Ale się porobiło!
Do wczoraj Kudłacz, słynny już bezdomny piesek z podlaskiej wsi,
o którym napisała u siebie Ola, nie miał kompletnie nic, a dziś...
MA DOM
MA MIŁOŚĆ NOWEJ PANI
MA TRANSPORT!!! (450 km)
MA JUŻ UMÓWIONEGO FRYZJERA!
MA JUŻ NAWET NOWĄ SMYCZ
MA RZESZĘ KIBICÓW I FANÓW
Jest tylko jeden problem.
NIE MA KUDŁACZA!
Polazł gdzieś wczoraj i jeszcze nie wrócił.
Ola się nie martwi, bo już tak z nim bywało,
ale ja siedzę jak na szpilkach (nie mogę pracować!!),
aż usłyszę to najpiękniejsze słowo: JEST!
Hej, Kudełku, wołamy cię wszyscy, słyszysz, gamoniaku???
Poszedł na "baby" - jak każdy normalny, nie uwiązany pies. Pies mojej sąsiadki potrafił tak i tydzień "balować". Czasem wracał dopiero po tygodniu- wychudzony, brudny , czasem pogryziony a czasem ze śladami pobicia.
OdpowiedzUsuńA fajny piesio, choć zapewne nie będzie łatwo go ucywilizować.
Miłego,;)
Mogę się założyć, że trudno nie będzie. :) Widać jak on pragnie kontaktu z człowiekiem. Tylko trzeba będzie uważać, aby go nie rozpuścić za bardzo. )
UsuńA o sąsiadce Twojej się nie wypowiem lepiej.
On miał na imię Czarny - na zasadzie nomen-omen. Miał niesamowitą zdolność wyrywania się ze smyczy na normalnym spacerze. Sama widziałam ze dwa razy jak to było- raz tak pociągnął sąsiadke, że padła nosem na chodnik i ten rozkoszniak umknął razem ze smyczą- oczywiście gdy wrócił po 2 dniach to był już bez smyczy. Innym razem przegryzł smycz, gdy czekał na swą panią pod sklepem. To był bardzo zdolny pies. Pamiętam moje zdziwienie, gdy na słupku pod sklepem zobaczyłam smycz bez psa.Ale nie napiszę co powiedziała sąsiadka gdy weszłam do sklepu i powiedziałam jej, że po Czarnym tylko smycz została. Zbyt niecenzuralne:)))
UsuńTen Czarny też był znajdą i był szalenie przytulaśny,ale , jak mawiała sąsiadka- "dziwkarz niesamowity".
My tez mielismy taki problem z Ginterem ,doroslym psem zabranym ze schroniska, na spacerach tylko sobie znanym sposobem wysuwal lepek z obrozy i w dluga, a nad jeziorem robil podkopy i tez zwiewal. Nie wiem co ludzie mysleli o nas, ale nigdy nie puszczalismy luzem naszych zwierzat, wrecz przeciwnie, a Ginter puszczal sie sam...... na szczescie po dwoch latach (!) mu przeszlo i teraz juz bardzo ladnie chodzi na smyczy:)
UsuńMoże, wyczuł, że wyjeżdża i żegna się z okolicą. Czekam na wiadomość, że się znalazł.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZuza, ale o co chodzi? Nie rozumiem...
UsuńNie przeczytałam co napisała anabell i zrozumiałam, że to ja - jej sąsiadka na blogu, napisałam coś nie na miejscu./ Może to i racja, bo wszyscy się niepokoimy/. Często ludzie na wsiach traktują psy jak byle co. Może zresztą pozwolenie na szwędanie lepsze niż uwiązanie na krótkim łańcuchu.
UsuńCoraz bardziej się niepokoję co z Kudłaczkiem. Dobrze, że już mu się znikanie zdarzało, można się pocieszyć, że zaraz powróci.
