Strony

Goplanka Hopsasanka

Trwa tydzień Goplanki Włościanki z domu Wrocławianki.
Goplaneczka spędza u nas już ostatnie dni. W poniedziałek zawieziemy ją do jej raju.
To, jaką metamorfozę przeszła ta kotka, pokazuje dzisiejszy post. 
To jest właśnie ta zapłata i radość, kiedy patrzy się na odmienione stworzenie, które po 2,5-miesięcznym pobycie w naszym domu w niczym nie przypomina przerażonej, dzikiej kotki z nieufnym wzrokiem. 


Leży sobie wyluzowana na łóżeczku wciąż gotowa do zabawy 


 i gdy tylko wyciągnie się wędkę z frędzelkami na końcu,
zaczyna się prawdziwe szaleństwo!


Wtedy można z nią zrobić wszystko:
wytarmosić za brzuszek, podrapać za uszkiem, wycałować 
i wygłaskać za wszystkie czasy!


Za chwilę zabawy oddałaby wiele, może nawet miskę z żarełkiem?
Eeee, jednak wątpię, czy byłaby gotowa aż do takich poświęceń! :)

Zwróćcie uwagę, jak dziwnie wyszedł cień jej łapeczek na tym zdjęciu.
Dzika puma, zwinna i szybka (jak przystało na nosicielkę imienia nimfy wodnej Goplany).



Na deser filmik, który jest całkowicie nowatorski i pokazuje,
 co miłość do kotów robi z dojrzałego faceta.
Te syskie zdlobnienia, to niunianie, te bzusie i okrzyki zachwytu...
Ech, jak ja to lubię!
Jeśli chcecie usłyszeć głos znanego celebryty MójCiOnego*,
to włączcie koniecznie dźwięk!
Miłego oglądania i proszę o opinię. ;-)


Wspaniałego majowego dnia i pamiętajcie, aby po zabawie odpocząć.
Goplanka Wam prezentuje, jak to się robi.
:)

PODPIS

*jeśli zginę w nagłych i niewyjaśnionych okolicznościach, to wiadomo, gdzie szukać sprawcy. 

czwartek, 30 maja 2013

Mieszkaniec... Podlasia,

czyli Rafał vel Lipton_ER w stylizacji zgodnej z tematem dzisiejszego posta. ;-)


Dzięki Rafale, do twarzy Ci w żółtej wersji majowego szaleństwa mniszków. :-)

PODPIS

Anemochoria

Po żółtym majowym szaleństwie mniszków nastał (a właściwie zdążył już minąć, zanim przygotowałam ten post) czas białego majowego szaleństwa mniszków. Pamiętacie mój park na żółto? To było prawdziwe arcydzieło natury. Czy na biało wygląda gorzej?
Hm, oceńcie sami...
















Kiedy leżałam nosem i obiektywem w białym puchu, jakieś dziwne stwory wlazły mi w kadr!
Mieszkańcy parku?



Anemochoria (wiatrosiewność) – jeden ze sposobów rozprzestrzeniania zarodników grzybów oraz zarodników, nasion i owoców u roślin, polegający na roznoszeniu ich przez ruchy powietrza.

Miłego dnia! :)

Jutro będzie u mnie... Kto zgadnie? No tak, Goplanka! W końcu to jej tydzień. Nie będzie komiksu, ale ufam, że miłośnicy zwierząt znajdą też dużo uśmiechu w tym poście. W sobotę natomiast szykuje się coś, moim zdaniem, super, ekstra! Zapraszam już dziś. ;-)

PODPIS

Goplanka Zielonooczanka

Ten tydzień należy do Goplanki. 
Kiedy mój aparat wrócił z naprawy, udało mi się zrobić jej zdjęcia na wisience, 
na której miała ostatnio przygodę z ptakami.


Koteczka jest przeszczęśliwa, kiedy może wspiąć się na nią, 


ale najbardziej dumna jest, gdy ma widownię w postaci mnie i Ruficzka. 


Rozumiem już, za co kocha się czarne koty!


Czy ona nie wygląda jak dziki kot z dżungli albo jakiejś puszczy?


Pantera kochana.


Miłośniczka niedojrzałych wisienek.


Kokietka o oczach tak zielonych, jak młode listki na wiosnę.


Czy ja mówiłam kiedyś, że jej nie kocham? 


Dziwna ze mnie kobieta...


Tej zwinnej, skocznej pumy o gorylim nosku nie da się nie kochać!


Prawda? :)

Ogłoszenie specjalne. 
Mopsy szukają domów. Może ktoś, może coś... Zobaczcie, podajcie dalej. Mopsy to fantastyczne psy - sama radość życia.

Zobaczcie też u Niki słodkiego osiołka. Miodzio! Chyba nie jest do adopcji, ale jakby co, to ja jestem chętna. ;-)

PODPIS

Goplanka Włościanka

Pisałam ostatnio o weekendzie spędzonym w raju. Myliłam się! Raj dopiero miał zostać odkryty, i to nie ja będę w nim spędzać weekendy...
Wszystko jednak po kolei. Uzbrójcie się w cierpliwość, opowieść o odkryciu raju musi przecież być długa i namiętna. Zaczynamy!

