Ziębice
Miasto moich Dziadków, dom rodzinny mojego Taty, w którym zamieszkał wraz z rodzicami i braćmi po wojnie. Kiedy tam dotarli, zajęli jedno z mieszkań w dwupiętrowym budynku. Piękne, czteropokojowe, z wykuszami, przejściowymi pokojami, dużą kuchnią i balkonem. Mieszkanie pełne wszelkiego dobra, mebli, wyposażenia kuchni, pościeli, przedmiotów dnia codziennego. Kilka z tych przedmiotów mam i hołubię do dziś. Kocham te stare meble, starą cudowną, misterną kapę, lampy, figurki, porcelanę. Czasem myślę, co z tym będzie, kiedy mnie zabraknie; czy to znak, że się starzeję?
To był "nasz" kościół. Od 2008 roku nosi dumną nazwę Bazyliki Mniejszej.
Ziębice były kiedyś pięknym miastem. Wciąż obok zrujnowanych ulic widać zachwycające detale. Przed wojną Niemcy lubili przyjeżdżać tu na weekendy, wielu z nich wędrowało po okolicy i zatrzymywało się w Ziębicach na nocleg. Miasto pełne było hoteli i lokali, w których odbywały się wykwintne potańcówki. Kwitło. Teraz niestety niszczeje w zastraszającym tempie, choć trzeba przyznać, że kilka miejsc jest też zadbanych.
W tym hotelu pracowała moja Babcia jako recepcjonistka. Często u niej bywałam. Uwielbiałam to! Wszystko było niesamowicie tajemnicze i fascynujące, nawet mimo tego, że z niewiadomych dla mnie powodów nie mogłam biegać po pokojach i skakać po łóżkach! Kiedy pojawiał się nowy gość i Babcia spisywała go z dowodu, stawała się w moich oczach równa bogom! Pamiętam wiszące na hakach klucze do pokoi, pieczątki, wielką księgę gości. To była wspaniała przygoda! Może dlatego do dziś lubię hotelowe pokoje, choć trzeba przyznać, że raczej te o wysokim standardzie. :-)
A to ulica Klasztorna, dom moich Dziadków jest po prawej, ten wykusz to okna salonu.
Tu z drugiej strony. Mnie, wychowanej w bloku, ten budynek wydawał się kiedyś wielki i niezwykle elegancki!
Jak mizerne wydają mi się teraz te schody, a kiedyś były piękne i szerokie!
Klatka schodowa w moich wspomnieniach też była inna,
na pewno nie taka skromna i malutka...
Mój Dziadek nie żyje od 20 lat, a na liście lokatorów wciąż jest...
Ta lista przetrwała wszystkich mieszkańców klatki.
Ona wisi na jednym, jedynym zardzewiałym gwoździu i co roku na Wszystkich Świętych (zdjęcia są z 1.11.2011) kusi mnie: zabierz mnie ze sobą, zabierz...
Sentymentalna fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńJakie fajne numery telefonów...
OdpowiedzUsuńpewnie jeszcze na tę centralkę z wtykanymi kabelkami ;)
UsuńTeż na to zwróciłam uwagę. Ta tablica to prawdziwy zabytek:-)
UsuńAniu, bardzo wzruszająca wędrówka. A patrząc na tablicę pomyślałam, że powinnaś ja zabrać, a zaraz czytam, że o tym myślisz:) Pewnie ktoś ją kiedyś wyrzuci, a szkoda by było
OdpowiedzUsuń:*
sentymentalnie. :)
OdpowiedzUsuńciekawe miejsce
... a kamienice,cegły w słońcu strosząc, opowiadają o tych, co nie żyją... też mam takie miasto...
OdpowiedzUsuńJakie to miasto?
UsuńOstatnio byłam z wnuczką na spacerze w miejscu mojego wczesnego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńMiałam te same odczucia. Wraz z wiekiem robię się coraz bardziej wrażliwa i jak Ty, sentymentalna.
Dom Dziadków ma niesamowity klimat i piękną lokalizację. Spis lokatorów śmiało weź i ocal od zapomnienia, bo ktoś inny wyrzuci bez skrupułów.