Anabel mieszka w wielki mieście, więc skoro jej sąsiadka puszcza psa i on wraca "po tygodniu- wychudzony, brudny, czasem pogryziony a czasem ze śladami pobicia" - to trudno mi się nie oburzać.
UsuńMyślę, że nikt tu nie odnosił się do Ciebie. :)
Na razie cisza, niestety...
No to czekamy ..........Splakalam sie jak norka czytajac dzisiaj post u jego nowej pani, wiec niech szybko wraca, bo mnostwo milosci czeka na niego.....:)
OdpowiedzUsuńOj, to zaskoczenie. Już znalazł dom? Super, zatem życzę mu szczęścia i niech wraca bo ma dokąd w końcu. Cieszę się bo podskórnie obawiałam się, że moi staruszkowie jeszcze nie są gotowi, coś o maju przebąkują. Dobrze, że tak się to potoczyło tylko żeby się Kudeł znalazł teraz:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLuno, bardzo dziękuję za Twoją wielką chęć pomocy. :)
UsuńA to łazęga, biedulek,nawet nie wie ,ze to już kres jego tulaczki i proszenia o dom!
OdpowiedzUsuńKudłaczku wołamy Cię!
Jak one wszystko wyczuwają! Niech już wraca, nowy domek czeka...
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, ze nie wyczul, bo gdyby tak bylo, juz siedzialby na tamtym miejscu i czekal, zeby go zaladowac do transporterka. :)))
UsuńTo lazega!
Pewnie poczul sie wazniakiem i kaze na siebie czekac . Chce zrobic tzw. wejscie .
OdpowiedzUsuńKudelku wracaj !
A dla nowej Pani a wlasciwie dla Pani bo zadnej innej przedtem chyba nie bylo wielkie gratulacje !
Co za łajza jedna ;) Chyba tego weterynarza się wystraszył ;) Albo nowej rzeczywistości i musi sobie to przemyśleć. Miejmy nadzieję, że przyjdzie i pojedzie do nowej Pańci, której online serce skradł.
OdpowiedzUsuńA to dopiero! Kudłaczek, do domu!
OdpowiedzUsuńVIP normalnie.
OdpowiedzUsuńmoże kudełek zwątpił? trzeba go poszukać?
OdpowiedzUsuńszukalam :) na miare swoich mozliwosci, co jakis czas wychodze, by w pusta przestrzen pocmokac i podwizdac :) ale na razie echo.
Usuńnawet pytalam sasiadke, ktora na kijki chodzi, ale nikt go teraz nie widzial.
Jak Ola się nie martwi, to my też nie powinnyśmy, ale lepiej niech już wraca i nie stresuje swoich fanów!;)
OdpowiedzUsuńAle jaja ;))) poszedł zrobić obchód i wróci :))
OdpowiedzUsuńWspaniale, że znalazł dom!!!!
Trzymam kciuki by szybko wrócił!! :)
OdpowiedzUsuńDzwoniłam dzisiaj rano do Oli. Też mnie uspakajała (ależ ona ma ciepły głos)
OdpowiedzUsuńSkupić na pracy się nie mogę. Sadziłam, że problemem będzie odległość a tu proszę coś zupełnie innego.
Małgosiu jeszcze raz dziękuję za zaangażowanie.
Ps. Moja przyjaciółka przyniosła mi do pracy parę drobiazgów do skarpety. Muszę je tylko sfotografować. I kiedy ostatni brakuję mi na wszystko czasu, zastanawiam się jak Ty to wszystko ogarniasz :-)
Ech, jakie fajne emocje cię czekają! Prosimy o dużo zdjęć i szczegółowe opisy, ale teraz niech się znajdzie, łoś jeden!
UsuńMiał szczęście! Znam wieś podlaską i widziałam,jak traktowane są zwierzęta i te małe i te gospodarskie.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki ludziom,którzy się nim zainteresowali. Czekałby go niechybnie los Rudego.
Tak samo mam z pewnym bezdomnym kotem. Miałam dostarczyć go do DT skąd wzięłam Bezę, aby go wyleczono, zadbano.
