To miłe, gdy tak czekają w oknie...
Zdjęcie z telefonu, zamazane i niedoskonałe, ale różnicę w wielkości kotów dobrze widać!
Przepędziłam zimę. Skutecznie. Słońce świeciło dziś wiosennie! Ptaszki darły wiosennie japki!
Naprawdę macie powody do wdzięczności!
Jestem megaskuteczna!
Teraz witam wiosnę:
Naprawdę macie powody do wdzięczności!
Jestem megaskuteczna!
Teraz witam wiosnę:
Kochane niuniaczki ...;-)))
OdpowiedzUsuńLudzie mówią że to psy tak wiernie czekają, ale kociaki też i wiem co mówię, znam to z autopsji ;-)))
Wiosenne pozdrowienia :-)))
One czekają tak wzruszająco. Uwielbiam to.
Usuńjejku, ale kochane kicie :)
OdpowiedzUsuńBardzo kochane. Najkochańsze:)
UsuńJa się tak nie bawię, Anko. Następnym razem przepędzaj zimę w inną stronę, bo najwyraźniej przegnałaś ją w naszą. :] Na szczęście zachowanie ptaków wskazuje na to, że jednak wiosna nadejdzie. Sa jakby bardziej ożywione. A może to względem tej (ostatniej, mam nadzieję) słoninki, co to im dziś powiesiłam dla odmiany po kilogramach słonecznika. Niech się posilą i do roboty. :)
OdpowiedzUsuńA koty w oknie to cudowny, jeden z piękniejszych widoków. I zawsze kojarzy mi się ze Śniadaniem u Tiffany'ego Trumana Capote'a. Jak ja go za tę książkę lubię! :) A Audrey Hepburn za rolę w adaptacji. :)
Jolu, następnym razem pognam ją aż przez morze do Norwegii i dalej, aż na koniec świata!
Usuń:)
I jak do domu chce się wracać! A jak wchodzisz to witają Cię czy dalej na parapecie siedzą?
OdpowiedzUsuńZeskakują z parapetu i siedzą przy miskach ;)
UsuńJa dzis widziałam przebiśniegi! I nie było to w telewizorze czy na zdjęciu tylko na trawniku na moim osiedlu! :D
OdpowiedzUsuńKocham jak moje kotki siedzą w oknie i wyglądają czy wracam do domu:)))
A u mnie jest cała kolonia krokusów!
UsuńJa też to kocham :)
Tak - pięknie to wygląda i wzruszająco :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Właśnie wzruszająco.
UsuńTe rytuały powitalne fajne są :)
OdpowiedzUsuńPowodują, że codziennie jest powód do szczęścia.
Usuń...fajne takie kocie pokemony, he he he...
OdpowiedzUsuń...u nas też dzisiaj słonecznie...
:))
Wisia i Kayron w chwilowym pakcie pokojowym :)
UsuńJa bym tam za wczesnie sie nie cieszyla.
OdpowiedzUsuńTa ona moze jeszcze zawrocic :(
Miecka tez sterczy w oknie, kiedy zbliza sie pora powrotu z pracy. Milo sie robi na mysl, ze ktos na nas czeka w domu.
A ja się cieszę, Pantero i nie przyjmuję do wiadomości innych faktów, niż takie, że jest wiosna!
UsuńPrawda Anko ,prawda :-) Nie ma to jak wierność kota ,no i wiosna idzie ! :-))
OdpowiedzUsuńHura :)
UsuńVenus pod drzwiami zawsze czeka...;-))) to miłe uczucie zwłaszcza gdy dom jest tak naprawdę pusty
OdpowiedzUsuńSłonecznego i radosnego tygodnia ;-)))
Pod drzwiami? To wita Cię jak pies :)
Usuńmoje rzadko siadają w tym samym miejscu o tym samym czasie :)))
OdpowiedzUsuńHmm, nie czekają na Ciebie?
UsuńOj tak, Ci, którzy rozsiewają informacje, że koty nic nie interesuje i mają wszystkich gdzieś po prostu nigdy nie mieli kota albo nie traktowali go odpowiednio. Jak wracam po trzech dniach ze studiów do domu, to Malaga wita mnie już w przedpokoju pod drzwiami, a potem nie odstępuje mnie na krok - wciska się na kolana, mruczy, łasi... aż chce się wracać. :)
OdpowiedzUsuńCo do wiosny, u mnie z kuchennego okna widzę wróble wijące sobie gniazdo pod dachem, może faktycznie idzie ta upragniona zmiana pogody... :)
Dokładnie. Ludzie gadają głupoty o kotach, bo wcale ich nie rozumieją.
UsuńWiosna idzie!
miło jak tak ktos nas wygląda w oknie :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Przemiło!
UsuńDołączam się do owacyjnych powitań!
OdpowiedzUsuńI świetnie wyglądają te "oknowe" koty ;)
Ta rozmazana fotka też ma coś w sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam, dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie:)
Anusia, bo Ty jestes konkretna kobieta, wzielas zime za leb i przepedzilas:)
OdpowiedzUsuńale miło, gdy milusińskie tak czekają:))
OdpowiedzUsuńA jak wchodzisz do domu to ogonki prężą się w górze i koty na wyścigi ocierają się o nogi :-)
OdpowiedzUsuńU nas niezmordowanym czekaczem na nas jest Gacek. Ostatnio wyszliśmy do pracy, potem pojechaliśmy do Krakowa i wróciliśmy przed 23:00. Jak zajechaliśmy na podwórko - Gacek leżał w oknie, gdy nas zobaczył od razu się poderwał. Ciekawa jestem ile on tam na nas czekał. Jak wracam z pracy (a wracam o różnych porach) - też zawsze czeka w oknie. Kochane wierne futrzaki :-)