Pozdrawiam serdecznie
Jak ja lubię takie sentymentalne podróze... A klatka schodowa, jak u moich Dziadków - kolory, poręcz, okno. Kiedyś często bywałam w budynku dyrekcji Huty Batory i tam tez tak było, i jeszcze taki charakterystyczny zapach - stałam ze ściśniętym gardłem i nie mogłam się ruszyć.
OdpowiedzUsuńTablicę chyba bym zabrała!
To ściśnięte gardło to też moje doświadczenie. Nie sądziłam, że wróci tyle wspomnień...
UsuńPieknie napisałaś...aż się wzruszyłam...tez mam takie miejsaca, jedno w moim mieście więc wracam kiedy zapragnę...Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Justynko, Ty młodziutka jesteś jeszcze masz dużo czasu na takie oglądanie się za siebie;-)
Usuńja mam taką wieś :) i też we wspomnieniach wszystko jest większe, piękniejsze, ale po tylu latach ma prawo! a tablicę na Twoim miejscu dawno bym zwinęła ;) przecież lada moment odpadnie i pójdzie "na zmarnowanie"
OdpowiedzUsuńtak myślałam, dlaczego jej nie zabrałaś :),
OdpowiedzUsuńpiękne mieszkanie, piękne wspomnienia, aż chce się zapytać, kto tam teraz mieszka?
Jak pracowałam w IT często przyjeżdżali Niemcy w poszukiwaniu miejsc, z których kazano im się wyprowadzić, korzeni, domów, nawet spotykali się z ludźmi, którzy teraz tam mieszkają :)
Nie mam pojęcia, kto tam teraz mieszka i chyba nie chciałabym wejść do tego mieszkania urządzonego przez innych. A może przeciwnie, stałby tam stary kuchenny kredens, który tak bardzo kochałam i który został sprzedany wraz z mieszkaniem. Co za strata!
UsuńNiemcy, którzy tam mieszkali byli potem kilkakrotnie u Babci i było miło, takie mam wspomnienia z dzieciństwa, ale co się w nich działo naprawdę, to można się domyślać...
Piękna podróż sentymentalna!
OdpowiedzUsuńDzieciom zawsze wszystko wydaje się większe,
ładniejsze i bardziej ekscytujące:)
To chyba kwestia bardziej pozytywnego spojrzenia na świat;)
Prawda! Trochę mi szkoda, że już tak na nic nie popatrzę;-(
Usuńbardzo nostalgicznie, ale wspomnienia zazwyczaj maja wiele elementów z nostalgii, nawet, gdy niektóre rzeczy wydawały się nam kiedyś zupełnie inne, niż z dzisiejszej perspektywy. Zadziwia mnie wciąż wiszący spis lokatorów, bo w świetle prawa dawno podobne z klatek zginęły. Myślę, że jak go nie zabezpieczysz na pamiątkę, to przyjdzie taki dzień, w którym urzędnik/właściciel usunie go wyrzucając na śmietnik.
OdpowiedzUsuńAniu...moja pierwsza mysl....jak to jeszcze jej nie zwinęła....koniecznie!!!!! to przecież pamiątka rodzinna:))))))ja bym juz dawno ją zwinęła....nawet jkbym miała za to zapłacić grzywnę...a ta piękna bruneta to ty?:))))
OdpowiedzUsuńPrawdziwa rzadkość!!!!! Piękna i jeszcze skromna:)))))))
UsuńAniu, dobrze jest wracać do wspomnień.
OdpowiedzUsuńA gdy są to miłe, sentymentalne wspomnienia to tym bardziej...
Przypuszcza, że każdemu dziecku wszystko wydaje się większe i inne niż jest w rzeczywistości.
Ten obraz ukształtowany jest pozytywnym odbiorem.
Pozdrawiam
Masz rację Łucjo, cieszę się, że spotykam się z tak empatycznymi reakcjami, tu, na blogu. Sądziłam, że to zbyt osobiste...