OdpowiedzUsuńKot przychodził na posiłki moja teściowa go karmiła. Odkąd transporterek czeka na niego - kota nie ma.
Jest piękny, długowłosy biały, na pewno znalazł by dom. Czekam cierpliwie może się pokaże?
Pozdrawiam Ania
Pewnie przerosła go chwilowo internetowa sława :) Ogarnie się i wróci, trzymam kciuki . Będzie miał cudowną panią , szczęściarz !
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)))
OdpowiedzUsuńO proszę, kolejny raz trafiam już na wpis o tym kudłaczu. Wczoraj na innym blogu również ktoś już o nim pisał. Ale pisał, że szuka domku, opwiekuna, wiktu i opierunku jednym słowem.
OdpowiedzUsuńEee, ale skoro taki z niego wędrownik, to nie ma sie co martwić. Z pewnością wróci. Psy przyzwyczajone do życia na luzie nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu, nawet gdyby to było nie wiadomo jak ogromne podwórko.
Głowa do góry, przecież wróci :)
Oby szybko wrócił. Czekam na wieści :)
OdpowiedzUsuńUściski dla Ciebie i głaski dla ferajny
Nożesz, gdzie się poszwendał? Racja, suczki już zaczynają "pachnieć", może waruje pod jakimś płotem?
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego akurat teraz?? Wracaj Mopeczku - Kudłaczku!!
Bo Kudełkowi się"zapomniało",że ktoś chce zadbać o jego przyszłość i dać mu to co każdy pies ma dane od urodzenia:dom,pełną michę i miłość.Wracaj szybko na podwórko bo szykują ci się wielkie niespodzianki:)
OdpowiedzUsuńAleż Ty masz dar Gosiu :)... Niech się szybko znajdzie! Jak najszybciej :D...
OdpowiedzUsuńSkoro juz nie raz tak znikał i wracał, to nie ma co sie martwić. Wróci na pewno i będzie z Graszką szczęsliwy!:-))
OdpowiedzUsuńCały dzień się dziś niepokoję o Kudełka. A przecież Malin/Maniek też tak znikał i się pojawiał... Niech i z tym piesuniem tak będzie. I już!
OdpowiedzUsuńJoluś, żeby nie zapeszyć ale Maniek jeszcze ani razu nie uciekł i widzę , że nie interesuje go co za płotem , pilnuje swoich włości i bardzo donośnie szczeka jak tylko ktoś się zbliża.Serdeczności Krystyna
UsuńO tak, Pani Krysiu, tego szczekania to ja byłam pewna, że się sprawdzi chłopak, bo on i u nas w domu niesamowicie donośnie i groźnie szczekał, gdy ktoś obcy się zbliżał. Szczekał naprawdę odstraszająco. I był bardzo czujny, żadnej lipy. :)
UsuńTo naprawdę wspaniale, że z Maniusia taki teraz domator. Może troszkę skruszał po kastracji, a może po prostu zmądrzał po tułaczce, a że i podoba mu się w obejściu, to się nie wyrywa donikąd, bo i po co. :)
Bardzo ciepło i słonecznie, jako że się u nas słońce dziś pokazuje, pozdrawiam całą rodzinę i zwierzynę. :)
Kudełku nie bądź głupkiem. Wracaj , większe głupki wracały - patrz Lesio:) Kciuki trzymam.
OdpowiedzUsuńRany, Kasiu, ja do dziś pamiętam tamtą akcję. I nawet pamiętam, gdzie zastał mnie esemes od Gosi, że się Lesio znalazł - w kotłowni! Ależ to była radość. :)
UsuńKudełek, do chałupy, ale już!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wróci szybko.
OdpowiedzUsuńo jacie.....
OdpowiedzUsuńczy ja juz nie umiem pisac niczego innego??? hrehrerhe
trzymam kciuki, zeby galgan wrocil na ten tychmiast!
