OdpowiedzUsuńMasz Aniu bardzo mądrego pieska i jest prawdziwym przyjacielem kotków...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że Rufi zapatrzył się na szalejące po mieście Harleye ;)
OdpowiedzUsuńa kotoholizmu nie tyle, że się nie leczy, tego leczyć po prostu NIE WOLNO!!!!!
...Rygi pirdóło kochana i jeszcze to Cię dopadło, poleż może samo przejdzie...
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nieuleczalna choroba :) i dobrze, w końcu nie jest taka nieprzyjemna jakby się wydawało :P
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że muszę zajrzeć wcześniej, ale kiedy przyszłam do domu, syn mnie zaangażował do robienia szaszłyków i przepadło! Nie złapałam! A rano była końcówka 584 i za długo musiałabym czekać...
OdpowiedzUsuńNinka.
Aniu ja też jestem kotoholikiem, tylko proszę nie mów tego nikomu;-)
OdpowiedzUsuńCałusy dla Rufika:)))
i jak tu nie kochać rufiego, no jak? uzależniony od kotów pies to rzadkość, ale jakże cenna:)
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci maila z koszulką dla Rufiego, musisz mu taką zanabyć ;) Nie umiem wkleić obrazka do komentarza :(
OdpowiedzUsuńA mój Pikuś czasem na koty powarkuje zwłaszza wtedy gdy leży przytulony do pana a kot się zbliża no i przy misce...
OdpowiedzUsuńRufi ty kochane psisko ,przemyśl sobie ,czy napewno jest za co lubić te koty. Perfidne to to ,upierdliwe ,nachalne i na dodatek niewdzięczne, a oni ci Łysi kochają je tak samo jak ciebie może nawet bardziej. Pomyśl czy nie byłoby rażniej ,gdyby razem z tobą był jeszcze chociaz jeden nawet maleńki pieseczek,razem na pewno nie pozwolibyście wyjadać sobie z miski.Łączę się z tobą z wyrazem solidarności.
OdpowiedzUsuńMiłego łykendu.....no i czekam na tą burę jaką dostane za buntowanie Rufiego. Coś mi mówi ,że jego kocioholizm to beznadziejna sprawa i moje wysiłki na nic. ;))
przesłodki :))
OdpowiedzUsuńmoja psica z pyszczka nieco do Rufiego podobna nawet :) ale kotów nie lubi :(
ale kot ma trochę więcej dywanika ;)
OdpowiedzUsuńRufi to taki mądry starszy brat tej kociej gromadki ;-)))
OdpowiedzUsuńKtoś musi ich pilnować w końcu :-)))))
Biedny uzależniony Ruficzek :-) Ale wyjątkowo przy tym uzależnieniu trzeba napisu - Uwaga! Świetnie wpływa na zdrowie ;-)
OdpowiedzUsuńCha, cha, cha! słodkie zycie Rufiego z kotami :) cudnie!
OdpowiedzUsuńCudowne to :)
OdpowiedzUsuńOj pies ma problem życiowy
OdpowiedzUsuń