UsuńPozdrawiam:-)
Kiedyś każdy dom musiał się różnic od innych.I to tworzyło przepiękną mozaikę, nadawało miastu cechę indywidualną. Lubię mieszkania, w których pokoje mają wykusze, dzieciństwo spędziłam w takim mieszkaniu.Tyle tylko, że budynek był trzypiętrowy i miał dwie klatki schodowe, bo był zbudowany na planie litery "L". Pamiętam z dzieciństwa,że po każdych wakacjach spędzanych poza domem odnosiłam wrażenie,że przed wakacjami wszystko było większe, po wakacjach jakby malało. Ja to pewnie bym "podprowadziła" tę listę lokatorów, zrobiła z niej ksero, zachowała dla siebie oryginał, a powiesiła ksero.U siebie w komentarzach dałam Ci odp. w sprawie Hashimoto.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Wspaniała sentymentalna podróż. Dom jest przepiękny - uwielbiam takie poniemieckie. Tylko żal, że mało się inwestuje w takie miasta :( Tym bardziej jak zna się ich historię.
OdpowiedzUsuńA tę tabliczkę to bym zwinęła na Twoim miejscu :D
Piękna sentymentalna podróż. Pozdrawiamy ciepło :)
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam!!
UsuńHmmm, pokręcona ta nasza historia, Ziębice były do 1945 roku miastem zasiedlonym przez Niemców. Skoro zostawili nawet pościel musieli opuszczać swoje domy w dramatycznych okolicznościach. Pracuję z dużo starszą ode mnie koleżanką, która jako dziecko była świadkiem tych wysiedleń i wiele od niej dowiedziałam się na ten temat. A wspomnienia dzieciństwa zawsze są bliskie sercu. Tablice bym zabrała, mimo wszystko;) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńTo na pewno było dramatyczne, ale z tego, co wiem, mogli zabrać tylko określoną ilość rzeczy, a cześć musieli zostawić. Cała wojna była pełna takich okrucieństw.
UsuńChciałabym,, aby ta tablica była jeszcze w listopadzie.. wtedy ją wezmę. Buziaczki!
Mówią,że najpiękniejsze są wspomnienia z dzieciństwa i te ,które dopiero będą.Domy naszych rodziców czy dziadków są najpiękniejszymi wspomnieniami bo to były dobre ,stare czasy,które nigdy już nie wrócą,Tablice
OdpowiedzUsuńkoniecznie zabierz wystarczy jak tam będzie wisieć ksero(dla niepoznaki)
pozdrawiam
Nie znałam tego powiedzenia, a wydaje mi się bardzo słuszne. Z tym kserem, to dobry pomysł;-)
UsuńLubię klimat małych miasteczek, wąskich uliczek, starych kamieniczek. Czas jakby się zatrzymuje w nich, ale szkoda, że wiele z nich jest tak zaniedbanych. Nie wiem, pewnie niegospodarność lokalnych władz, bo nie ma przecież wymówki w stylu wojna, naziści, sowieci, komuna... W innych krajach to właśnie nie metropolie tylko takie mieściny stanowią prawdziwe perełki.
OdpowiedzUsuńSpis mieszkańców zabytkowy, sporo lat musi mieć skoro tam telefon do MO widnieje jeszcze.
Spis wisi tam od zawsze, od kiedy pamiętam, to już zabytek!
UsuńMasz rację z tymi miasteczkami, potrafią być jak perełki. Pozdrawiam:-)
Byłam tam kiedyś dawno temu, ma klimat , lubię te mniejsze miasta dolnośląskie poniemieckie, mają w sobie coś:)
OdpowiedzUsuńps. Aniu czy to Ty czy nie Ty?
To ja. Jakieś pięć kilo temu:-(
UsuńAniu bardzo wzruszajacy wpis nam zafundowalas, przebija wszelkie kotlety i ciasteczka..Kawal wspomnien i troche bolesny znak przemijania. Czas musi biec do przodu, ale te tablice koniecznie zabierz.
OdpowiedzUsuńZa to właśnie lubię małe miasta, za klimacik :) Dlatego mimo miłości do Wrocławia, mieszkam tu gdzie i moi dziadkowie, blisko, ale w małym miasteczku.