O ja Cię, Krysiu, nie rozpoznaję Cię ja. Proszę natychmiast wrócić do dawnej postawy komentatorskiej!
Usuńrobota mnie wykancza a lapie mnie jakies przeziebienie od paru dni...jako, ze jestem uczulona na: paracetamol, ibuprofen, kodeine i aspiryne, to kazde przeziebienie to dla mnie ciezka choroba :(((
UsuńKrysiulka, to zdrowiej nam, kochana, jak najszybciej, bo jak to tak!
UsuńDla tejże zdrowotności chucham więc na Ciebie oparem buraków z czosnkiem, któren to wywar przyrządzony wg receptury niejakiego Basika sporządzam i pijam regularnie.
I spluwam przez lewe ramię, ale nie bój się, nie w Twoją stronę. ;) ♥♥♥
Oj, tak! Zdrowiej nam, kochana!
Usuńdzieki! Mialam-Ci ja szczepienie na grype, bo mam swieza i nieduza cukrzyce a to mus te szczepienia. w tym roku, okazalo sie, szczepionka daje odpornosc na...3% zmutowanych i nowych zarazkow grypowych....
Usuńzainteresowanam bardzo wywarem buraczano-czosnkowym. I jedno i drugie u mnie w czolowce smakowej! chuch przyjmuje z wdziecznoscia :)
Krysiu, pozwalam sobie wkleić link do bloga Basi, bo to od niej przepis uskuteczniam. Jest bardzo smaczny, no i chyba zdrowy, bo mnie jakoś diabli nie biorą nic a nic. Co prawda Igor, który też pije, niedawno uległ wirusom, ale może to dlatego, że akurat mieliśmy chwilową przerwę w piciu specyjału tego, a jemu może w szkole albo w autobusie ktoś akurat wtedy wiruświństwo sprzedał. :] Ja się z domu nie ruszam, chyba że do koni, a te mi wirusami nie chuchajo, to i nie choruję. :)
UsuńTu link do przepisu: http://mozaikazycia.blogspot.com/2014/01/kwas-buraczany.html
Do nurzek padam szanownej pani! moze wreszcie mi wyjdzie buraczany sok/zakwas, bo wprawdzie tylko dwa razy robilam, ale wyszlo mi beleco....
UsuńMysle, ze Igorowi ktos podrzucil swinstwo...ja sie ciagle szlajam po szpitalach i przychodniach. takze szkolach i nie dotykam klamek, guzikow do otwierania drzwi, najgorzej jest z drzwiami toaletowymi przy wyjsciu..no i nosze w samochodzie zel do rak ale swinstwo moje dalej siedzi w gardle i sie nie rusza...moze wydusze zarazki za pomoca rutinoscorbinu.... a kwasu sobie zrobie.
kurcze, wszyscy czekamy na słowo "jest" !!!
OdpowiedzUsuńa tu ni ma :/ trzeba się uzbroić w cierpliwość
tylko jak ???
jest :)
Usuńteraz tylko czarujmy, zeby byl grzeczny, bo pierwsza Sunia zdemolowala nam kuchnie letnia, Milka wyskoczyla przez okno razem z oknem, a Kudlatek siedzi w sieni i lepiej zeby sie tam dobrze sprawowal, az do wizyty weta :)
Chwilowo musze go trzymac z dala od Gucia, bo ten chyba poczul zagrozenie i uznal, ze owszem, w stadzie moze byc jako trzeci, ale na pewno nie czwarty ;) no i Kudlek ma caly pchli cyrk na sobie :( zdaje sie z reszta, ze pchle ekspedycje naukowe wyladowaly juz i na moich psach, ups.
Bede sie co jakis czas odzywac.
JEST! I to jest najważniejsze :)) Hura!!!
UsuńBiedak odpocznie trochę kiedy pozbędzie sie pcheł. Niech i Twoje psy ten wet zabezpieczy skoro już bedzie.
