Dziś zapraszam na obiad do jednej z wrocławskich restauracji. |
Starter: kaczka wędzona w boczku, na pumperniklu oraz osobno wspaniały, świeży chlebek z masłem ziołowym. |
Dziś zapraszam na obiad do jednej z wrocławskich restauracji. |
Starter: kaczka wędzona w boczku, na pumperniklu oraz osobno wspaniały, świeży chlebek z masłem ziołowym. |
I słusznie wyrzuty pytają ;-)))
OdpowiedzUsuńSami smakołyki jedzą,
a wyrzuty o suchym pysku ;-)))
że opuścić to jedno, ale jak mogliście jedzenia ze sobą nie przynieść :P
OdpowiedzUsuńJedzonko pyszne mniam mniam - kocie wyrzuty napewno dostały jakiś smakołyk - Miłego Dnia :))
OdpowiedzUsuńJasne, powinniście wziąć koty ze sobą, a nie tak - sami i tylko jedzenie im w głowach. Zaintrygowała mnie zupa chrzanowa, bo uwielbiam sos chrzanowy.Ostatnio wciąż robię krem buraczony, bo upraszczam sobie pichcenie, stosując mrożone, tarte buraczki, ale nie dawałam do nich gożdzików, a gożdziki, podobnie jak cynamon i curry - kocham.Tylko jak znam siebie, to po przystawce już miałabym dość, ostatnio nie nadaję się do zjedzenia obiadu z 2 dań,no chyba,ze "na raty", w odstępie kilku godzin.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
Czy to aby nie restauracja "Ratuszowa"? Tam zawsze był super-hiper barszcz czerwony.
Za granicą mój jamnior zawsze był z nami w restauracji, nawet najbardziej wykwintnej, a pan kelner przynosił mu miskę z woda i jakiś psi smakołyk.
Nie wiem, czy mogę podawać nazwę, ale przecież napisałam tylko dobrze (zgodnie z prawdą), więc nikt nie powinien mnie ścigać. Restauracja nazywa się "Mennicza Fusion" i jest w hotelu Granary na ul. Menniczej:-) Trafiliśmy tam po poszukiwaniach w necie jakiejś nowej restauracji i jedzenie jest faktycznie pyszne.
UsuńZazdroszczę Ci mało pojemnego brzusia:-)
Ja po prostu ciągle nie mogę do siebie dojść po tej sierpniowej operacji.Jest pewien limit, ustalony przez moją wątrobę, który określa mogę bezkarnie zjeść. To samo dotyczy i tego, co mogę zjeść i jak długą mogę mieć przerwę między posiłkami. To jest koszmar- nie ma czego zazdrościć. Najlepiej się czuję gdy jem bezcukrowe sucharki i popijam owocową herbatą.Kartofle z wody też mi służą.Widzę w tym wszystkim duży pozytyw - zrobiłam się tanią żoną, w dziedzinie jedzenia.
UsuńMiłego, ;)
Ojej, to faktycznie przykre! Nie wiedziałam, że miałaś operację. Życzę zdrówka!;-))
UsuńBiorę zupę chrzanową,bo jestem jej wielbicielką i przegrzebki.
OdpowiedzUsuńPysznie!
Aż mi ślinka leci na te frykasy ;))
OdpowiedzUsuńWyrzuty sumienia bardzo wymowne ;)
mmm jakie pyszności! zjadłabym ten krem z pierożkami ;D i deser :)
OdpowiedzUsuńło matko i w dwójke tyle zjedliście...hihihi...to faktycznie długo musiało was nie byc...trzymam str,zwierzyńca:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie placki, a takich z kiszonej kapusty nie znam - muszę poszukać przepisu.
OdpowiedzUsuńFaktycznie długo to musiało trwać, ten deser tp może trzeba było już w domu, w arystokratycznym towarzystwie
dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńdziś sobie plażowaliśmy, zdjęcia wrzucimy jutro :)
Kocury świetne ! :D
OdpowiedzUsuńAhh, ten krem barszczany... ale mi narobiłaś nim smaku...
Uczta dla oczu!
OdpowiedzUsuńI tylko dla oczu, bo reszta ciała na "odwyku" :-)) zwanym przez sadystów dietą.
Stęsknione koty - bezcenne!
Przepyszne zdjęcia! Chętnie wybiorę się do tej restauracji.
OdpowiedzUsuńMina Ami w oknie wiele mówiaca:) Co za życie, przecież wiadomo gdzie jest centrum świata;)
A.
I nie ma tu mojego komentarza! ;))
OdpowiedzUsuńJuż jest. ;D
I mojego też nie było;))
OdpowiedzUsuń