OdpowiedzUsuńA tablicę, zabierz!! nim zrobi to ktoś inny...
Zazdroszczę tych wiekowych pamiątek, bardzo, bardzo :)
Buźka!
Kiedyś je obfotografuję i zrobię z nich post;-) Buziaczki!
Usuńto czekam! super!
UsuńTabliczkę zabierz koniecznie, prędzej czy później skończy na śmietniku, a na to nie zasługuje.
OdpowiedzUsuńDom Twoich Dziadków jest duży i piękny, a że klatka schodowa się skurczyła? No cóż wszystko z czasem się kurczy, my też z wiekiem malejemy.
A skąd do Ziębic przyjechali Twoi Dziadkowie? Mój Tato do Wrocławia przyjechał ze swoją Mamą i Bratem w lipcu 45 roku i od tamtej pory mieszkamy cały czas w tym samym miejscu, które kocham, mimo jego mankamentów.
Byli z Lipska, między Radomiem, a Kielcami. Wierzże, że kochasz ten dom i masz chyba szczęście, że również Twój mąż go akceptuje.
UsuńCiekawe, czy już zmalałam;-)
Czy zmalałaś to nie wiem;)
UsuńMój mąż doskonale odnalazł się w tym domu i zaakceptował wszystkie tradycje tego domu, teraz mamy już własne, które wyewoluowały z tamtych. Najbardziej mnie cieszy, że syn też kocha ten dom.
Mój Tato do Wrocławia przyjechał z Warszawy, ich dom zniknął z powierzchni ziemi.
na pewno nie wszerz:-P
UsuńCo do Twojego męża, to wydaje mi się, że to kwestia Jego dobrego poczucia wartości, że nie miał problemów, żeby poczuć się gospodarzem w domu po teściu, to nie wydaje mi się częste, choć godne uznania. Rozumiem, że tak bardzo Cię cieszy, że i Mąż i Syn:-) Widocznie stworzyliście dobry dom. Gratuluję!
Dziękuję!
UsuńA mój mąż z moim tatą bardzo się lubili i niezwykle szanowali. Dzięki temu pewnie tak dobrze wpasowaliśmy się wszyscy w siebie.
klimatyczne miejsce :) lubię wracać do takich sentymentalnych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Masz jeszcze na to czas:-)
Usuńcudowna podróż sentymentalna.
OdpowiedzUsuńpamiętam u pradziadka na wsi sad, będąc dzieckiem wydawał się on ogromny, a teraz dla dorosłej osoby to zaledwie kilka drzew i paru rzędach.
Szkoda mi tamtego spojrzenia....
UsuńA niedaleko Ziębic leży bardzo podobne, nieduże miasto - Ząbkowice Śląskie... Do to tego miasta prowadzą moje podróże sentymentalne... :-) Mój ząbkowicki dziadek w swoją podróż sentymentalną - gdyby kiedyś było to tylko możliwe - wyruszyłby do Drohobycza... Taki los... :-)
OdpowiedzUsuńZnam Ząbkowice, bo prowadzą do Ziębic:-) Zawsze mnie fascynują tamtejsze hałdy buraków cukrowych:-)
UsuńWcale się nie dziwię takiej sentymentalnej podróży, tylko one czasami rozczarowują, bo pamiętało się inaczej. Ja to przeżyłam, gdy się wybrałam do miejsca swojego zamieszkania w dzieciństwie w Opolu. Żałowałam, że pojechałam i zobaczyłam. Wolałam te wspomnienia z dzieciństwa.*** Bardzo dziękuję za zainteresowanie motylami z mojego blogu młodego fachowca. Ten chłopczyk jest świetny. Zaraz zajrzę na blog Babci wnuczka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDo niektórych wspomnień też nie chcę wracać. Nie jest ich mało.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
A TO JUZ WIEM CO SIE STALO Z NASZA TABLICA PO DZIADKACH,LADNIE A JA SIE ZASTANAWIALEM KOMU ONA PRZESZKADZALA POZDRAWIAM PANIA ,SASIAD Z KLASZTORNEJ
OdpowiedzUsuń