UsuńCiekawa jestem czy jest grzeczny... Pewnie go nakarmiłas i śpi z pełnym brzuszkiem :))
Jest grzeczny.
UsuńNawet go rozpiescilam :))
poszedl razem na ze mna na zakupy do sklepu objezdnego i tak mnie namawial i namawial, zebym mu serdelka kupila, ze zmieknelam i kupilam.
wiem, wiem, to bardzo niepedagogiczne i niewychowawcze, postaram sie byc bardziej wstrzmiezliwa i twarda w takich sprawach, obiecuje.
Mialam przez moment obawy, jak zabral parowe i czmychnal w krzaki.. Ale, ku mojemu zdumieniu, zaraz wrocil i wszedl ze mna do domu.
Dzis zadzwonie do Ani z Jelonek, dopytam, kiedy dokladnie bedzie jechac.
Bardzo słuszne działanie! Rozpieszczaj go, żeby nie zniknął. :) Olu, tak się cieszę, że masz go w swoich rękach! Obserwuj i wszystko nam tu donoś, dziś czeka cię ciężki dzień korespondenta z planu działań Kudełkowych :) Spróbuj czy na smyczy umie chodzić, jeśli masz taką możliwość. :)
UsuńOby wet mógł przyjechać.
Ale będę miała dobry dzień! :))
wiadomość dnia :)))
Usuńmamalinko - dostaniesz medal za odwagę( te pchły !) i poświecenie( nadawanie o 4 rano !!!) :)
Patrz, Viki, tak czekały, a teraz wszystkie przesypiają TAKĄ wiadomość!
Usuńfstyt ! zagroź wydziedziczeniem !
UsuńWcale że nie śpiom, a nawet już działajom na niwie finansowej w kierunku Oli i Kudłatego:)
UsuńAle co! Jak! Dlaczego JA nie zostałam zawiadomiona ekstra TELEFONEM od ciebie, Gocha?! To ja Ciem wydziedziczem!
UsuńNno!!
UsuńJolka, Ty się wczoraj do nocy lansowałaś w Skarpecie, toś zaspała ;PPP
UsuńTaa, jasne! Ja od rana na nogach, zarobiona jezdem po pachy... komentowaniem. :P
Usuńnie przesypiają, tu był pierwszy rzut oka po otwarciu i wielkie UFFFF :) ale do biura się spóźniłam i czasu brak na dłuższe owacje :) więc krótko - cieszę się bardzo i wielki kamień spadł mi z serca! (elaja)
UsuńOlu, ZDJĘCIA RÓB dla nas, plissss!
Usuńo matulu, jak dobrze, ze sie dran znalazl....a co do pchel, to ja...mialam . pchly. jak bum cyk cyk. moze nie cyrk caly oraz tabor, ale foxterierka mojej Mamy miala co roku pchly w sierpniu. NIC nie pomagalo. ginely same na poczatku wrzesnia. no i kiedys poszlam do szkoly, siedze spokojnie a zrekawa sweterka wyszla mi na wierzch dloni...pchla! pewnie jej sie wydawalo, ze sie nie rusze etc, ale przez ten sierpien wszyscy w domu umieli mordowac pchly wiec i mnie sie udalo. tylko, ze oani patrzyla na mnie dziwnie...wiec moze powinnam sprostowac, ze mialam pchlE a nie pchlY.
UsuńCzy Ty kupilas tylko jednego serdelka???? wydaje mi sie, ze w celach cwiczebnych powinnas miec przynajmniej 3 pokrojone w cwiczebne kawaleczki (nasz pies uczyl sie roznych rzeczy za JEDEN groszek mrozony....miala isc z daleka i na komende polozyc sie. m/w w polowie drogi. NIGDY nie bylo w polowie drogi tylko troszke blizej i potem sie dyskretnie podczlogiwala, a my z moim Kasikiem tylko pokrzykiwalysmy STAY!!!!!!!!!!!!!!! pies sie czolgal, my tarzalysmy sie ze smiechu, porzucalysmy cwiczenie, dawalysmy jej groszek a on....ona leciala na miejsce startu, siadala i czekala na nastepny raz, rherhehrehrehre Moj slubny powiedzial, ze bardzo trudno nas wytresowac....