Długo broniłam się przed umieszczeniem ogłoszenia o adopcji Goplanki, cały czas mając wrażenie, że ona jest jeszcze niegotowa.  Jednak w poprzedni czwartek musiałam obiektywnie przyznać rację MójCiOnemu, że kotka zrobiła olbrzymie postępy, że zmieniła się zarówno pod względem fizycznym (wypiękniała, a dowody na to będą już niedługo), jak i psychicznym, że odżyła, nabrała godności i odwagi, a na dodatek sprawiła, że oboje już ją pokochaliśmy, więc ktoś inny też na pewno to zrobi i czas już dawać ogłoszenie. Zrobiłam to w piątek ok. godz. 12. Nie wierzyłam w sukces, szykowałam się, aby poprosić Was o pomoc, jak to było z Sercową Panienką Wisią. Najpierw dostałam jakiś żenujący mail jako odpowiedź, ale potem ok. 17 zadzwonił pan Dariusz. Zaczął mówić, a ja nie wierzyłam we własne szczęście! Wszystko brzmiało bajkowo. Doświadczony, zawsze biorący zwierzęta z przytulisk lub takie po przejściach, kochający je, od 1,5 roku mieszkający na wsi w tak spokojnym miejscu, że kończy się tam świat, a droga urywa. Kiedy on jest w pracy, domem i zwierzętami zajmują się jego rodzice – też szaleni na punkcie wszystkiego, co żyje. Dlaczego Goplanka – zapytałam ciekawa odpowiedzi. Bo miał czarnego kota, który był najukochańszy na świecie, ale już go nie ma. Tęskni za kotem i chce, aby był podobny choć z wyglądu, bo charakter przecież każdy ma inny – usłyszałam. Z wielkim przejęciem umówiłam się z panem Dariuszem na wizytę przedadopcyjną. Wieś okazała się być położona dość daleko, prawie 60 km od Wrocka. Pojechaliśmy tam w sobotę. Jedziecie z nami? Jeśli chcecie tam trafić, musicie jechać tak:


z Wrocławia wyjeżdżamy na Kłodzko, przecieramy oczy ze zdumienia, 
że przed nami jedzie samochód z tablicą z Oregonu!


Potem mijamy traktor z przyczepą.


Bierzemy zakręt w lewo.


I prosto, lekko pod górkę.


Po prawej widzimy Sobótkę, nie patrzymy na nią, tylko przed siebie, bowiem


wjeżdżamy w cudną aleję platanową, by za chwilę


minąć staruszkę na zakręcie. To znak, że już blisko.


Okolica robi się bajeczna.


Tej drogi nie ma na GPS-ie... Musimy się kierować znakami dymnymi.


Może dlatego tak tu pusto.


Ostatnia prosta, widać już zabudowania. W tej wsi jest jakieś pięć domów...


I już wita nas gospodarz - jaki przystojniak!


Witają też dwie gospodynie. Co jedna, to piękniejsza!


To ze względu na nie pan Dariusz chce wziąć kota, który zna i lubi psy.
Zauważcie tu nieocenioną rolę Rufiego w procesie adaptacji tymczasków.


Sunieczki są wesołe, kochane i ... szalone.
Jak da sobie radę Goplanka?


Rodzice pana Darka hodują kilka kurek, muszą więc być i koguciki.
Jeden jest lilipuci, drugi normalnej postury.
Ten mniejszy długo gnębił dużego, aż doszły do porozumienia.


Te piękne panienki są po przejściach.
Ruda seterka została niemal zagłodzona na śmierć.


U pana Dariusza odżyły i niczego im nie brakuje.


Wypieszczone, wychuchane, wesołe, prawdziwe okazy psiego szczęścia.


W pewnym momencie obie dostały po kostce schabowej z zupy.


Wzbudziło to zainteresowanie kur.


Zaczęły się podchody.


Sunie warczały na nieproszonych gości, ale ci, niezrażeni, kombinowali dalej,
jak by tu uszczknąć coś z tej uczty...


Dwaj koguci panowie spacerowali, mając się na oku, gdy


nagle swoją obecność na podwórku postanowił zademonstrować mały.


Trzeba przyznać, że w tym małym ciałku kryje się wielki duch!


Duży pomyślał chwilę i...


też pokazał, co potrafi!


Bardzo chętnie przyszedł do wyciągniętej ręki (jak Goplanka, to chyba dobry znak).
Cały drób ma tam zagwarantowany dożywotni full wypas. :-)


Wytrwałość została nagrodzona,
kurce udało się podkraść ciut mięska.


Nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, że Goplanka trafi wprost do raju,
gdzie będzie mogła pod opieką tych dobrych ludzi cieszyć się wolnością,
łapać myszy w stodole
(pan Darek łapie te myszy w pułapkę, po czym wypuszcza je na pole - nie odbiera im życia!),
przyjaźnić się z psami i kurami.


Interes został ubity - kotka znajdzie się w raju za tydzień.


Tam naprawdę kończy się droga... Koniec świata.


Jeśli nie wierzycie, spytajcie ją!


Okolica jest tak zniewalająco piękna, że ta niespodziewana wycieczka za Wrocław
okazała się wspaniałą przygodą.


Filmik troszkę to pokazuje.
Nakręciłam panoramę z miejsca na wzniesieniu tuż przed wioską,
ponieważ żadne zdjęcia nie oddają uroku tamtych stron.
Tak Goplanka Włościanka będzie miała za płotem...
Jak to się dziwnie plecie na tym świecie,
kotka niespodziewanie trafiła z miasta na wieś!


Czy to nie wspaniałe wieści?
Czy to nie jest to, co sobie wymarzyłam?
No dobrze, idę już, idę!
Wiem, że długo było, wiem...

PODPIS