No i wróciła nasza Krysia właściwa. :)
UsuńNo, aż lżej na dyszy :) Że wróciła cała nazad :)
Usuńna duszy ! ... ale może też i dyszy, jak zainfekowana :)
Usuńu Oli nowy apdejt o Kudłatym !
UsuńPewno rano już będzie. Dobrze byłoby mu jakiejś kiełbaski pachnącej podrzucić na zachętę, żeby po powrocie zjadł i czekał na więcej.
OdpowiedzUsuńProrok jaki czy co?? :))
Usuńja z huty nadaje. i bardzo się ciesze ze kultu wrócił ale takie przeczucie miałam. czasem wieszcza udaje mi sie;)
UsuńBardzo mnie cieszy ta wiadomośc.
OdpowiedzUsuńCudownie, że się odnalazł! Strasznie się cieszę. Mamalinka jest wspaniała.
OdpowiedzUsuńPrzespałam taką wiadomość.
OdpowiedzUsuńDziewczyny bardzo wam dziękuję. Muszę zmykać do pracy bo przychodnia pęka w szwach od pacjentów
Graszka to chyba dziś w przychodni skrzydełek dostanie i szwy przychodni się ostaną nienaruszone. :)
UsuńGraszka, a weź Ty powiedz pacientom, że renament.
Usuńalbo inna inwentaryzacja. No bo prawda, co nie?
UsuńAlbo nieczynne, bo zamknięte ;)
UsuńWspaniała wiadomość, nareszcie mogę ruszyć spokojne tyłeczność i wyjść z domu. Mamalinka to Cud-Kobieta, nawet pcheł się nie boi.
OdpowiedzUsuńJejku ale jestem zadowolona!!!!!!!!!!! Mam ochotę wszystkie Kury wyściskać. Dobrego dnia.
Ściskamy się, a co !
UsuńSuper!:))
OdpowiedzUsuńNo:)))
OdpowiedzUsuńNo żesz!!!Żebym wiedziała to bym sss rana tu weszła a nie do Panterowej!:)))
OdpowiedzUsuńTeż siem cieszem i wybaczcie mi Kotowe ale ja tymczasem bardziej martwię się psimi biedami:)
ŁUP!!! DUP!!!! - to tak huknął ten kamień, co mi z serca spadł :)
OdpowiedzUsuńSuper, że łajza wróciła do domu :) A Mnemo to już kiedyś powiedziałam, żeby plunęła na hutę i zajęła sie wróżeniem :)))
OdpowiedzUsuńJa żem też uszczęśliwiona, i mogę nareszcie spokojnie popracować :)
OdpowiedzUsuńNo, ulżyło!!! Mnemo, do szklanej kuli marsz!
OdpowiedzUsuńJa dziś dopiero teraz a tu od rana takie wieści! Super!
OdpowiedzUsuńmimo wszystko ma szczęście, że tylu ludzi o nim myśli, martwi się o niego:)
OdpowiedzUsuńserce się raduje, to dopiero kudełek!
OdpowiedzUsuńByl ten wet czy nie?Juz nie wiem na ktorym blogu czytac....:) Latam caly dzien, jak sie obudze z goraczki, pomiedzy blogami i cekam na nowe wiadomosci:):)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że jest dobrze:)
OdpowiedzUsuńGosianko, cuda czynisz :* I Ty i wszystkie Babeczki zaangażowane czy to osobiście czy kciukami swoimi :)))) Aż mi coś w środku śpiewa ♥
OdpowiedzUsuńpiękna akcja, aż serce rośnie :)
OdpowiedzUsuńJaki piękny kundelek :)) Nie mogę oderwać oczu
OdpowiedzUsuń